Co z tymi korepetycjami?
Sprawdziliśmy wyrywkowo, że korepetycje w przeciętnej klasie gimnazjalnej to sprawa marginalna. Kilkoro uczniów systematycznie umawia się na korepetycje, pojedyncze osoby korzystają z tej formy nauki okazjonalnie. W klasie licealnej na 36 osób 15 chodzi na korki, w tym 10 tylko na język angielski, pozostałe to: matematyka, chemia, fizyka. Niektórzy uczą się w ten sposób 2 i 3 przedmiotów. W klasach maturalnych na korki chodzą niemal wszyscy. Zatrzymajmy się nad powodami sięgania po korepetycje.
Gdy zaczynają się problemy
Największą grupę korzystających z zajęć dodatkowych stanowią ci, którym nauka sprawia trudności. Prym wiodą przedmioty ścisłe. - Nie rozumiem twierdzeń z fizyki, nie umiem wyprowadzać wzorów – skarży się uczeń. – Może to zaległości z gimnazjum, a może brak zdolności. Nie wiem, ale muszę opanować te podstawy, więc pomocy szukam na korepetycjach.
Kolejne są języki obce. - Pierwsze korepetycje z angielskiego brałem już w podstawówce – wspomina inny licealista. Nie nadążałem za klasą i nie potrafiłem wybrnąć z zaległości. W domu nikt mi nie mógł pomóc, ale na szczęście rodziców stać było na prywatne lekcje. Gdy kłopoty minęły, chodziłem dalej ze strachu, by znów nie wpaść w tarapaty i tak zostało.
Douczyć się
Na korki zgłaszają się w ostatniej chwili, gdy grożą im oceny niedostateczne na koniec semestru lub gdy grozi im powtarzanie klasy. Tak było z Wojtkiem, który na korepetycje zaczął chodzić pod koniec pierwszej klasy, gdy posypały się jedynki z bieżącego materiału.
– Trzeba było ratować się przed powtarzaniem klasy i etykietką spadochroniarz - mówi. Jego koleżanka Ania miała braki z gimnazjum. – Chemia stała się moją kulą u nogi, musiałam wyrównać braki na płatnych zajęciach pozaszkolnych.
Żeby mieć lepsze oceny
Agata z LO z korepetycji korzysta tylko pod koniec semestru, żeby poprawić oceny i średnią. Pewna gimnazjalistka dodatkowe lekcje bierze ze wszystkiego. Chodzi na polski, historię, języki i przedmioty ścisłe. Wszystko to po to, żeby mieć piątki, a nie trójki i czwórki.
Motywacja
Chłopcy z mat. – inf. tłumaczą: z korepetycjami to tak jak z ćwiczeniami fizycznymi. W domu rowerek stoi, drążek wisi, hantle leżą pod szafą, ale nie chce się ćwiczyć, a na siłowni jest ok. Tak samemu trudno codziennie usiąść z książką i przerobić te czterdzieści stron, a jak już wyjdziesz z domu, zapłacisz, to i motywacja jest.
Rozwijanie i poszerzanie
Z korepetycji korzystają prymusi, by pogłębić swoją wiedzę przed konkursami i olimpiadami przedmiotowymi. Tu zdobywają wiedzę daleko wykraczającą poza program szkolny, dzięki temu wygrywają stypendia, indeksy, staże.
Ambicje
Dla niektórych korepetycje są szansą na dobre studia. Wzorowi uczniowie chcą być jeszcze lepsi, mieć więcej informacji i prześcignąć rówieśników. Ambitni znajdą swoją szansę na renomowanej uczelni. - W szkole nie ma czasu na porządne przygotowania - tłumaczą.
Wśród naszych respondentów pojawiły się też opinie, że wielu uczniów boi się bazować na materiale przygotowanym przez swoich nauczycieli. – Mam wrażenie, że wiadomości są przekazywane w dość okrojonym zakresie – mówi jedna z uczennic. - Po okazjonalnych lekcjach prywatnych zorientowałam się, że w innej szkole, w równoległej klasie, na tym samym profilu nauczyciel zalewa uczniów wiedzą, analizuje zagadnienie na wielu płaszczyznach, o których nie miałam pojęcia, no i więcej wymaga. Jej koleżanki dopowiadają, że nie czują się pewne swej wiedzy, bo nauczyciel nie dba o systematyczne jej sprawdzanie. – W szkole jest zbyt niski poziom, żeby tylko na tym bazować – skarżą się.
Moda
Korepetycje to po prostu moda – mówią nauczyciele. Rodzice zapisują dzieci na dodatkowe lekcje, bo słyszą, że w klasie tak zrobił jeden, drugi i trzeci rodzic. Z myślą „moje dziecko nie może być gorsze” podążają owczym pędem. Dla niektórych dzieci korepetycje to szpan - dodaje nauczycielka – chodzę, płacę, jestem lepszy. Nawet, w przypadku języków obcych, nie mówią: idę na korepetycje, tylko na konwersacje.
Uczelnie
Uczelnie coraz bardziej śrubują wymagania. Z roku na rok podwyższają progi. Od wstępujących do Alma Mater oczekują więcej niż gruntownych podstaw. Uczniowie kończący liceum mają tego świadomość i starają się posiąść maksimum wiedzy. Dziewczyna, która zdecydowała się na medycynę, już rok wcześniej wie, jakie czekają ją obciążenia na pierwszym roku. Już zawczasu na korepetycjach chce przerobić program akademicki. Absolwenci szkół średnich mówią, że bez dodatkowych lekcji nie sposób dobrze zdać maturę rozszerzoną, a to warunek, żeby dostać się na atrakcyjne studia.
Szkoła/system/nauczyciele
- Wszystko przez to szkolne tempo. Lekcje to jeden wielki pośpiech. Nauczyciel nie ma czasu, by tłumaczyć coś raz jeszcze i raz jeszcze, aż do skutku – mówią zgodnie nauczyciele, rodzice, uczniowie. - Klasy są zbyt liczne, a lekcji zbyt mało, dlatego nie ma możliwości skutecznego przygotowania do egzaminu na poziomie rozszerzonym wszystkich zainteresowanych – tłumaczą się pedagodzy. Pomoc nauczycieli na lekcjach jest albo jej nie ma – dorzucają uczniowie raciborskich szkół. Na korepetycjach nauczyciela ma się tylko dla siebie, a w szkole trzeba się podzielić jeszcze z trzydziestoma kilkoma uczniami. Korepetycje to praca indywidualna, ewentualnie nauka w kilkuosobowej grupie – o takim procesie nauczania marzą.
Tymczasem rząd planuje państwowe korepetycje. Dobra wiadomość: resort edukacji ufunduje uczniom obowiązkowe lekcje uzupełniające z matematyki i języka polskiego. Zła wiadomość: To dopiero projekt. Uzupełniające lekcje z dwóch głównych przedmiotów mają być realizowane w każdej szkole, przez nauczyciela przedmiotu, w ramówce zajęć szkolnych. Na tych godzinach słabsi uczniowie pod okiem nauczyciela będą nadrabiali zaległości, a zdolni rozwiązywali dodatkowe ćwiczenia. Czy w ten sposób zostanie zredukowany rynek korepetycji? - Może zachwiany – oceniają zainteresowani – no i tylko z tych dwóch przedmiotów. - Korki z języków obcych były normą od lat, a po nich jest jeszcze fizyka – odpowiadają dający i biorący korepetycje.
Barbara Sput
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany