Z Tworkowa do Danii w ramach projektu Erasmus +
"W zdrowym ciele zdrowy duch" - w międzynarodowym projekcie pod taką nazwą biorą udział uczniowie i nauczyciele szkoły w Tworkowie.
Punktualnie o 1.00 w niedzielną noc 8 kwietnia 2018 r. ośmiu uczniów klasy 7 ze Szkoły Podstawowej w Tworkowie wraz z Agnieszką Keller i Piotrem Jeziorskim wyruszyli w kierunku Danii. Natalie, Ola, Julia, Aneta, Sarah, Marek, Wojtek, Grzegorz i nauczyciele w ten sposób wzięli udział w wyjeździe w ramach projektu Erasmus + pod tytułem "W zdrowym ciele zdrowy duch". Podróż minęła spokojnie, choć trzeba przyznać, że siedemnaście godzin spędzonych w autobusie wymaga dużo cierpliwości. Około 18.00 zawitaliśmy w Hvide Sande, duńskiej miejscowości na Półwyspie Jutlandzkim. Mieszkaliśmy w jednym z trzech budynków w Vesterledvej, 10 kilometrów od szkoły. W pozostałych budynkach rozgościli się przedstawiciele Finlandii i Niemiec.
Nasze pierwsze skojarzenie, gdy zobaczyliśmy krajobraz Hvide Sande, było jedno: mijane wydmy przypominały powierzchnię Księżyca albo jakieś dzikie stepy. Przez wszystkie dni towarzyszyło nam zimne morskie powietrze i porwisty wiatr. Dobrze, że zabraliśmy zimowe kurtki i czapki. Hvide Sande to miasto, gdzie na stałe mieszka zaledwie 3 tysiące mieszkańców, ale w sezonie, liczba turystów dochodzi do 12 tysięcy. W mieście znajduje się stocznia i fabryka ryb. Na brzegu można było zobaczyć mnóstwo rybaków a na morzu piękne statki i kutry.
W poniedziałek pojechaliśmy do Billund, gdzie w sąsiedztwie lotniska, znajduje się słynny park rozrywki Legoland. Prawie siedem godzin spędziliśmy podziwiając piękne konstrukcje zbudowane z klocków Lego oraz bawiąc się na przeróżnych karuzelach i kolejkach górskich. W parku jest także możliwość zobaczenia podmorskiego świata w dużych akwariach oraz filmu 4D. Ten fascynujący dzień nie skończył się na wizycie w Legolandzie. Wieczorem wybraliśmy się na spacer po pobliskich wydmach. Ubrani w zimowe rzeczy, na boso chodziliśmy po mięciutkim piasku i moczyliśmy nogi w morzu. Nocami natomiast zachwycaliśmy się niebem udekorowanym tysiącami gwiazd. Dzięki niewielkiej ilości źródeł światła wokół, widok był olśniewający. Czuliśmy się jak w Planetarium.
Kolejnego dnia, organizatorzy z Danii zabrali nas do muzeum. Nie chodziło bynajmniej o podziwianie eksponatów. Wzięliśmy udział w warsztatach pokazujących życie w epoce żelaza. Poznaliśmy zwyczaje panujące w ówczesnych plemionach, ich wierzenia i sposoby wytwarzania ubrań. Próbowaliśmy ustrzelić z łuku dziką świnię, napisać imię w alfabecie runicznym, stworzyć tabliczkę z kawałka gałęzi i znaleźć ciekawe wykopaliska wykrywaczem metalu. Na koniec odbyliśmy spacer po lesie i dawnych mokradłach. Po tak intensywnym dniu, wieczorem pozostaliśmy w budynku, grając w Piłkarzyki i gry planszowe.
W środę rano zawitaliśmy do Fabryki Ryb. Przy wejściu otrzymaliśmy ochronne czepki na głowę. Przez kilkadziesiąt minut podziwialiśmy pracę ludzi filetujących i pakujących ryby. Mieliśmy okazję porozmawiać po polsku z jednym z pracowników. Co wzięliśmy na pamiątkę? - Wszechobecny zapach ryb na naszych ubraniach. Kolejną niespodzianką było spotkanie w porcie. Pan przewodnik i polska tłumaczka opowiadali nam o życiu rybaków. Zobaczyliśmy kutry, sprzęt ratowniczy, przeszliśmy pod śluzą i zwiedziliśmy muzeum morskie. Na koniec przeszliśmy ciekawe szkolenie na ratowników. Przy użyciu sznurów, masztu, kilku desek i siły naszych rąk, inscenizowaliśmy akcję ratunkową z tonącego statku. Wisienką na torcie okazało się zwiedzanie zabytkowego domu, w którym kiedyś oprócz siedmioosobowej rodziny chwilowo mieszkali także rozbitkowie. Łóżka w szafach, gofrownica, mówiący manekin to tylko niektóre nietypowe rzeczy, które tam zobaczyliśmy. Po powrocie do pensjonatu, wraz z naszymi kolegami z Niemiec odegraliśmy pierwsze nieoficjalne mecze unihokeja na trawie. Tym samym zrobiliśmy rozgrzewkę przed czwartkowymi zawodami.
Kolejny dzień spędziliśmy w szkole, z którą współtworzymy projekt. Rozegraliśmy kilka meczów unihokeja. Finlandia obroniła tytułu mistrza, Niemcy ustawili się tuż za nią, na trzecim miejscu znalazła się nasza reprezentacja a szkoła duńska pozostała na czwartym miejscu. Po zaciętych meczach odświeżyliśmy się w basenie i zjedliśmy pyszne lody. Wieczorem znowu wybraliśmy się na spacer po plaży i prowadziliśmy rozmowy w grupach międzynarodowych.
Piątek był dniem wyjazdu, ale zanim, na kolejne 17 godzin, wsiedliśmy do autobusu, zwiedziliśmy szkołę w Hvide Sande, wzięliśmy udział w lekcji szycia na maszynie i odbyliśmy dwudziestopięciominutowy spacer wraz z duńskimi uczniami. Jak się dowiedzieliśmy, takie spacery mają codziennie. W środku dnia nauki dotleniają swój mózg. Towarzyszący nam nauczyciele poopowiadali nam sporo o edukacji w Danii, mieliśmy też okazję porozmawiać z Oliwią, która pochodzi z Polski a od siedmiu lat mieszka w Danii. Z nutką żalu pożegnaliśmy się z naszymi projektowymi kolegami i koleżankami i wczesnym sobotnim rankiem, wróciliśmy cali i zdrowi do naszych domów.
Wyjazd bardzo się podobał zarówno uczniom jak i opiekunom. Poznaliśmy kulturę, jedzenie, system edukacji i codzienne życie Duńczyków. Mogliśmy sprawdzić naszych sił w posługiwaniu się językiem niemieckim i angielskim oraz nawiązać nowe przyjaźnie. Gdbyby nie realizacja projektu Erasmus +, taka wizyta w Danii zapewne nie byłaby możliwa. To fundusze unijne pozwoliły nam na podróż w tak piękne ale i odległe miejsce. Cały ten wyjazd przygotowała koordynatorka projektu z naszej szkoły – Danuta Janoch.
Agnieszka Keller
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany