To ludzie, a nie narody, robią ludobójstwo – Wołyń oczami Szabłowskiego w bibliotece
Czy żeby ratować innych, trzeba zdradzić swoich? Co polska pamięć o ukraińskich sprawiedliwych mówi o naszej tożsamości? Dlaczego w trudnych czasach największym bohaterstwem bywa zachowanie się po ludzku? W raciborskiej bibliotece odbyło się spotkanie z autorem książki „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia” Witoldem Szabłowskim.
Dlaczego Wołyń? Dziennikarz „Dużego Formatu”, autor bestsellerów "Zabójca z miasta moreli. Reportaże z Turcji" przyznał, że zajął się tematem rzezi wołyńskiej ze wstydu. - Kiedy cztery lata temu trafiłem przypadkowo na te tereny, nie znałem za dobrze historii Wołynia. Postanowiłem nadrobić zaległości, bo do tej pory nikt nie pojechał na Ukrainę, żeby odnaleźć ostatnich żyjących świadków tamtych wydarzeń – wyjaśnił Witold Szabłowski.
Szabłowski przypomniał, że rzeź wołyńska to nie tylko liczby ofiar i polityczne spory, ale przede wszystkim poruszające historie ludzi. W trakcie spotkania w bibliotece publiczność poznała między innymi losy pani Hani – córki Polaków zabitych w Gaju, która jako 2-letnia dziewczynka została znaleziona wśród 600 trupów i zaadoptowana przez Ukraińców, czeskiego Oskara Schindlera – pastora Jelinka, który ratował tysiące ludzi bez względu na narodowość czy Ukrainki obecnie sprzątającej w polskich domach, której dziadek do końca życia czekał, aż ktoś z ocalonych się do niego odezwie.
Czytelnicy byli ciekawi, czy dzięki książce Szabłowskiego ktoś odnalazł swoich bliskich oraz jak pisarz wytłumaczyłby szczególne okrucieństwo wydarzeń z Wołynia. Wszystkich uczestników spotkania niezwykle poruszył także głos jednego z uczestników spotkania - ocalonego z rzezi wołyńskiej, świadka dramatycznych wydarzeń.
Książkę „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia” można wypożyczyć w raciborskiej bibliotece.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany