Tworków zlekceważył rywala, a ten go ukarał [FOTO]
Niedzielne popołudnie w Tworkowie przebiegało pod znakiem meczu klasy okręgowej. Zajmujący trzecie miejsce zespół gospodarzy podejmował Zameczek Czernica.
Faworytem spotkania bezsprzecznie wydawali się gospodarze, którzy z dwunastoma punktami na koncie zajmowali najniższy stopień podium. Drużyna Zameczku z trzema oczkami plasowała się na piętnastym miejscu. Jak łatwo policzyć, obie ekipy dzieliła różnica dziewięciu punktów, czyli przysłowia przepaść.
Gospodarze mogli udokumentować swą przewagę już w pierwszej minucie. Silne uderzenie Filipa Erynkwajta zostało obronione przez bramkarza gości. Nie zraziło to miejscowych. Nadal atakowali i częściej utrzymywali się przy piłce. Goście, choć skazywani na porażkę, także próbowali swego szczęścia w konstruowaniu akcji ofensywnych. W pierwszych ośmiu minutach spróbowali kilkukrotnie, lecz za każdym razem natrafili na dobrze ustawioną defensywę Tworkowa.
W dziesiątej minucie po jednym z ataków gospodarzy, zakończonym przejęciem piłki przez zespół Czernicy, ekipa gości wyprowadziła kontrę zakończoną strzałem na bramkę. Bramkarz Tworkowa, Kamil Grycman musiał wyciągnąć się niczym struna. Udało mu się wybić piłkę, chroniąc tym samym swój zespół przed stratą gola. Był to jednak czytelny sygnał, że Zameczek mimo zajmowania odległego miejsca nie przyjechał do Tworkowa tylko i wyłącznie po lanie.
Wraz z upływem kolejnych minut obie drużyny toczyły otwarta walkę na ciosy. Akcja przenosiła się z połowy Czernicy na połowę Tworkowa w tempie ekspresowym. Swe okazje mieli zarówno gospodarze, jak i goście, ale wynik mimo starań obu ekip wciąż brzmiał 0:0.
23 minuta spotkania. Kolejny atak gospodarzy. Krzysztof Szewczyk ograł jednego z graczy Czernicy, dośrodkował w pole karne. Tam na strzał głową zdecydował się Filip Erynkwajt. Jego uderzenie było jednak minimalnie nie celne. W odpowiedzi akcja przeniosła się na połowę gospodarzy. Czernica próbowała, ale wywalczyła tylko rzut rożny, którego wykonanie pozostawiało wiele do życzenia.
Mijały kolejne minuty, a oba zespoły nie rezygnowały że zdobycia gola. W 28 minucie na strzał zza pola karnego w stylu Harry’ego Kane’a w meczu Polska - Anglia zdecydował się gracz gości. Bramkarz Tworkowa, Kamil Grycman zaprezentował się jednak o wiele lepiej niż Wojciech Szczęsny, pewnie broniąc strzał. W odpowiedzi gospodarze wyprowadzili atak, który zakończył się totalnie niecelnym uderzeniem.
W 38 minucie stało się coś, czego zawodnicy i kibice Tworkowa nie spodziewali się w najczarniejszych snach. Goście zdobyli gola. Dobra akcja ofensywna zakończyła się strzałem gracza Czernicy. Piłka po jego uderzeniu trafiła wprost w okienko. Choć bramkarz gospodarzy próbował, tym razem był bezsilny. 0:1 - niespodzianka w Tworkowie!
Radość gości nie trwała długo. Już po 180 sekundach na tablicy wyników widniał rezultat 1:1. Dobrze rozegrana piłka trafiła do Krzysztofa Cerkowniaka, który wpadł w pole karne i podał idealnie do niepilnowanego "Entera". Filipowi Erynkwajtowi, bo o nim mowa nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce, doprowadzając do wyrównania.
W końcówce pierwszej połowy gospodarze próbowali jeszcze wyjść na prowadzenie. Przeprowadzili dwie akcje, z których nie wyniknęło jednak nic, co spowodowałoby zmianę wyniku. Chwilę później arbiter Damian Rokosz zaprosił oba zespoły na przerwę.
Na drugą połowę ekipa gospodarzy wyszła chyba z głowami w chmurach. Już w pierwszej akcji zespół Czernicy wywalczył rzut wolny tuż przed polem karnym. Do piłki poszedł Mariusz Reguła i pewnym strzałem posłał futbolówkę do siatki wyprowadzając outsidera na prowadzenie.
Ekipa Tworkowa zdała się nie przejmować stratą drugiego gola. Próbowała grać swoje, ale łatwe straty piłki powodowały wiele nerwowości. Jakby tego było mało, w 53 minucie strata do Czernicy wynosiła już dwa trafienia. Na strzał z dystansu zdecydował się Marcin Sobczak. Bramkarz Tworkowa mimo poprzedniej dobrej prezencji był bez większych szans. Licznie zgromadzeni sympatycy gospodarzy przecierali oczy ze zdumienia.
Gracze Tworkowa mimo konieczności odrobienia dwóch bramek straty nie załamywali się. Próbowali ataków. Jeden z nich w 58 minucie mógł zakończyć się trafieniem kontaktowym. Niestety, piłka po dość ekwilibrystycznym uderzeniu minęła słupek bramki Czernicy. Chwilę później miejscowi znów stanęli przed szansą na gola, lecz tym razem zniweczył ją bramkarz Zameczku.
62 minuta. Kolejny napór gospodarzy na bramkę przyjezdnych. Mimo kilku naprawdę dogodnych okazji, piłka niczym zaczarowana nie potrafiła znaleźć drogi do siatki gości. Mało tego. Zameczek miał okazję do wyprowadzenia kontry. Na szczęście dla Tworkowa gracz Czernicy nieco się pogubił i stracił piłkę.
Mimo wyniku 1:3 przewaga w posiadaniu piłki i przebywaniu na połowie rywala była po stronie Tworkowa. Gracze Adama Jachimowicza tworzyli okazję za okazją, lecz szczęście tej niedzieli było po stronie Czernicy. Strzały gospodarzy były albo blokowane, albo niecelne. Zdarzały się także trafienia w poprzeczkę, tak jak miało to miejsce w 67 minucie po strzale Mateusza Kocota, a chwilę później w słupek mimo sytuacji sam na sam gracza Tworkowa z bramkarzem Czernicy.
Choć gracze gospodarzy robili co mogli, nie zdołali zdobyć już gola do końca meczu. Do siatki nie trafiła także Czernica. Spotkanie zakończyło się niespodzianką i porażką faworyta 1:3. Z opinii kibiców, którzy opuszczali boisko przy ulicy Głównej z opuszczonymi głowami wynika, że właśnie tak kończy się lekceważenie przeciwnika i wystawianie od pierwszej minuty zmienników.
LKS 05 Tworków – LKS Zameczek Czernica 1:3 (1:1)
0:1 Aleksander Szweda 38'
1:1 Filip Erynkwajt 41'
1:2 Mariusz Reguła 47'
1:3 Marcin Sobczak 53'
Żółta kartka: Marek Fojcik (LKS 05 Tworków)
Spotkanie sędziowali: Damian Rokosz (sędzia główny); Rafał Benke, Nikodem Andraczke (asystenci) - KS Katowice
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany