Unia w dolnej połowie tabeli, za to Rafako na podium, czyli podsumowanie rundy jesiennej
Runda jesienna już za nami. Nadeszła więc pora podsumowań. Jedni spełnili pokładane w nich nadzieje, inni wręcz przeciwnie. Zawiedli na całej linii. Zapraszamy do lektury podsumowania dokonań zespołów podokręgu Racibórz od IV ligi do C klasy.
IV liga: W Unii powtórka sprzed roku
Raciborska Unia, która już kolejny sezon reprezentuje nasz podokręg na szczeblu IV ligi nie do końca spełniła pokładane w niej nadzieje. Raciborzanie, pod wodzą nowego trenera, Tomasza Owczarka, który w poprzednim sezonie wywalczył z ŁTS-em Łabędy wicemistrzostwo III grupy klasy okręgowej przystąpili do sezonu z animuszem. Swe pierwsze dwa spotkania zakończyli bez porażki. Mecz inauguracyjny w Knurowie wygrali, a w drugiej kolejce zremisowali z Granicą z Ruptawy. Trzeci mecz nie był już tak dobry. Unici przegrali. Na szczęście okazało się to jedynie wypadkiem przy pracy, gdyż przez kolejne trzy mecze byli niepokonani. Lekkie załamanie nastąpiło pomiędzy siódmą a dziesiątą kolejką. Wtedy to raciborska Unia w czterech meczach zgromadziła tylko trzy punkty. Z serii tej trener Owczarek wyciągnął wnioski w tempie ekspresowym. W kolejnym trzech meczach Unia odniosła trzy zwycięstwa. Niestety końcówka nieco wydłużonego w tym roku sezonu dała o sobie znać w sposób negatywny. Cztery ostatnie mecze w wykonaniu Unii to trzy porażki i jeden remis. Ostatecznie pozwoliło to zespołowi Unii na zdobycie dwudziestu dwóch punktów, co dało zespołowi Tomasza Owczarka dwunaste miejsce w tabeli IV ligi. Dokładnie taką samą lokatę raciborzanie zajęli na półmetku sezonu 2015/2016, lecz zaznaczyć należy, że wtedy w stawce czwartoligowych ekip było jedynie szesnaście zespołów. W tym sezonie jest ich osiemnaście. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że tym razem Unici spisali się nieco lepiej. Niestety, kibice powoli mają już dość tułaczki Unii w dolnych rejonach tabeli IV ligi. Ale cóż poradzić? Przecież z „pustego nawet Salomon nie naleje”, a właśnie tak przedstawia się sytuacja raciborzan jeśli idzie o skład osobowy. W komentarzach na naszym portalu pojawiały się w ostatnim czasie komentarze, że trener powinien zostać zwolniony. Zniecierpliwienie kibiców wydaje się zrozumiałe, lecz może dobrym rozwiązaniem byłoby pozwolenie szkoleniowcowi na spokojną pracę przez jeden pełny sezon, a dopiero po jego zakończeniu wyciąganie wniosków co do ewentualnej dalszej współpracy. Dobrze, że zarząd Unii jest zdecydowanie bardziej cierpliwy aniżeli swego czasu Józef Wojciechowski, który w Polonii Warszawa zmieniał trenerów niczym rękawiczki. Strata Unii do miejsca siódmego nie jest duża. Wynosi sześć punktów. Tak więc, przy dobrym przepracowaniu zimy, oraz po ewentualnych wzmocnieniach można się pokusić o jego zajęcie na koniec sezonu. Do tego trzeba jednak czasu i odrobiny cierpliwości, której jak widać, raciborskim kibicom brakuje. Powinni oni wziąć sobie do serca słowa starej maksymy, która brzmi „nie od razu Rzym zbudowano”. Przed Unitami jeszcze wiele pracy. Miejmy więc nadzieję, że podejdą do niej w miarę odpowiedzialnie, co przełoży się na nieco lepsze wyniki w rundzie wiosennej.
Klasa okręgowa grupa II: Nędza dziewiąta, ale Buk nędznie
W II grupie klasy okręgowej mamy dwóch reprezentantów naszego podokręgu. Są to LKS 1908 Nędza, oraz LKS Buk Rudy Wielkie. O ile sytuacja tej pierwszej ekipy nie jest jeszcze najgorsza, o tyle beniaminek z Rud nie zachwycił. Gracze Nędzy sezon 2016/2017 rozpoczęli dobrze, od wygranej. Później nie było już tako kolorowo. Dwa kolejne mecze nędzanie przegrali, a w kolejnych spotkaniach. Przeplatali dobre mecze zakończone remisami, lub wygranymi z porażkami. Tych ostatnich było jednak najwięcej, bo aż siedem. Sześć meczów zakończyło się wygranymi zespołu Nędzy, a dwa podziałem punktów z rywalami. Pozwoliło to na zajęcie dziewiątego miejsca, które w porównaniu z innymi sezonami pozostawia wśród kibiców i samych zawodników spory niedosyt. Sympatycy Nędzy powinni jednak patrzeć w przyszłość z dużą dozą spokoju, gdyż za nami dopiero połowa sezonu. Jeśli zimę uda się przepracować w dobrym stopniu, to wyniki wiosną powinny być odrobinę lepsze. Obecne miejsce, jeśli byłoby lokatą na koniec sezonu, pozwoliłoby na dalszą grę w tej klasie rozgrywkowej. Choć obecnie strata do trzeciego miejsca wynosi osiem punktów, to wydaje się niemożliwym, by Gaszowice, Przyszowice i Czernica wiosną nagle zaczęły tracić punkty. Nędzy pozostanie więc walka o poprawienie miejsca. Do tego jednakże jeszcze sporo czasu.
Początek sezonu 2016/2017 nie zwiastował takiego obrotu spraw dla rudzkiego Buku. Rozpoczął się on co prawda nie najlepiej, bo od porażki, lecz już w dwóch kolejnych meczach beniaminek punktował. Na półmetku rundy, czyli po siedmiu kolejkach miał na swym koncie dziesięć punktów, co pozwalało mu na zajmowanie dziesiątego miejsca w tabeli. Ósma i dziewiąta kolejka także zakończyła się po myśli graczy z Rud, dzięki czemu po dziewięciu spotkaniach zespół ten plasował się w niemal ścisłej czołówce klasy okręgowej. Niestety, w dziesiątej kolejce przyszło totalne załamanie formy. Sześć meczów i sześć, w większości niewytłumaczalnych, porażek. Zepchnęło to zespół Buku na odległe, czternaste miejsce w tabeli II grupy klasy okręgowej. Trzeba jednakże pamiętać, że jeszcze nic nie jest przesądzone. Przez zespołem beniaminka jeszcze całe piętnaście meczów w rundzie rewanżowej. Do końcowego sukcesu, jakim byłoby utrzymanie trzeba wziąć się jednak do pracy. Nikt nie wypomina, że do tej pory gracze tego zespołu nie pracowali. Teraz trzeba zintensyfikować ową pracę, tak, by na zakończenie sezonu dała oczekiwane owoce. Czy sztab szkoleniowy, zarząd i sami zawodnicy są do tego gotowi? Nawet, jeśli nie do końca muszą wziąć się w garść, by nie powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch sezonów, kiedy to Rudy gościło w klasie okręgowej zaledwie jeden sezon. Kibicom z kolei pozostaje jedynie trzymanie kciuków i dopingowanie swego ulubionego zespołu.
Klasa okręgowa grupa III: Rafako na podium, pozostali w dolnej połowie tabeli
Przed sezonem 2016/2017 na raciborskim Rafako wieszano psy, nie zwiastując ekipie z Łakowej zbyt dobrej prezencji na tym szczeblu rozgrywek. Gracze Grzegorza Jakosza nie zaczęli może z wysokiego C, gdyż swój pierwszy mecz jedynie zremisowali, lecz później byli już prawie niepokonani. Pokazali w ten sposób swym hejterom, że za nic mają ich niepochlebne opinie i życzenia spadku. Po piętnastu kolejkach zespół Rafako plasuje się na najniższym stopniu podium. Na swym koncie ma dwadzieścia siedem punktów. Zawodnicy z Łąkowej punktowali w jedenastu meczach, z czego osiem wygrali, a w trzech dzielili się punktami z oponentami. Cztery razy musieli uznać wyższość rywali. Teraz przed zespołem Rafako trudne zadanie. Nie od dziś wiadomo, że lepiej się atakuje wyższe pozycje, aniżeli broni miejsca obecnie zajmowanego. Szczególnie, że przewaga nad zespołami goniącymi ekipę z Raciborza to tylko jeden punkt w przypadku Naprzodu Zawada oraz dwa oczka w przypadku wodzisławskiego APN-u. Czy graczom Grzegorza Jakosza uda się na tyle dobrze przepracować przerwę zimową, by wiosną nie tylko skutecznie obronili swą obecną pozycję, ale także napędzili stracha ekipie z Rogowa i liderowi z Wodzisławia? Awans wydaje się co prawda poza zasięgiem raciborzan, ale gra o jak najwyższe cele zawsze jest mile widziana.
Drugim reprezentantem naszego podokręgu w tej klasie rozgrywkowej jest LKS Krzyżanowice. Zespół ten pozyskał przed sezonem kilku młodych zawodników, co w kilku meczach było naprawdę widoczne. Początek sezonu to udany start ekipy z Dworcowej. W pierwszych siedmiu meczach zespół ten zapisał na swym koncie trzynaście oczek, co dawało mu naprawdę dobre, czwarte miejsce w tabeli. Niestety, seria czterech porażek z rzędu, czyli od ósmej do jedenastej kolejki spowodowała zwolnienie trenera Wojciecha Dzierżęgi. Nowym szkoleniowcem ekipy Krzyżanowic został znany w tamtejszym LKS-ie Janusz Kosubek. Zmiana trenera przyniosła skutek niemal natychmiastowy. Pierwszym meczem w którym trener Kosubek prowadził ekipę ze stolicy gminy było starcie z Borucinem. W meczu tym młody zespół Krzyżanowic pokazał przeciwnikowi, że zawsze należy grać do końca. Zespół Janusza Kosubka doprowadził do wyrównania w praktycznie ostatniej akcji meczu. Remis ten dodał wiary w siebie zespołowi, gdyż w kolejnym meczu zapisał na swym koncie wygraną. Niestety, dobra passa nie trwała długo, gdyż w czternastej kolejce zespół Krzyżanowic musiał uznać wyższość Lubomi. Wnioski z porażki zostały jednak wyciągnięte bardzo szybko, ponieważ już tydzień później, w ostatniej kolejce doszło do wielkich derbów gminy, w których Krzyżanowice podejmowały rywala zza miedzy, czyli LKS Tworków. Drużyna Janusza Kosubka nie miała litości dla beniaminka pewnie wykorzystując wszystkie jego potknięcia, by po 90. minutach móc cieszyć się z wygranej 4:2. Ostatecznie w piętnastu spotkaniach zespół Krzyżanowic odniósł sześć zwycięstw, dwa razy dzielił się punktami ze swymi rywalami, oraz doznał siedmiu porażek. Kibicom pozostaje mieć nadzieję, że w drugiej części sezonu, w rundzie wiosennej, ich ekipa będzie spisywała się o wiele lepiej, dzięki czemu będzie piąć się w tabeli.
Ekipa Naprzodu Borucin po bardzo dobrym poprzednim sezonie, teraz nieco wyhamowała. Pierwsza kolejka rundy nie wskazywała jednak takiego obrotu spraw, gdyż gracze Borucina wygrali z Przyszłością Rogów. W trzech kolejnych meczach ekipa Jerzego Halfara zmuszona była do uznania wyższości rywali. Po tej serii porażek kolejne spotkanie padło łupem Borucina. Tydzień później zaliczył tylko remis, który poprzedził kolejne dwie porażki z rzędu. Przegrana w jedenastej kolejce była ostatnim meczem bez punktów w wykonaniu Naprzodu. W czterech ostatnich spotkaniach gracze Borucina zapisali na swym koncie sześć punktów, z czego tylko w jednym meczu wygrali. Trzy pozostałe punkty zdobyli remisując trzy mecze z rzędu. Ostatecznie pozwoliło to na zajęcie jedenastej pozycji, co w przypadku osiągnięcia z poprzedniego sezonu jest raczej osiągnięciem mizernym. Przed Borucinem teraz trudne zadanie. Widać ewidentnie, że obecny skład osobowy niezbyt dobrze radził sobie w rundzie jesiennej. Wymagane są więc wzmocnienia. Niestety także i one nie gwarantują poprawy lokaty. Czy to oznacza, że Naprzód powoli się już kończy i z ekipy walczącej w czołówce klasy okręgowej stanie się w tym sezonie ligowym średniakiem? O wszystkim przekonamy się już wiosną, a póki co pozostawiamy zarząd, zawodników i kibiców Naprzodu samych sobie, tak by mogli wyciągnąć odpowiednie wnioski po niezbyt udanej rundzie jesiennej.
Ostatni reprezentantem naszego powiatu w tej grupie klasy okręgowej jest beniaminek z Tworkowa. Ekipa Adama Jachimowicza od początku nie radziła sobie najlepiej. Sezon rozpoczęła od porażki z Syrynią. W drugim meczu zremisowała w z Gołkowicami, a w trzecim znów poległa. W ten oto sposób po trzech meczach już wiadomo było, że ekipa z gminy Krzyżanowice nie odegra większej roli, przynajmniej w rundzie jesiennej. Późniejsze mecze zespołu Tworkowa były różne, lecz w większości zakończone porażkami. Minimalnymi, bo różnicą jednej bramki, ale zawsze to porażki. Ekipa ta miała także dobrą serię, która trwała trzy tygodnie. W tym czasie na swym koncie zapisała większość ze swych czternastu punktów, bo aż dziewięć. W pokonanym polu zespół Tworkowa zostawił między innymi drużynę Czyżowic, Marklowic oraz Rafako. Niestety, dobra passa na tym się skończyła. Mecze z wodzisławskim APN i Krzyżanowicami zakończyły się porażkami zespołu Adama Jachimowicza. Z informacji nieoficjalnych uzyskanych od prezesa LKS Tworków wynika, że obecnie zajmowane miejsce gwarantuje utrzymanie. Czy zajęcie czternastej lokaty w pełni usatysfakcjonuje zawodników i kibiców oraz samego trenera? Oczywistym wydaje się, że raczej nie. Tak więc wiosną ze strony Tworkowa możemy spodziewać się walki w każdym meczu. Jak ona się zakończy, pozostaje już w gestii graczy tej ekipy.
A klasa: Raszczyce liderem, fenomenalna forma beniaminków. Totalne rozczarowanie w Kuźni
Rundę jesienną w tej klasie rozgrywkowej bezsprzecznie zdominowali gracze Romana Kowalczyka, czyli LKS Raszczyce. W ciągu całych piętnastu kolejek ekipa ta smak porażki poznała zaledwie jeden raz, w Pszowie. Spowodowane było to tym, że gracze Raszczyc dopisali sobie komplet punktów już przed meczem. Jako, że nikt nie lubi być lekceważony, pszowski Górnik sprawił niespodziankę, stawiając jednocześnie raszczycki „Bayern” do pionu. Początek rundy nie zwiastował jednak takowej dominacji lidera. Po pierwszych trzech kolejkach gracze Raszczyc zajmowali dopiero czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem siedmiu oczek. Później zaliczyli jeszcze dwa remisy, które przedzielili wygraną. Prawdziwy marsz od zwycięstwa do zwycięstwa gracze Raszczyc rozpoczęli w siódmej kolejce. Wtedy to nieprzerwanie, aż do kolejki czternastej dominowali kolejnych rywali. Dodatkową dobrą wiadomością dla lidera jest to, że w meczu bezpośrednim z najgroźniejszym rywalem w walce o awans, czyli Krzanowicami, ekipa z gminy Lyski okazała się lepsza od przeciwnika. Obecnie zawodnicy odpoczywają, ale gdy znów wrócą na boisko, będą myśleli o niczym innym jak kolejne wygrane, które w ogólnym rozrachunku przełożą się na wygranie ligi. Jedyną bolączką Raszczyc wydaje się w tym momencie brak odpowiedniego zaplecza. Z barakami służącymi za szatnie z całą pewnością ekipa ta nie uzyska licencji na klasę okręgową. Wyjściem byłoby wynajmowanie boiska, lub zbudowanie szatni z prawdziwego zdarzenia.
Prócz zespołu Raszczyc z dobrej strony pokazali się także gracze Józefa Teresiaka, czyli KS 1905 Krzanowice. Dla tej ekipy obecny sezon jest kolejnym, w którym zespół ten plasuje się w ścisłej czołówce A klasy. W zakończonej niedawno rundzie jesiennej gracze spod czeskiej granicy zgromadzili na swym koncie trzydzieści cztery punkty. Do lidera z Raszczyc tracą trzy oczka, a na ich niekorzyść przemawia dodatkowo przegrane spotkanie bezpośrednie. Porażkę tę można próbować wytłumaczyć jedynie brakami kadrowymi spowodowanymi kontuzjami kluczowych zawodników w kadrze Krzanowic. Mimo zajmowania obecnie trzeciego miejsca w tabeli zespół Józefa Teresiaka nie składa broni. Z całą pewnością w przerwie zimowej poczyni pewne wzmocnienia, a intensywne treningi na pewno przełożą się na uzyskiwanie co najmniej podobnych rezultatów jak jesienią, kiedy to Krzanowice jedenaście razy okazały się lepsze od rywali, raz dzieliły się punktami z oponentami oraz doznały czterech porażek. Miejmy nadzieję, że gracze tego zespołu wyciągnęli wnioski z poprzedniego sezonu, kiedy to awans uciekł im sprzed nosa praktycznie w ostatniej kolejce.
Z bardzo dobrej strony pokazały się w rundzie jesiennej zespoły beniaminków A klasy, czyli LKS Płomień Kobyla i LKS Lyski. Oba zespoły były skazywane przez kibiców na walkę o utrzymanie. W trakcie rundy zaprezentowały się jednak tak, że już teraz można przypuszczać, że będą walczyć, ale o pokrzyżowanie planów zdecydowanych faworytów do awansu. Dobra prezencja Kobyli poskutkowała zajęciem pozycji wicelidera na półmetku rozgrywek, z kolei Lyski uplasowały się tuż za podium. Kibicom, którzy nie dawali tym ekipom szans w starciu z o wiele bardziej doświadczonymi zespołami w stawce A klasy, żałują pewnie słów wypowiedzianych i spisanych przed sezonem. Beniaminkom należą się nie tylko przeprosiny, ale i gromkie brawa i życzenia, by nie spoczywały na laurach, oraz by w drugiej części sezonu prezentowały się co najmniej podobnie.
Przejdźmy teraz do totalnych rozczarowań rundy jesiennej w A klasie. Liderem tej kategorii jest bezsprzecznie zespół Stali Kuźnia Raciborska. Młoda ekipa, która w poprzednim sezonie na półmetku rozgrywek plasowała się na najniższym miejscu podium, teraz wywalczyła mało zaszczytny tytuł „czerwonej latarni ligi”. Wiadomo, że nie wszyscy mogą być pierwsi, ktoś musi być także ostatni. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie dorobek punktowy Stali, a raczej jego... brak. Gracze z Kuźni Raciborskiej solidarnie przegrali wszystkie mecze, niektóre naprawdę wysoko. Ich bilans bramkowy także nie pozostawia złudzeń co do tego, co w przerwie zimowej należy poprawić. Mowa o linii ataku i defensywie. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kuźniańska Stal za wszelką cenę chce się utrzymać. Z taką prezencją jak jesienią należy życzyć nie czego innego jak... powodzenia.
Zaskoczyły także Ocice. Może nie tyle w sensie negatywnym, bo gracze z dzielnicy Raciborza przyzwyczaili już swych kibiców do słabszych wyników jesienią, ale determinacją. Po rezygnacji z prezesury Henryka Mainusza, klub stanął przed widmem rozwiązania. Do tego ostatecznie nie doszło, a zespołowi Ocic udało się skompletować skład umożliwiający przystąpienie do rozgrywek. Początek nie był najlepszy. Trzy meczem jeden punkt. Później ekipa Ocic tchnęła w serca swych sympatyków nieco nadziei odnosząc zwycięstwa w czwartej i szóstej kolejce. Niestety, na tym skończyły się możliwości ekipy z Tuwima. Do końca rudny ekipa ta przegrywała mecz za meczem. Ostatecznie zgromadziła na swym koncie siedem punktów, co pozwoliło na zajęcie przedostatniej pozycji w tabeli. Kibice muszą mieć teraz nadzieję, że w czasie zbliżających się wyborów zarządu, znajdzie się osoba chętna do ciągnięcia tego „futbolowego wózka” w Ocicach. Jeśli nie, wtedy zniknięcie Ocic z piłkarskiej mapy regionu może stać się faktem.
W kategorii rozczarowanie tuż obok Kuźni znalazł się zespół Brzezia. Ekipa ta po fenomenalnej wiośnie sezonu 2015/2016, w której nie doznała porażki i uplasowała się w górnej strefie tabeli, teraz boryka się z nie najlepszą formą. Sytuację tę „zawdzięczać” może byłemu trenerowi, który po zakończonym poprzednim sezonie przeszedł do innego klubu pozostawiając graczy i działaczy Brzezia z ręką w przysłowiowym nocniku. Brzeski klub uzupełnił jednak braki kadrowe, zatrudnił nowego trenera i przystąpił do gry. Wyniki, no cóż, nie porywają, choć przed zespołem jeszcze cała runda na pokazanie prawdziwego potencjału. Do tej pory zespołowi Brzezia udało się zgromadzić jedenaście punktów, co pozwala na zajmowanie czternastego miejsca. Wiosną może być więc tylko lepiej.
B klasa grupa I: Kornowac ucieka
W tej klasie rozgrywkowej pierwsze skrzypce grała ekipa Kornowaca, która w ciągu całej rundy doznała zaledwie jednej porażki. W pozostałych spotkaniach punktowała, z czego w dziesięciu meczach zapisała na swym koncie komplety punktów. Jeden mecz zakończył się remisem. Na swym koncie ekipa ta ma trzydzieści jeden punktów, i wyprzedza goniące ją zespoły rezerw Rogowa i Nieboczów odpowiednio o siedem i osiem punktów. Różnica ta wydaje się na tyle dobra, by ekipa Kornowaca jej nie roztrwoniła. Niemożliwym wydaje się bowiem to, by zespół który jesienią był prawie niepokonany, wiosną nagle zaczął tracić punkty. Krytycy mówili niejednokrotnie, że „kiedy skończy się kasa, skończy się i Kornowac”. Gracze LKS-u udowodnili w rundzie jesiennej, że jej krytycy mylili się. Pomyłki te ekipa lidera będzie chciała potwierdzić także wiosną. Rezerwy Rogowa i nieboczowska Odra zrobią jednak wszystko by maksymalnie utrudnić zadanie liderowi. Wydaje się, że to właśnie między tymi trzema zespołami rozegra się walka o fotel lidera umożliwiający bezpośredni awans. Krzyżkowice, rezerwy Czyżowic i być może bełsznicki Rozwój powalczą z kolei o drugie miejsce, które da im ewentualny baraż. Teraz to jednak czyste dywagacje. Jak zakończy się sezon, trudno przewidzieć. Oczywistym wydaje się, to Kornowac będzie faworytem, co postara się udowodnić już wiosną.
Tak jak w każdej lidze, prócz dobrych wyników faworytów, zaskoczeń in plus, także i tutaj są rozczarowania. Tymi z całą odpowiedzialnością można nazwać ekipy Dzimierza, Wojnowic, Kokoszyc i Pstrążnej. Jeśli zespoły te zajmą takie same miejsca na zakończenie sezonu, to całkiem prawdopodobne jest to, że pożegnają się z tą klasą rozgrywkową. Nie wolno bowiem zapominać o reformie B klasy, która polegać będzie na utworzeniu jednej, być może silnej grupy rozgrywek. W związku z tym zagrożone spadkiem może być nawet trzynaście zespołów. Sześć z jednej grupy, siedem z drugiej. Póki co za nami dopiero runda jesienna, w związku z tym nie należy przekreślać szans żadnego z zespołów z dolnej strefy tabeli, bowiem wszystko może jeszcze się wydarzyć.
B klasa grupa II: Dominacja rezerw Gaszowic, pogoń Pawłowa i Adamowic
Tutaj, zespołem który praktycznie od początku dawał jasny sygnał, jaki będzie jego cel była w rundzie jesiennej ekipa rezerw Gaszowic. Gracze drugiego zespołu Dębu już po pierwszych pięciu meczach wysunęli się na prowadzenie z przewagą trzech punktów nad Pawłowem. Taką samą przewagę mieli w tym momencie rundy nad ekipą Adamowic. Później losy ekip Pawłowa i Adamowic toczyły się różnie. Raz zespoły te wygrywały, by w kolejnym meczu nie zdobyć punktów. Z kolei rezerwy Gaszowic prezentowały równą, dość wysoką formę. Po dziesięciu kolejkach sytuacja zmieniła się na tyle, że Adamowice wskoczyły na drugie miejsce w tabeli II grupy B klasy wyprzedzając Pawłów. Gaszowice II nadal pozostawały na czele, lecz ich przewaga wynosiła tylko jeden punkt. Ogółem zespół mistrza jesieni zdobył w całej rundzie trzydzieści dwa oczka, dzięki dziesięciu wygranym i dwóm remisom. Zaledwie raz musiał uznać wyższość rywali. Było to w ósmej kolejce, a ekipą, która znalazła receptę na świetnie radzący sobie drugi team Dębu była drużyna Rudy Kozielskiej, która w ten sposób sprawiła swym kibicom nie lada niespodziankę. Wicemistrzostwo rundy przypadło w udziale zespołowi Janusza Kosubka. Ekipa Pawłowa traci do Dębu trzy oczka. Z kolei Adamowice z dorobkiem dwudziestu sześciu punktów plasują się na trzecim miejscu w tabeli. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie pomiędzy tą trójką rozegra się największa walka o miejsce premiowane bezpośrednim awansem oraz grą w barażu. Do walki mają szansę włączyć się jeszcze zespoły Gamowa, Jankowic i Markowic. Szczególnie te ostatnie, gdyż mają w zanadrzu jeszcze jeden zaległy mecz z Grzegorzowicami, który rozegrają dopiero wiosną.
Sporym rozczarowaniem w tej klasie rozgrywkowej była natomiast postawa Rudnika, który z drużyny, która w poprzednim sezonie plasowała się w górnej połowie tabeli, stał się typowym zespołem do bicia. Nie wiadomo co spowodowało takowy obrót spraw, ale w wielu meczach zespół tan przystępował do gry w bardzo okrojonym składzie, przez co spotkania kończyły się wysokimi przegranymi, lub przerwanymi meczami, vide spotkanie z rezerwami Borucina. Choć Rudnik zajął ostatnie miejsce, to nie można go nazwać najgorszą drużyną naszego regionu. Tą w A klasie została Kuźnia, gdyż Zryw w całej rundzie zdobył jedno oczko. Wywalczył je dzięki remisowi z Markowicami. W zespole z dzielnicy Raciborza „plują” sobie w brodę, że nie podołali Rudnikowi. Wnioski, które z całą pewnością zostały wyciągnięte z tego remisu, który tak de facto nazwać można porażką, będą miały szansę zaowocować dopiero w przyszłym roku. Zakładając oczywiście, że Rudnik przystąpi do rundy rewanżowej, oraz czy w przerwie zimowej dokona jakichś fenomenalnych transferów.
C klasa: Rezerwy zespołów okręgówki na czele
Klasa C, która przez wielu nazywana jest najgorszą ligą w Polsce, niejednokrotnie obfituje w wiele emocji, których nie sposób dostrzec na wyższym szczeblu rozgrywek. Nie inaczej bywa w tej klasie rozgrywkowej prowadzonej pod egidą raciborskiego podokręgu. Z racji małej liczebności tej ligi, zespoły w niej grające miały przed sobą jedynie dziesięć spotkań. Po rozegraniu trzech kolejek na czele plasowała się dokładnie ta sama trójka, co na zakończenie rundy. Jedyną różnicą były zajmowane miejsca. Tak więc, po jednej trzeciej jesieni pierwsze były rezerwy Tworkowa, drugie miejsce przypadło rezerwom Czernicy a podium zamykały rezerwy wodzisławskiej Zawady. Dalsze mecze znacząco nie wpłynęły na przetasowania na czele stawki. Nadal dominowały rezerwy zespołów z okręgówki. Po rozegraniu całej rundy, czyli dziesięciu spotkań najlepszą ekipą w tym zestawieniu okazały się rezerwy Naprzodu z wodzisławskiej Zawady, drugie miejsce przypadło w udziale drugiemu garniturowi Zameczku Czernica a na trzecim miejscu podium uplasował się drugi zespół LKS-u Tworków. W stawce zespołów goniących z końcem rundy wykrystalizowały się zespoły, które jeszcze będą starały się włączyć do walki o awans. Swych sił spróbują ekipy Zabełkowa i rezerw Gorzyc, choć większe szanse w osiągnięciu celu należy przypisać właśnie zespołowi z gminy Krzyżanowice. Pozostałe ekipy, z racji tego, że z C klasą nie sposób pożegnać się nawet poprzez zajęcie ostatniego miejsca w tabeli, będą starały się spokojnie grać swoje, a co z tego wyniknie, przekonamy się na koniec sezonu. Zakładając oczywiście, że nie dojdzie do wycofania żadnej z ekip, gdyż jeszcze przed końcem rundy w wyższych klasach rozgrywkowych, dotarła do nas nieoficjalna informacja, że o taki krok pokusić mogą się rezerwy Naprzodu Syrynia. Czy działacze tego zespołu po raz kolejny zgłaszali go tylko po to, by po jednej rundzie się wycofać? Przekonamy się już wkrótce, ale mimo wszystko, chyba nie tędy droga do zbudowania solidnego zaplecza kadrowego...
Szczegółowe osiągnięcia poszczególnych zespołów zaprezentujemy w czasie przerwy zimowej w serii artykułów pod tytułem „Kącik statystyka futbolu”.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany