Klasa B: Siedliska - zwycięstwo po piłkarskim horrorze
W poprzedniej kolejce LKS Studzienna niespodziewanie przegrała z KS Pietraszyn i spadła w tabeli na szóstą pozycję. Przed meczem z Siedliskami piłkarze wiedzieli zatem, że grają o odzyskanie jednej z czołowych pozycji w B klasie. Plan został wykonany, jednak zwycięstwo Studziennej nie było do końca oczywiste.
Pierwsze fragmenty tego spotkania można opisać jednym słowem - chaos. Próbujący nadać ton grze środkowi pomocnicy jednej i drugiej drużyny razili niedokładnością podań, a piłka rzadko kiedy dochodziła do któregoś z zawodników ustawionych przy linii bocznej. Po raz pierwszy w tym meczu udaną akcję udało się przeprowadzić piłkarzom z Siedlisk. Piłkę na lewym skrzydle dostał Ptak i wbiegł w pole karne. Napastnik gospodarzy, mając dogodną okazję do zdobycia prowadzenia dla swojej drużyny, strzelił jednak wysoko nad bramką. Minutę później drużyna miała jeszcze lepszą sytuację. Do zagranej w pole karne prostopadłej piłki dobiegł piłkarz gospodarzy, spóźnieni obrońcy stojąc na piątym metrze mogli tylko patrzeć jak składa się do strzału. Lecąca w bramkę piłka była poza zasięgiem bramkarza, lecz tor jej lotu zmienił obrońca, dotykając ją ręką. Tego ewidentnego przekroczenia przepisów nie zauważył ani sędzia główny, ani wspomagający go sędzia liniowy. Tą kontrowersyjną sytuacją zakończył się nudny, pierwszy kwadrans meczu.
I choć przez kilkanaście następnych minut obraz gry nie zmienił się, to nieoczekiwanie zmienił się wynik. Wymiana piłki bez przyjęcia przed polem karnym zgubiła obronę Siedlisk. W szesnastkę na pełnym biegu wpadł piłkarz gości, Szymiczek, i umieścił ją w siatce silnym strzałem po dłoniach bramkarza. Płomień Siedliska chciał jak najszybciej odrobić straconą bramkę. Piłkarze gospodarzy próbowali tak bardzo, że w ciągu jednej minuty dwaj piłkarze Studziennej potrzebowali pomocy medycznej. Człowiek odpowiedzialny za zdrowie piłkarzy nie zdążył jeszcze opatrywać jednego zawodnika, a już musiał biec do drugiego.
W końcu jednak Siedliska zaczęły się wyróżniać na boisku czymś więcej niż tylko ostrą grą. Kolejna dobra piłka ze środka na lewą stronę przyniosła sytuację bramkową. Nabiegający pomocnik gospodarzy jednak nie trafił w opadającą na piąty metr piłkę i ta opuściła boisko. Nie szło bokami, toteż gospodarze próbowali środkiem. Pierwszy strzał z dystansu złapał Koczwara, drugi minął słupek bramki. Chwilę później, kiedy do defensywy nie zdążył wrócić prawy pomocnik gości, piłka znów została zagrana na lewą stronę. Kudla przepchał obrońców i mając już przed sobą tylko bramkarza, trafił prosto w niego. Udało się wywalczyć jedynie rzut rożny. W ogromnym zamieszaniu pod bramką został wywalczony kolejny rzut rożny. Piłka groźnie przelatywała wzdłuż linii bramkowej, ostatecznie jednak wpadła w ręce bramkarza. W odpowiedzi Studzienna starała się przeprowadzać składne akcje atakiem pozycyjnym. Jednak wąskie i krótkie boisko znacznie im to utrudniało. Dodatkowo wszyscy zawodnicy Siedlisk byli bardzo zaangażowani w akcje defensywne. Ich pomysł na mecz zazwyczaj ograniczał się do wybicia piłki w przód. Nieoczekiwanie po jednym z takich chaotycznych wybić groźnie zrobiło się pod bramką Koczwary. Kudla minął dwóch obrońców i wystawił piłkę na piąty metr Ptakowi. W ostatniej chwili piłkę czubkiem buta na róg skierował jednak Złotoś.
Trener Siedlisk schował twarz w dłoniach, rozpaczając nad strzelecką niemocą swoich piłkarzy. Niezniechęceni jednak takim obrotem sprawy piłkarze trenera Ochalskiego w drugiej połowie kontynuowali szturm na bramkę Studziennej. Już w 46 minucie jeden z zawodników Płomienia nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem Studziennej. Nim rozemocjonowani kibice zdążyli ochłonąć, ich piłkarze mieli jeszcze lepszą okazję, by umieścić piłkę w bramce rywala. Po dośrodkowaniu z prawej strony z piłka minął się Koczwara, naciskany przez obrońcę piłkarz Siedlisk nie trafił głową do zupełnie pustej bramki. W kolejnych fragmentach tego spotkania mecz się uspokoił. Piłkarzom ze Studziennej udawało się utrzymywać piłkę daleko od swojego pola karnego. Ale w końcu i oni doczekali się swojej sytuacji - strzał z 15 metrów został jednak zablokowany. Raz po raz były próby uruchomienia napastników trenera Urbańczyka, jednak ci nie mieli dzisiaj dobrego dnia.
Do głosu doszli za to piłkarze z Siedlisk. Ptak świetnie zwiódł obrońcę w polu karnym i wyłożył piłkę na siódmy metr od linii bramkowej. Jednak jego partner z ofensywy przestrzelił. Trener Ochalski kolejny raz tego popołudnia schował twarz w dłoniach. I kiedy wydawało się, że bramka wyrównująca jest tylko kwestią czasu, Studzienna zadała decydujący cios po pewnym strzale w sytuacji sam na sam swojego lewego pomocnika Jendrzejczyka. Od tej chwili przybici piłkarze z Siedlisk praktycznie nie istnieli na boisku. Za to Studzienna miała jeszcze dwie okazje do strzelenia bramki. Wynik do końca nie uległ zmianie. Zawiedziony trener Ochalski ze spuszczoną głową opuszczał swoje boisko.
LKS Płomień Siedliska- LKS Studzienna 0:2
Bramki: Szymiczek, Jendrzejczyk
LKS Płomień Siedliska: Kalemba-Złotoś, Szlembarski, Kasperek Ł., Polak,- Patera, Grzesik, Dąbrowski, Brzoska- Kudla, Ptak.
Trener: Ryszard Ochalski
LKS Studzienna: Koczwara-Tumulka, Tchórz, Koloch, Zientek-Siwoń, Cyranek, Jendrzejczyk, Piechaczek A., Matuszek, Seidler.
Trener: Piotr Urbańczyk
Ryszard Ochalski, trener LKS Płomień Siedliska: Powinniśmy ten mecz wygrać. Mieliśmy cztery stu procentowe sytuacje do strzelenia bramki. Nie mam jednak z zespole skutecznych napastników, brakowało mi też rezerwowych- był tylko jeden gotowy do gry. Jednak kiedy nie strzela się bramek w takich sytuacjach, jakie mieliśmy, nie można się dziwić, że przegraliśmy.
Piotr Urbańczyk, trener LKS Studzienna: Cieszy mnie wynik, ale nie cieszy mnie gra. To jest boisko wąskie i krótkie, gra na nim wymaga sporych umiejętności, dlatego jest to bardzo trudny teren. I właśnie też dlatego cieszą trzy punkty.
Najlepszy piłkarz: w tym bezbarwnym spotkaniu, w którym sytuacje bramkowe były efektem błędów rywala trudno wskazać kogoś, kto się czymś znaczącym wyróżnił. W drużynie gospodarzy dobrym duchem był na pewno Ptak, który wyróżniał się wielką chęcią do gry. Swoim kolegom stworzył kilka doskonałych sytuacji strzeleckich, mimo że to oni powinni stwarzać je jemu. Świetnie radził sobie w pojedynkach jeden na jeden. W pełnym biegu potrafił precyzyjnie prowadzić piłkę. Niemal każda groźna sytuacja pod bramką rywala była stemplowana przez niego.
Grzegorz Zuber
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany