Wygrana Austriaków na otwarcie zmagań w Raciborzu
W pierwszym meczu w Raciborzu III Międzynarodowego Turnieju w Piłce Siatkowej o Puchar Prezydenta Miasta Racibórz spotkali się triumfatorzy zawodów z lat poprzednich – Effector Kielce, który wygrał w ubiegłym roku oraz Hypo Tirol Innsbruck, który najlepszy był dwa lata temu. Obie drużyny toczyły długą i momentami bardzo zaciętą walkę, spotkanie zakończyło się tie-breakiem, w którym lepsi okazali się gracze mistrza Austrii.
Przy zagrywce Francesa austriacka drużyna zaczęła budować swoją przewagę już w pierwszych akcjach spotkania. Gdy drużyna z Austrii zapisała na koncie kolejny punkt - blokiem, o czas poprosił trener Daszkiewicz. Gra jego drużyny nadal jednak nie wygląda dobrze, efektem czego było prowadzenie Hypo Tirol Innsbruck (7:1). Zagraniczni goście turnieju zaczęli się mylić i potężne uderzenia lądowały poza boiskiem. Mimo to Austriacy utrzymywali prowadzenie (12:8). W połowie seta poziom gry Effectora wyraźnie się poprawił, a obie ekipy zaczęły walczyć akcja za akcję. Wystarczyła chwila rozprężenia, a przeciwnicy ponownie zaczęli dominować na boisku. Kielecka drużyna miała problemy z grą w polu, atak za atakiem kończyli natomiast gracze z Austrii (21:13). Piłkę setową Hypo Tirol uzyskał dość szybko - po uderzeniu Jana Króla (24:15), a partię zakończył błąd Effectora.
Obraz gry kieleckiej ekipy nie zmienił się także od początku kolejnej odsłony, a Hypo Tirol szybko odskoczył na 5:2. Konrad Formela swoją zagrywką próbował poderwać do walki swój zespół, ale po asie serwisowym kolejne jego uderzenie wylądowało poza polem gry. Jednak kielczanie zdołali złapać z rywalami kontakt punktowy, doprowadzając też do remisu (7:7). Wystarczyła chwila i dwa nieskończone zagrania Effectora, by znowu na boisku zaczęli przodować Austriacy. W kolejnych akcjach podopieczni Dariusza Daszkiewicza uspokoili grę w przyjęciu, a następnie poprawili skuteczność ataku. I to szkoleniowiec rywali niedługo później poprosił o czas, gdyż prowadzenie jego zespołu stopniało do 17:16. Już do końca trwała dość zacięta walka, a blok Jędrzeja Maćkowiaka wyrównał stan seta w ważnym momencie (21:21). Gdy środkowy dołożył kolejny punkt tym elementem, to Effector był na prowadzeniu 23:22 i o czas poprosili Austriacy. Po nim akcja ponownie należała do Maćkowiaka i kielczanie, po jego agresywnym zagraniu z piłki przechodzącej, mieli setballa, kończąc partię w pierwszym uderzeniu - dzięki autowemu zbiciu Jana Króla.
Wygrany set bardzo podbudował graczy z Kielc, którzy wyśmienicie rozpoczęli kolejną część meczu i prowadzili w niej 8:4. Natomiast po skutecznej akcji w bloku Michała Superlaka o czas poprosił trener Hypo Tirol, ponieważ Effector odskoczył na 10:5. Okres słabszej gry jego zespołu trwał jednak nadal, a prowadzenie kielczan rosło (12:6, 15:8). W porównaniu z początkiem spotkania sytuacja mocno się odwróciła, a boisko zdominowali siatkarze z Kielc. Kolejny w tym meczu blok Maćkowiaka zwiększył dystans między drużynami do ośmiu punktów (18:10). Choć w końcówce Jan Król zagrywką próbował "pogonić" przeciwników, to jednak wypracowana przewaga Effectora była za duża, a Patryk Więckowski punktującą zagrywką zamknął rywalizację w tej partii.
Skuteczniejszy atak pozwolił austriackiej drużynie delikatnie prowadzić w pierwszych minutach kolejnej odsłony. Kielczanie po początkowych problemach złapali swój rytm i wyrównali po 8, a po kontrze Maćkowiaka wyszli na czoło (10:9). Austriacy szybko jednak odzyskali minimalną nadwyżkę, choć przez długi czas toczyła się zacięta wymiana ataków. Kielczanie próbowali wykorzystać swój blok, ale rywale atakowali mocno i skutecznie, prowadząc 17:15. Zbliżając się do końca seta Hypo Tirol Innsbruck nadal prowadził dwoma punktami, ale dwie punktujące zagrywki Maćkowiaka i błąd austriackiego środkowego sprawiły, że to kielczanie mieli punkt zapasu (21:20). Końcówka należała jednak do mistrzów Austrii, którzy zaczęli punktować atakiem. Seta zakończyli natomiast uderzeniem ze środka.
Kielecka drużyna od początku tie-breaka pokazywała, że nie trzeba atakować mocno, by punktować i tym sposobem wypracowała dwupunktową nadwyżkę (4:2). Taki dystans utrzymywał się cały czas i gdy Konrad Formela atakując wykorzystał ręce blokujących rywali, drużyny zamieniły się stronami boiska (8:6). Kiedy dobrze spisujący się do tej pory w tie-breaku Pawliński uderzył w aut był remis. Żadna drużyna nie odpuszczała, a ryzyko w zagrywce powodowało błędy po obu stronach siatki. W decydującym momencie, gdy na tablicy wyników widniał remis 13:13, trener Daszkiewicz poprosił swój zespół do siebie i choć jego podopieczni w pierwszym uderzeniu nie skończyli akcji, to w drugiej próbie Maćkowiak nie dał broniącym rywalom szans i Effector miał piłkę meczową. Austriacy bronili się z całych sił, a po kilku wymianach, dzięki blokowi na Formeli, to oni mieli okazję na zakończenie meczu wygraną. Choć i kielczanie nie odpuszczali, to atak z przechodzącej Francesa zakończył mecz zwycięstwem Hypo Tirol Innsbruck
Effector Kielce - Hypo Tirol Innsbruck 2:3
(17:25, 25:22, 25:20, 23:25, 17:19)
Składy zespołów:
Effector Kielce: Komenda (4), Więckowski (11), Wachnik (6), Orobko (4), Pawliński (15), Maćkowiak (12), Sobczak (libero) oraz Bućko, Antosik, Superlak (3) i Formela (15)
Hypo Tirol Innsbruck: Król (12), Juhkami (16), Frances (10), Da Silva (13), Masliev (11), Yenipazar (2), Provenzano (libero) i Kronthaler (10)
Wypowiedzi pomeczowe
Jędrzej Maćkowiak (środkowy Effectora Kielce):
Na przestrzeni całego meczu całą ekipą popsuliśmy trochę za dużo zagrywek. To jest właśnie nasz mankament, bo chłopaki potrafią zagrywać naprawdę dobrze. Na treningach prezentujemy dobrą, mocną zagrywkę, trzeba to tylko przełożyć na mecz. Idzie nam to powoli. Jestem dobrej myśli i wydaje mi się, że już jutro oswoimy się do końca z halą i będziemy mogli spokojnie puścić rękę na zagrywce i nie będziemy psuć jej tyle, co w meczu z Austriakami.
Do Raciborza przyjechaliśmy przygotowywać się do sezonu. Mecz sobotni będzie dla nas kolejnym sparingiem, w którym będziemy starali się sprawdzić nasze umiejętności, przetestować szóstkę i różne zagrania, które będziemy stosować, gdy rozpocznie się liga. To jest turniej towarzyski i czekamy na nasze pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Niestety, jak na razie nie doczekaliśmy się go, a kilka meczów już zagraliśmy. W sobotę gramy z ZAKSĄ i będzie bardzo ciężko wygrać, ale nie zwieszamy głów, cieszymy się siatkówką, cieszymy się grą, a zwycięstwo przyjdzie z czasem.
Jan Król (atakujący Hypo Tirol Innsbruck):
Będąc szczerym muszę powiedzieć, że pierwszy raz w trakcie tych przygotowań graliśmy "sześciu przeciwko sześciu". Od początku trenujemy praktycznie w ośmiu zawodników i jeśli przyjdzie dwóch młodych, którzy przyjechali z nami do Polski, to mamy dziesięciu siatkarzy na treningu. Tak więc zagraliśmy pierwszy raz w sześciu i cieszę się, że wygraliśmy ten mecz. Trener przed przyjazdem do Raciborza powiedział, że ważne jest byśmy zgrali się i dobrze zaprezentowali. To jest w tym momencie dla nas najważniejsze - nie zwycięstwa. A że wygraliśmy w pierwszym meczu to super.
O przenosinach do ligi austriackiej:
Dużo rzeczy w Austrii jest podobnych, gdyż mamy drugiego trenera Włocha i wszystko jest podobne do systemu włoskiego. Wszystko jest naprawdę fajnie poukładane. Może liga nie jest rewelacyjna, ale mój klub widać, że jest w pełni profesjonalny i mistrza nie zdobywa przez przypadek. Tak naprawdę w drużynie jest wielu reprezentantów kraju. Co prawda turecki rozgrywający nie załapał się teraz do kadry swojego kraju na kwalifikacje do mistrzostw Europy, ale był naprawdę o włos. Drugi rozgrywający gra w reprezentacji Austrii. Mamy też kadrowiczów z Czech i Słowacji. To jest naprawdę wysoki poziom.
fot. Paulina Michalak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany