Czy Sztuka ma szansę na prowincji?
Teatr, balet, opera czy operetka to formy nieczęsto goszczące w Raciborzu, a gdy już się pojawiają raczej nie przyciągają tłumów. Przekonać można było się o tym wczoraj, na spektaklu "Młot na czarownice". Jednak ci, którzy się zjawili, podkreślali, że warto walczyć jest o obecność tych gatunków na raciborskiej scenie.
Piątkowy wieczór w Raciborskim Centrum Kultury - za kulisami trupa baletowa z Opawy, która przyjechała do Raciborza, by zaprezentować jeden ze swoich spektakli - "Młot na czarownice". W holu zaczynają gromadzić się ludzie, większość to osoby, które dostały zaproszenia, choć są i tacy, którzy kupili bilety i nie wydaje im się, by to właśnie ich cena miała odstraszać mieszkańców naszego powiatu od przyjścia na spektakl. - Bilet do kina kosztuje podobnie, a jeśli jest to wypad do kina w Rybniku z całą rodziną, to wyjdzie jeszcze więcej - stwierdziła Danuta Multaniak, która na baletowe przedstawienie przyjechała z Rudnika razem z córką Alą. - Córka interesuje się tańcem, jest mażoretką, a na balecie jeszcze nigdy nie byłyśmy. Oglądałyśmy musical w Gliwicach jeden raz i bardzo nam się podobało. Po co mamy jechać do Bytomia czy Zabrza, jeśli jest okazja, by spektakl baletowy zobaczyć w Raciborzu - chwaliła organizatorów pani Danuta.
Dla wielu, którzy trafili wczoraj do sali widowiskowej RCK, "Młot na czarownice" okazał się ciekawą formą spędzenia czasu. - Wybraliśmy się, bo zabrakło nam pomysłu na spędzenie wieczoru - przyznała Joanna Kubica, absolwentka germanistyki, która na przedstawienie przyprowadziła swojego chłopaka. - Przyszedłem tu za namową dziewczyny - nie ukrywał Dominik Wyrobek, student elektroniki. Panu Piotrowi Kubinowi bilet na przedstawienie zafundowała dziewczyna. - Jest to prezent z okazji urodzin. Lubimy różne spektakle, a dodatkowo chłopak jest bohemistą, więc przedstawienie trupy z Opawy jest dla niego nie lada gratką - powiedziała Ania Neblik z Borucina. - Na balecie jesteśmy pierwszy raz. By spotkać się z teatrem, odwiedzamy Gliwice. Chętnie widziałbym na scenie RCK operetki i przedstawienia o charakterze komediowym - zaproponował Piotr Kubin z Krzanowic. - Madame Butterfly lub coś Czajkowskiego byłoby mile widziane - dodała Anna.
- Ileż można po knajpkach chodzić - w ten sposób tłumaczyli swoją obecność w RCK przedstawiciele młodzieży. Nie zabrakło też dzieci i starszych osób. - Przyszliśmy, bo chcemy się zrelaksować i ukulturalnić. Nareszcie jest na to czas - mówią raciborscy emeryci. - Jutro wybieramy się na "Skrzypka na dachu" do Chorzowa - dodają.
Sala widowiskowa RCK w piątkowy wieczór nie pękała w szwach od nadmiaru chętnych do zobaczenia baletowego widowiska, jednak może warto dla tych nielicznych zainteresowanych dążyć, by sztuka przez duże S nie zniknęła z prowincji?
Joanna Jaśkowska
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany