It’s America, a to Racibórz właśnie w DK Strzecha
W sali widowiskowej Domu Kultury Strzecha odbył się koncert Jana Kondraka i Jerzego Dębiny „COHEN, DYLAN, GINSBERG. It’s America, a to Racibórz właśnie”.
Koncert pod hasłem „It’s America, a to Racibórz właśnie” poświęcony został twórczości trzech genialnych mistrzów słowa zza oceanu; polscy bardowie wzięli na warsztat piosenki Leonarda Cohena, Boba Dylana oraz wiersze Allena Ginsberga, współtwórcy beat generation. Powstał pasjonujący melanż pieśni i recytacji, swoisty warkocz, w którym przeplatały się emocje bohaterów utworów. Obaj wykonawcy bardzo płynnie ustępowali sobie miejsca; cichnąca gitara Kondraka zapraszała Dębinę do kolejnej recytacji. Do fragmentów ginsbergowskich poematów „Ameryka” oraz „Kadysz” lublinianin dobrał z morza utworów Cohena i Dylana kilka pieśni, które korespondowały z soczystym monologiem Ginsberga. Liryzm, doskonały warsztat i czuła prawda o człowieku – oto cechy wspólnego występu Kondraka i Dębiny.
W ten sposób odbyła się pierwsza część wieczoru. W drugiej – sprowokowany przez prowadzącego koncert Marka Rapnickiego – Jan Kondrak w czterdziestominutowym secie zaprezentował utwory ze swojej najnowszej płyty pt. „Czeska”. Na koniec, w trzecim (!) bisie zabrzmiały pieśni, bez których trudno wyobrazić sobie jakikolwiek występ lubelskiego barda: „Za nic do dodania” oraz „Ataman”.
Aplauz widowni po występach obu artystów świadczy o wciąż niewygasłej w Raciborzu potrzebie sztuki na najwyższym poziomie. Kontakt z zakorzenioną w znakomitej literaturze twórczością obu bardów, będąc rozrywką z najwyższej półki, staje się czymś więcej – podróżą w głąb siebie, lekarstwem na zagrożenia współczesnego świata, ukojeniem w bólu i radości.
Jan Kondrak to głos - wielki głos. Co do skali i siły pewnie największy spośród polskich głosów bardowskich. Jest cenionym autorem i kompozytorem. Pisze dla siebie i innych, na przykład dla Marka Dyjaka. Kojarzony z wyjątkową piwnicą artystyczną jaką jest Lubelska Federacja Bardów, której jest współzałożycielem. Ma na koncie jedenaście płyt z LFB i osiem solowych dokonań. Z klasą sięga po klasykę piosenki autorstwa Leonarda Cohena, Boba Dylana, Edwarda Stachury, Bułata Okudżawy, Włodzimierza Wysockiego, Stinga czy Jacka Kaczmarskiego. Zdobywca nagród na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie, Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu i świnoujskiej FAMY.
Jerzy Dębina - przyjaciele mówią do niego po prostu Dębina. Słusznej postawy, waga ciężka, oblicze dobrotliwego Rasputina. Nie gra, nie śpiewa, nie robi szpagatu, ani nie wyciąga królika z cylindra. Mówi (właściwie mówi a ni recytuje) poezję Alena Ginsberga, trochę po angielsku, trochę po polsku. Sobie wiadomym sposobem potrafi poruszyć grających z nim muzyków do bluesowej pulsacji, a zrazu zaskoczoną publiczność zmusić do pełnego napięcia słuchania. Poezję Ginsberga w wykonaniu Dębiny wykorzystywali organizatorzy imprez bluesowych w Poznaniu, Katowicach i Olsztynie. Artysta ma w swoim dorobku współpracę m.in. z Irkiem Dudkiem, Janem „Kyksem” Skrzekiem czy Ryszardem Riedlem.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany