Reklama

Najnowsze wiadomości

Kultura i edukacja14 listopada 201613:31

Racibórz z intrygą i sensacją w tle. Pod okiem Kincla cię nie zabiją....

Racibórz z intrygą i sensacją w tle. Pod okiem Kincla cię nie zabiją....  - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Racibórz: Prezentujemy pracę Jolanty Reisch-Klose pt. "Pod okiem Kincla cię nie zabiją...", która zdobyła III miejsce w konkursie Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej pt. "Racibórz prozą zaczarowany". Jury brało pod uwagę lekkie pióro oraz pomysł na oryginalną fabułę, tym razem zawierającą intrygę kryminalną lub sensacyjną zlokalizowaną oczywiście w Raciborzu.

Jolanta Reisch-Klose

Pod okiem Kincla cię nie zabiją....

Cis za oknem przyciągał wzrok kontrastami. Bordowooczerwone jagody tuliły się niewinnie do krótkich woskowo zielonych zbitych w kępki igiełek. Czerwone jagody... Cis. Czy to nie jest, aby trująca roślina. Szelest za plecami był tak cichy, że niemal niesłyszalny.

Odwróciłam się. Z białą pościelą szpitalnego łóżka stapiała się blada twarz Basi. Leżała bez ruchu. Bez oddechu. Oddychały za nią urządzenia, przyczepione skomplikowaną plątaniną rurek. Kiedyś szczęśliwa żona Filipa, mama Emilki. Dzisiaj blada postać w szpitalnej pościeli. Chciała się otruć po tym, co ta gnida jej zrobiła. Za oknem czerwone jagody cisu tuliły się do woskowych igiełek. Po jednej spłynęła kropla deszczu.

###

- Piszę głównie wtedy, kiedy mam czas i głowę wolną od innych zawodowych spraw - Robert Ostaszewski omiatał regularnie wzrokiem publiczność. W bibliotece w Raciborzu był pierwszy raz. Wiedział, że to niewielkie miasto i nie spodziewał się dużej widowni. Z drugiej strony tytuł jego spiczu "Jak napisać naprawdę dobry kryminał" zawsze przyciągał chętnych. Dzisiaj słuchało go z uwagą ponad 40 czytelników. Odchrząknął.

- Obecnie skupiam się na pisaniu drugiej części trylogii kryminalnej z podkomisarzem Konradem Rawickim. Tę trylogię zapoczątkowała powieść "Zginę bez ciebie". Akcja powieści rozgrywa się...

Reszta wypowiedzi utonęła w krzyku. Dochodził z odległej części budynku, było w nim jednak tyle rozpaczy, że osłupienie zebranych w czytelni trwało ledwie kilka sekund. Ci odważniejsi rzucili się na ratunek, bo krzyk nie pozostawiał wątpliwości. Ktoś bardzo potrzebował pomocy!

###

Takiego zamieszania na miejscu zbrodni aspirant Jakub Kulisty z Wydziału Kryminalnego Powiatowej Komendy Policji w Raciborzu dawno nie widział. Nie żeby miejsca zbrodni trafiały mu się często. Wiedział jednak teoretycznie i praktycznie, jak powinno być zabezpieczone. To, co działo się na parterze budynku biblioteki przy Kasprowicza, zaprzeczało wszelkim regułom.

Pół godziny wcześniej otrzymał wiadomość o zwłokach w bibliotece. Gdy dotarł na miejsce, tuż za nim po szerokich schodach wbiegała jego podwładna, sierżant sztabowa Marta Radwańska. Widok miejsca zbrodni obydwojgu odebrał mowę.

W niewielkiej ubikacji na parterze biblioteki, na sedesie siedział człowiek. Mężczyzna, oparty o ścianę, z szeroko rozstawionymi nogami. Głowa odchylona w tył. Zwłoki niemal w całości pokrywała krwistoczerwona maź. Było jej tak dużo, że nie mogła to być sama krew. Maź pokrywała nie tylko ciało mężczyzny. Rozlała się po podłodze, a ślady w niej pozostawiło, co najmniej kilka osób.

- Cholera, nie miał, kto tego zabezpieczyć - Kulisty zwrócił się do posterunkowego, bezskutecznie zagradzającego wejście do niewielkiego pomieszczenia.
- Tam na górze był jakiś kryminalny wykład. Wszyscy na początku myśleli, że to taki morderczy rekwizyt. Niby na spotkanie z autorem kryminałów.

Aspirant Kulisty potrzebował kilku sekund, by zebrać myśli.
- Marta, wiemy przynajmniej, kim jest denat.
- Wiemy. To redaktor Paweł Zmyślony, naczelny portalu plotkizRacka.Pl

###

- 43 osoby - aspirant Jakub Kulisty rzucił z impetem na biurko teczkę z danymi osobowymi uczestników - Tyle było na tym cholernym spotkaniu autorskim. Połowa z nich, gdy usłyszała krzyk, pobiegła patrzeć, co się dzieje. Połowa z tej połowy wlazła do kibla, bo myślała, że to happening. Wlazła i na nogach rozniosła po całej bibliotece ślady z miejsca zbrodni. Na dodatek nie można precyzyjnie ustalić, czy drzwi na zewnątrz były zamknięte. Tak twierdzi - niecierpliwie przerzucił kartki - %u2026 tak twierdzi magister Adam Wiewiór. Koniecznie magister. A znowu Łucja Juroszek - tu głos ma na chwilkę zmiękł - przyznała się, że wyszła i chciała iść do domu, ale zatrzymał ją patrol. Mundurowi. Przyjechali tam zaraz po zgłoszeniu - westchnął ciężko. - Trochę się przez to przedarłem i podzieliłem robotę. Ty idź do biblioteki. Wyszarp od nich coś i przynieś mi to, bo inaczej oszaleję. Ja tu sobie na komendę na początek wezwałem asystentkę redaktorka - zapatrzył się w leżącą przed nim kartkę - Aleksandra Poniedziałek, lat 37%u2026 Mm. Po niej przyjdzie Łucja Juroszek. Może któraś się przyzna, choć nie mam wielkich nadziei.

###
- Racibórz to miejscowość hermetyczna. Każdy każdego zna, jeden o drugim. Ploty to jedno, takie przy piwku "U Włocha na Rynku". Co innego w gazecie czy Internecie - szczupła blondynka czujnym spojrzeniem obrzucała pokój, w którym znalazła się mocno wbrew woli. Miała awersję do policyjnych budynków, pokojów i korytarzy.
- Od kiedy pracowała pani dla redaktora Pawła Zamyślonego - spytał.
- Zmyślonego - poprawiła odruchowo. - I nie dla niego, tylko z nim - uśmiechnęła się, ale tylko jednym kącikiem ust. Jej twarz i oczy nie uśmiechały się. Mieszały się w nich czujność, niepewność i odrobina strachu.
- Od kiedy pracowała pani dla redaktora Zmyślonego - powtórzył pytanie.
- Od półtora roku - westchnęła. - To nie była praca marzeń...- Wzięła oddech, żeby mu opowiedzieć o straconych perspektywach w gównianym miasteczku. O braku intelektualnej pożywki i blichtru wielkiego miasta. O smutnych porankach w wynajmowanym mieszkanku i jeszcze bardziej smutnych wieczorach i nocach. Ale zamiast tego ze świstem wypuściła powietrze.

Nie. Nie powie mu tego, bo musiałaby wyjawić powód. Powód nosiła w sercu. Bzdurne, niewytłumaczalne, nieracjonalne i tak do niej niepodobne zauroczenie Pawłem. Pokochała go od pierwszego spotkania. Była noc w zakopiańskiej Astorii. A potem ta idiotyczna decyzja. Rzucić całe życie we Wrocławiu, przenieść się do prowincjonalnej dziury by za nędzne grosze pracować jako jego asystentka. Z nadzieją, że czeka ich jakaś przyszłość. Już po kilku miesiącach wiedziała, że nie ma żadnej przyszłości. Nie mogła jednak, nie umiała odejść. Balansowała codziennie na cienkiej granicy między miłością a nienawiścią. Miłością, kiedy rzucał jej ochłap w postaci wspólnej kolacji i nocy... Nienawiścią, gdy widziała, że tym samym raczy inne kobiety... Zaciągał je do łóżka jedna po drugiej. Miał swoje sposoby. Jedne oczarowywał gadką, inne po prostu szantażował. Miał w zanadrzu cały wachlarz argumentów, jak je nazywał. Ładne mi argumenty. Nie miała pojęcia, jak zdobywał te swoje kompromitujące informacje. Co dziwne, dogadywał się też z facetami. Przynajmniej tymi, którym nie przyprawił rogów. Albo nie miał na nich haków. A ona mimo tego go kochała. Lecz nie opowie o tym temu przystojnemu policjantowi.
- Zaczęła pani mówić coś o pracy...
- Bo uświadomiłam sobie, że zaraz powinnam być w redakcji, dopilnować wszystkiego jak nie ma Pawła. Ogarnąć...
- Czy miał wrogów? - Przerwał jej aspirant Kulisty.
- No wie pan, był redaktorem plotkarskiego pisemka, znaczy portalu, w małym miasteczku. Zamieszczaliśmy pikantne szczegóły z życia wielkich i malutkich. Nie wszystkim się to podobało. Nigdy jednak nikt nas nie pozwał do sądu. - Sama nie wiedziała, kiedy, utożsamiła się z plotkizRacka.pl. Gdyby żył Paweł...To była jego duma, jego dziecko. Nigdy nie mówił; nasza gazeta, nasze; moja. - Proszę zajrzeć na portal. Działamy od 5 lat, w tym czasie codziennie pojawiały się 3-4 nowe teksty, każdy o kimś. Zdarzały się groźby, obraźliwe telefony. Paweł to wszystko przyjmował z uśmiechem i kwitował; taka praca. On tych ludzi nie uznawał za wrogów. Dla niego każdy był tematem. Jak coś na nich znalazł, wykorzystywał... - Zawahała się na chwilę. - Nie miał skrupułów. Taka praca - uśmiechnęła się tym samym, co wcześniej kącikiem ust.
- A miał przyjaciół?
- Hm - zamyśliła się. - Nikt mi nie przychodzi do głowy - potarła palcem czoło. - Czasami opowiadał, że jego najbliższy przyjaciel musi zarabiać na chleb za kanałem. Tak mi się kojarzy, że chodzi o jakiegoś lekarza. Osobiście go nie poznałam. Często za to słyszałam; gdyby to Filip widział.... To by się Filipow spodobało... Szkoda, że nie ma z nami Filipa. Chociaż... Coś mi się kojarzy. Paweł wspominał, że niedawno pili razem koniaczek. Ale nie mam pojęcia czy dwa tygodnie temu, czy dwa dni. Więcej naprawdę nie wiem.
- Co pani robiła w bibliotece? Jest pani miłośniczką kryminałów?
- Nie bardzo. Miałam dyżur redakcyjny. Poszłam zrobić kilka zdjęć i napisać relację ze spotkania. Szczerze powiem, nie wiedziałam, że Paweł też tam będzie. Chociaż praktycznie to go nie było. Znaczy był w tej ubikacji martwy, na górze go nie widziałam... - plątała się.
- Czy pani cały czas była w pomieszczeniu, gdzie odbywało się spotkanie?
- Nie do końca. Trochę słuchałam tego autora, pstryknęłam trochę zdjęć. Potem wyszłam, bo zadzwonił telefon. Nic ważnego, kosmetyczka przełożyła wizytę na inny termin. Pstryknęłam jeszcze kilka zdjęć widowni. Prawie zbierałam się do wyjścia, gdy usłyszałam krzyk z dołu. Biedny Paweł...

###

Marta delikatnie uchyliła drzwi. Po drugiej stronie biurka aspiranta Kulistego siedziała młoda dziewczyna. Marta widziała tylko jej plecy. Spod dekoltu białej bluzki delikatnie wyzierało tatuażowe piórko. - Ciekawe czy "Piorun" Kulisty je zauważył - zaśmiała się w duchu.

Dziewczyna miała ciemne włosy, a na pytania odpowiadała monosylabami lub krótkimi zdaniami. Tak, była na spotkaniu w bibliotece. Tak, wyszła na chwilkę z sali. Chciała iść do toalety, ale się rozmyśliła. Owszem, gdy usłyszała krzyk, zbiegała razem z innymi. Tak, znała redaktora Zmyślonego. Nie przepadała za nim. Tak, chciała uciec stamtąd, bo się źle poczuła. Widok w ubikacji nie należał do najprzyjemniejszych. Tak, zatrzymali ją policjanci z patrolu.

Marta z ubawieniem obserwowała zmagania kolegi ze świadkiem. Słyszała w jego głosie jakąś nową nutę, nieznaną wcześniej, a już na pewno nieznaną z przesłuchań. Wreszcie dziewczyna wstała i wyszła. Marta rzuciła okiem na jej twarz. Ładna, dziewczęca, chociaż wiek nastolatki dawno miała za sobą. Śniada cera, ciemne lekko skręcone włosy. Dyskretny makijaż, zgrabna.

- Uwielbiam takich świadków. Jak hinduskie małpki, nic nie widziałem nic nie słyszałem, nic nie powiem...
- Aha - mruknęła.
- Co aha, co aha... Lepiej powiedz, czego się dowiedziałaś?
- Pierwsza rzecz, nie ma pewności czy drzwi do biblioteki były otwarte czy zamknięte. Jedni mówią tak, drudzy tak. Na mój nos były otwarte, bo przecież ta tutaj... No, ta, co wyszła przed chwilą - brodą wskazała na drzwi - mówiła, że wymaszerowała zaczerpnąć świeżego powietrza. Raczej przez otwarte drzwi.
- No tak - przyznał z westchnieniem Kulisty.
- A teraz bomba... Usiądź i przytrzymaj się biureczka - zaproponowała. Jakub tylko lekko uniósł brwi.
- Trzy dni temu, a może cztery bibliotekę odwiedził pan Murzyn. Co samo w sobie nie byłoby czymś dziwnym, gdyby nie to, że maniacko robił zdjęcia. Również toalety. Wszystkiego, pani z biblioteki twierdzi, że cykał jak oszalały. A potem wyszedł, wsiadł do taksówki i odjechał.
- Jak to Murzyn? Jaja sobie ze mnie robisz. Murzyn robił zdjęcia bibliotece i odjechał w siną dal. A w tej bibliotece kilka dni później zamordowano faceta...
- Nie w taką siną dal, chociaż fakt, odjechał. Wsiadł do pociągu o 13.02 Do Wrocławia. Pogadałam z taksówkarzami, ostatecznie ciemnoskórych po naszym mieście tak wielu się nie kręci. Dotarłam nawet do kierowcy, który wiózł delikwenta na dworzec.
- I co, sądzisz, że to ma coś wspólnego z naszą sprawą. Ale co?
- Nie wiem konkretnie, mam jednak przeczucie, że tak.

###

- To był chuj - magister Adam Wierwiór nerwowo zacierając ręce podszedł do okna. Po drugiej stronie, na boisku szkolnym, pomimo wakacji tłum chłopaków grał w piłkę, krzycząc się przy tym niemiłosiernie. Kolejnego świadka aspirant Kulisty zdecydował się przesłuchać na jego gruncie, na Wydziale Architektury PWSZ przy ul; Słowackiego. Gospodarz przymknął okno.

- Ścierwo, szantażysta, skończona świnia. Zboczeniec - wyrzucał z siebie. Proszę, niech pan czyta - podetknął zdziwionemu policjantowi pod nos stos zadrukowanych kartek. - Niech pan czyta. 6 lat pracowałem na takie CV. O proszę tutaj%u2026 Specjalne wyróżnienie w konkursie Młody Architekt%u2026 II miejsce w konkursie na zagospodarowanie Bulwarów Nad Odrą w Raciborzu%u2026 - wzburzony naukowiec wyciągał wciąż to nowe dokumenty. - Do każdego konkursu stawałem, nocami harowałem na taką teczkę osobową. I co? Przez tego chuja mogę to sobie teraz w dupę włożyć - podszedł do okna i zapatrzył się na kopiących piłkę chłopaków. - Nie wiem jak się dowiedział. Oczywiście może mnie pan za to zamknąć, ale powiem%u2026 Z cztery, pięć lat temu przypadkiem wpadłem na imprezę w akademiku. Miała być zwykła popijawka. Sam nie wiem, kto przyniósł dragi. Trochę trawki i haszu. Upaliłem się jak smok. Dwa dni kaca i nigdy więcej%u2026 ale ktoś cyknął kilka zdjęć. Nie wiem, jak się ta hiena do nich dorwała. Przyłaził tu i z tą swoją śliską mordą machał przed nosem telefonem, bo tam je trzymał. - No to kolega adiunkt może zapomnieć o wyjeździe na stypendium - szydził. - 2 lata się starałem, 2 lata wysyłałem projekty, aplikacje, podania. I zakwalifikowali mnie, do MIT, do %u2026 wie pan, co to znaczy%u2026.


Policjant pokręcił przecząco głową.

MIT! Jarzy pan. Massachusetts Instytute of Technology%u2026. Najlepsza uczenia techniczna na świecie. Jedyna taka szansa w życiu. A ten gnojek groził, że moje zdjęcia pośle do ambasady amerykańskiej i o wizie mogę zapomnieć, bo tam nie lubią ćpunów i zadymiarzy. Kasę brał a człowiek i tak nigdy nie miał gwarancji, że nie opublikuje ich na tym swoim szmatławym portaliku.

###

- Powiem ci stary, że szperanie w życiorysie tego gościa to jak wizyta w oczyszczalni ścieków. Skąd on brał takie historie. I czy każdy z nas ma gdzieś drugie życie, które można opisać w jakimś szmatławcu - sierżant Martę Radwańską rzadko kiedy coś wytrącało z równowagi. - W każdym razie. Ponoć nasz przecudowny Pawełek ma na swoim sumieniu próbę samobójstwa Barbary Piekarskiej. Trochę czasu zajęło mi poskładanie tej historii. W skrócie, redaktor kolegował się z Barbarą i jej mężem, teraz byłym mężem, jakimś lekarzem pracującym za granicą. Raz pod nieobecność małżonka odwiedził ją z butelką koniaku i pigułką gwałtu. Ponoć jej nie tknął, ale pijanej zrobił tyle kompromitujących zdjęć, że wystarczyłoby na album. Finał tej historii, rozwód, dziecko wychowują dziadkowie a kobieta próbowała się zabić. Nieskutecznie, bo w śpiączce leży w szpitalu.
- Przewijał nam się gdzieś tutaj lekarz...
- Tak, wyszło w zeznaniach tej asystentki Poniedziałek. Tu masz... Doktor Filip Siarkowski, anestezjolog na kontakcie w Royal Hospital for Children w Bristolu. Z wstępnych ustaleń wynika, że tam właśnie był, gdy u nas w Raciborzu mordowano Zmyślonego.

###

Marta weszła do pokoju z impetem, ulewając kilka kropel kawy z filiżanki. Jej szef siedział za biurkiem. Spokojnie, patrząc uważnie na ręce, przedzierał na pół kartkę A4. Jedną część odkładał, drugą przedzierał ponownie na pół. Powtarzał tę czynność, aż kartki zamieniły się w drobne białe strzępki. Przed nim leżał już spory stosik.
- Ups - wyrwało się Marcie. Coś nim musiało mocno wstrząsnąć. Szybko omiotła wzrokiem biurko. Raport patologa leżał na środku, tuż obok efektu niszczycielskiej pracy. Czyżby mordercą okazałą się ładniutka czarnulka? Wiedziała, że dziewczyna wpadła Jakubowi w oko. Postawiła ostrożnie filiżankę z kawą na biurku i sięgnęła po raport.
- Poczytaj sobie, poczytaj - powiedział targając kolejny karteluszek. - W skrócie będzie tak. Nasz redaktorek zginął od precyzyjnego ciosu skalpelem w serducho. Ciosów było całe multum, grubo ponad dwadzieścia, więc teoretycznie ten w serce mógł być przypadkowy, ale Maciek, bo tak się składa, że z panem od cięcia zwłok jeździmy razem na kick-boksing, nie da sobie wprawdzie nic uciąć, ale stawia, że ten w serce był pierwszy. Sruuu%u2026 zabił, a tamte pozostałe dla niepoznaki.
- Ciekawe%u2026
- Nie tak ciekawe, jak ilość i skład substancji, które się na nim znalazły. Oprócz krwi, co naturalne skoro był ciachany skalpelem, na naszym denacie znaleziono keczup, koniak wymiociny i słuchaj tego%u2026 Trujący wywar z igieł cisu. Wyobrażasz sobie, ktoś go tym polał, zamiast dać do wypicia. Kompletny absurd.

###


Zdecydowałam się przyznać, że to ja Łucja Juroszek zabiłam tę ludzką gnidę trucizną z cisu. Za to, że zniszczył życie mojej przyjaciółki Barbary Siarkowskiej - aspirant Kulisty podał kartkę koleżance. - Taki liścik dzisiaj dostałem.
- Jak to Siarkowskiej? - zdziwiała się Marta.
- No właśnie. Myśmy ją zidentyfikowali jako Piekarską. To jest jej panieńskie nazwisko, do którego wróciła pod rozwodzie. Coś mi się wydaje, że ten lekarski skalpel to nieprzypadkowa broń. Sprawdzę jeszcze raz rozkład lotów do Bristolu, tym razem z lotniska we Wrocławiu. I mam wielkie przeczucie, że alibi doktora Siarkowskiego upadnie jak domeczek z kart.

###

Patrzyłam na siedzącego naprzeciw Jakuba. Kubę. Bawił się słomką, którą wkładał i wyjmował ze szklanki z sokiem. Polubiłam go. Żal mi było Filipa. Jego aresztowanie odbiło się szerokim echem po Raciborzu. Wcale nie było mi żal redaktora Zmyślonego.

- Na wykładzie w bibliotece o pisaniu kryminałów ten Ostaszewski mówił o 20 przykazaniach dobrego kryminału. W dobrze napisanym kryminale nie może być wątku miłosnego z udziałem detektywa.
- To cieszę się, że nie jesteśmy bohaterami jakiegoś marnego kryminału, tylko ludźmi z krwi i kości.

Podobał mi się. Dawał poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Ufności, że każdy kolejny dzień nie będzie naznaczany smutkiem. Naprawdę mi się podobał!

###

Postaci całkowicie wymyślone, prawdziwy jedynie Racibórz.

Autor: Jolanta Reisch-Klose,

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Tagi:

Komentarze (0)

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności1 sierpnia 202409:42

Interwencja na Kościuszki. Mieszkanie okazało się puste

Interwencja na Kościuszki. Mieszkanie okazało się puste - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
red., fot. poglądowe/arch. portalu
Reklama
Aktualności1 sierpnia 202410:50

Ważne dla studentów - kiedy żak traci ubezpieczenie zdrowotne

Ważne dla studentów - kiedy żak traci ubezpieczenie zdrowotne - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Beata Kopczyńska, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa śląskiego
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Materiały RTK
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Aktualności2 sierpnia 202410:24

PUE ZUS zmienia się w eZUS

PUE ZUS zmienia się w eZUS - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Beata Kopczyńska, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa śląskiego
Aktualności2 sierpnia 202414:43

32 złote medale dla…raciborskiej biblioteki

32 złote medale dla…raciborskiej biblioteki - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Biblioteka Racibórz
Reklama
Aktualności2 sierpnia 202423:50

Średniowieczne kolonie w raciborskim grodzie

Średniowieczne kolonie w raciborskim grodzie - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
materiał partnera
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 02.08.2024
2 sierpnia 202408:13

Nasz Racibórz 02.08.2024

Nasz Racibórz 26.07.2024
25 lipca 202418:43

Nasz Racibórz 26.07.2024

Nasz Racibórz 19.07.2024
18 lipca 202417:55

Nasz Racibórz 19.07.2024

Nasz Racibórz 12.07.2024
12 lipca 202409:40

Nasz Racibórz 12.07.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.