O projekcie INTRO 2020 w Raciborzu, planach na przyszłość - rozmowa z Odyseuszem Olbińskim
Odyseusz Olbiński opowiada o przyszłorocznym INTRO Festiwalu i planowanych zmianach, o projekcie INTRO 2020 i o tym, czy Racibórz jest gotowy na takie przedsięwzięcie. Poniżej przeczytasz cały wywiad.
Prace nad kolejną edycją INTRO Festival 2017 ruszyły w październiku. Czy organizacja takiej imprezy wymaga rzeczywiście całorocznych prac? Przecież to tylko jeden dzień.
- Gdybyśmy chcieli pozostać na niezmienionym poziomie technicznym, muzycznym i frekwencji, moglibyśmy zacząć organizację w styczniu. Jednak projekt zakłada każdego roku przeskok poziom wyżej. Stąd pierwsze spotkanie robocze już w październiku.
Co ma się zmienić?
W pierwszym rzędzie data, bo się z OFF Festival zbiegaliśmy zawsze, a to zaledwie 80 km stąd. Od 2017 przechodzimy w nowy termin - przedostatni weekend lipca. Będzie sporo dodatkowych elementów, ale głównie pracujemy nad pozyskaniem "dużych" nazwisk i rozwinięciem line up'u. Także zasięgiem promocji i dużych sponsorów, bo to nierozłączne pojęcia. Zmienią się też ciągi komunikacyjne, strefy, chcielibyśmy odkryć urok barbakanu zamkowego, inna ma być architektura światła, a jeśli dołączą bulwary nadodrzańskie - będzie to zupełnie inny festiwal z wielobarwnym minimiasteczkiem do zagospodarowania. Decyzję podejmiemy na przełomie roku. Są jeszcze wnioski do poprawy z minionej edycji.
Mówicie często o projekcie INTRO 2020, ale co ma być jego finiszem?
- To, że projekt INTRO 2020 w konkursie na najbardziej innowacyjny projekt kultury w Polsce doszedł z sześciuset festiwali i imprez do finałowej piętnastki, jest motywujące. Dowód, że to, co robimy, ma sens nie tylko w obrębie Raciborza. Konkurs organizowało Virgin Mobile i Ministerstwo Kultury. Przedstawiliśmy w nim wypracowany, znany w całej Polsce unikatowy festiwal muzyki elektronicznej i światła. Festiwal kontrastu, otoczony murami zamku raciborskiego, sztuką malarstwa, rzeźby i aktorstwa, a z drugiej strony sztuką nowych mediów i światła. Wyjątkowe, barwne miejsce, którego nie da się sklasyfikować pod pojęciem wyłącznie festiwalu muzycznego. Sztuka i nowoczesna technologia... Mapping 3D i wirtualna architektura zamku nocą. Niepowtarzalność. Dochodzi możliwość w przyszłości ożywienia wnętrza rzeki Odry światłem... Mamy wielki potencjał w Raciborzu do stworzenia unikatowej marki na mapie Polski.
Co raciborzanie będą mięli dzięki temu?
- Pamiętajmy, że próbujemy tworzyć ofertę kierowaną do wyszukanych odbiorców Polski i głównie z Czech z zagranicy. To inne zadanie. Racibórz, odkąd pamiętam, żyje swoimi problemami, remontami, małomiasteczkowymi sprawami i lokalnymi wydarzeniami. Nie ma nas w ogólnopolskiej przestrzeni. Ostatni wielki medialny czas mieliśmy w 1997 roku, podczas powodzi. Ktoś powie - Co z tego? No tak, tylko dziś nawet z obwodnicą mamy problem, nie dostrzega się nas ani w Katowicach, ani w Warszawie. Nie wypracowaliśmy żadnej presji medialnej na Racibórz. Ma się wrażenie, że Racibórz żyje tylko dla Raciborza, a my chcemy, żeby jeden dzień w roku żył dla całej Polski. Jeśli choćby w minimalnym stopniu miało to pomóc miastu, uważam, że warto ryzykować. Wartość promocyjna i marketingowa jest nieoceniona, ale dużo łatwiejszy do policzenia jest zysk handlowców, hotelarzy, taksówkarzy, usług, gastronomów, lodzarni na rynku itd. Ktoś tych ludzi musi obsłużyć i tu część wraca w podatkach, bo przy odwiedzinach 7 tysięcy ludzi z zewnątrz wprowadzamy zastrzyk zewnętrznego pieniądza do obrotu. Średnio festiwalowicze wydają 400-500 zł na tego typu imprezach. Ale tu myślę, wartość promocyjna jest dużo większa. Dla przykładu - wartość rybnickich koncertów szacowana na 5,5 mln zł.
Ale czy Racibórz jest gotowy na takie wydarzenie i czy nie za bardzo "przesadziliście" w planach? Jesteśmy małym miastem, nie mamy bazy noclegowej.
Nie wiem, czy jest gotowy, pytanie, czy kiedykolwiek będzie? Dlatego stawiamy poprzeczkę jeszcze wyżej. Od tego roku sięgamy po pomoc ludzi z Katowic, Warszawy, a także niemieckiej agencji Koyo Music, która stała się partnerem INTRO. Również Polsko-Ukraińska Fundacja Unisson z Rzeszowa zaangażowana będzie w poszukiwania wielkoformatowych instalacji artystycznych na bulwary nadodrzańskie podczas festiwalu. Pomagała nam już w przyjeździe ONUKI i procedurach wizowych. Od przyszłej edycji ruszamy z medialnym patronatem w Czechach. Wchodzi Eventim Polska do gry - bierze na siebie dystrybucje biletów i reklamę. Wreszcie będzie można kupić bilety w Empiku w Koninie i w Media Markt w Olsztynie. Główną bazą noclegową na festiwalach jest pole namiotowe i będziemy je zmieniać do potrzeb. Jeśli jest problem to się go rozwiązuje, a nie rezygnuje.
- Czym dokładnie przeszłoroczna edycja będzie się różniła od minionej?
Jeszcze za szybko mówić o szczegółach, ale na pewno artystami. Doświadczone Koyo Music twierdzi, że bez uruchomienia drugiej sceny muzycznej tracimy szanse na ściągnięcie światowych gwiazd i producentów elektroniki. Nawiązaliśmy więc stałą współpracę z Koyo, które w naszym imieniu organizuje booking gwiazd i broni imprezy. Sami, bez marki, bylibyśmy bez szans - zbyt wiele festiwali elektronicznych odbywa się w świecie w okresie wakacyjnym i trudno, żeby akurat Racibórz wybrano z dwudziestu większych propozycji. Pozyskaliśmy więc kogoś z wnętrza środowiska i zobaczymy... Niestety inaczej działa ten rynek, to nie Maryla Rodowicz, która zagra na festiwalu oscypka za 50 tys. zł i wszyscy są zadowoleni.
Samemu już nie da się tego ogarnąć?
Dużo można wypracować samemu i to się chyba udało. Wojciech Kuśnierz i ja markujemy imprezę, ale pomaga nam wiele osób - Jerzy Dębina, Grzegorz Pinior, Szymon Marcinek, Krystian Kowalczyk, agencja JAPR i sporo innych ludzi dobrej woli... Na podobnym etapie wiele cyklicznych imprez w Polsce zostaje, trwa lub znika, bo przeskok do wyższej ligi jest bardzo trudny. Pamiętajmy, że idąc krok dalej dochodzi wiele planów promocyjnych, sponsorów, umów, ogólnopolskich kanałów komunikacji, partnerów medialnych, zaplecza, dochodzi duże pole namiotowe, procedury, zabezpieczenie finansów itd. Coraz więcej rzeczy musimy outsourcing'ować i oddawać firmom, które zajmą się profesjonalnie wybranym wycinkiem produkcji raciborskiego wydarzenia. To zbyt duża odpowiedzialność.
Władze miasta wspierają Wasz pomysł?
To wymagało czasu i wzajemnego zaufania. Po drugiej edycji przyznano nam nagrodę Animatora Roku, ale dopiero trzecia edycja udowodniła potencjał INTRO. Plan 2020 działa. Edycja 2016 odbyła się na niespotykanym dotąd poziomie w skali Raciborza. Byliśmy wreszcie w jakimś Onecie i TVP, jest zainteresowanie i pozytywny feedback na przyszłość... Organizacje pozarządowe mogą wspierać samorządy i na odwrót, bo przy sukcesie to sytuacja win-win. INTRO jest nową, odkrywczą i świeżą imprezą wychodzącą poza utarte schematy, więc warto - mamy z urzędem dobre relacje. Wierzą w idee. Z Powiatem Raciborskim i dyrektor zamku jesteśmy w ciągłym kontakcie, Radni z Prezydentem Miasta zadecydowali o wsparciu INTRO - Urząd Miasta sfinansował element mappingu kaplicy, ale włączyły się też jednostki miejskie jak OSiR - przekazując teren pod pole namiotowe, PK pomogło w uprzątnięciu dziedzińca, Wodociągi organizowały instalacje wodne i sanitariaty. Będziemy chcieli zaprosić wydział sztuki raciborskiej PWSZ do współpracy przy upiększaniu ciągów komunikacyjnych bulwarów. Zaczyna się praca zespołowa, jak przy dużych festiwalach w innych miastach, które odniosły sukces. I trzeba dmuchać w żagle. Przynajmniej my nie przestaniemy.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany