Uczniowie ZSS radzą sobie z nauczaniem zdalnym
Od kilkunastu dni szkoły w całym kraju są zamknięte ze względu na epidemię koronawirusa. Uczniowie muszą pracować w domach. Jak to wygląda w tej trudnej dla wszystkich sytuacji, zwłaszcza w szkole o takiej specyfice kształcenia jak Zespół Szkół Specjalnych?
Przypomnijmy, przy rozprzestrzaniającym się w coraz szybszym tempie koronawirusie, rząd w obawie o zdrowie dzieci i pracowników szkół zadecydował o zamknięciu placówek oświatowych od 12 marca. Od 25 marca, jako że sytuacja epiedmiologiczna nie tylko nie uległa poprawie, ale coraz bardziej się pogarszała, ministerstwo edukacji postanowiło o przedłużeniu przymusowej przerwy o kolejne dwa tygodnie. Aby uczniowie nie tracili całkowicie części roku szkolnego, zdecydowano się na wprowadzenie tzw. nauczania zdalnego, czyli na odległość z wykorzystaniem wszelkich możliwych metod i środków dostępnych w tym trudnym dla wszystkich czasie.
Zdalne nauczanie okazało się nie lada wyzwaniem dla dosłownie wszystkich. Uczniowie, rodzice, nauczyciele i dyrektorzy szkół z dnia na dzień zmuszeni zostali do stawienia czoła sytuacji, z którą zetknęli się po raz pierwszy w życiu. Koniecznym stała się taka organizacja pracy, aby nie zapanował chaos, a kształcenie było na tyle efektywne, na ile zaistniałe warunki pozwalają.
Każda szkoła, ze względu na stopień czy profil kształcenia, ma swoją specyfikę. W Zespole Szkół Specjalnych sytuacja jest o tyle różna w porównaniu do innych szkół, że uczęszczają tam uczniowie w wieku od kilku lat do nawet dwudziestu kilku, w dodatku o różnym rodzaju niepełnosprawności, z niepełnosprawnością intelelektualną w stopniu głębokim włącznie. Dodatkowo maluchy w wieku do 6 lat, które tego wymagają, biorą udział w zajęciach wczesnego wspomagania. Gros zajęć to - poza nauczaniem przedmiotowym, jak w innych szkołach - także przede wszystkim usprawnianie zaburzonych u uczniów funkcji (jak np. umiejętności manualne, kłopoty z wyraźnym mówieniem, koncentracją uwagi, pamięcią, etc.), usprawnianie technik szkolnych, integracja sensoryczna. Szkoła przysposabia uczniów do pracy (gotowanie, szycie). Są rozmaitego rozdzaju terapie z dogoterapią włącznie.
Jak sobie z tym poradzono? Ze strony dyrekcji, jeszcze przed wprowadzeniem zdalnego nauczania podczas kilku czatów z udziałem całego grona nauczycielskiego, wyszła wyraźna sugestia, by w miarę możliwości nie zaniedbywać żadnego z tych obszarów i starać się działać jak najbardziej kompleksowo. Na tyle, na ile warunki pozwolą. Szkoła już od dawna stara się działać w oparciu o najnowsze dostępne jej zdobycze techniki, stąd w ruch poszły komputery i smartfony, wszelkiego rodzaju komunikatory, uruchomiono każdy możliwy sposób komunikacji z uczniami i ich opiekunami. Ale przecież nie o to chodzi, by zarzucić dzieci pozostające w domach jak największą ilością zadań. To spoczęło na barkach nauczycielek i wychowaców klas. Zadbały one, aby zadania przesyłane uczniom były dostosowane do ich możliwości - zarówno intelektualnych, jak i sprzętowych. Nie każdy ma w domu komputer czy drukarkę, nie każdy może też pracować w określonym czasie. Ale coś robić może.
Nie minął jeszcze tydzień od uruchomienia zdalnego nauczania, ale już możemy jak najbardziej pozytywnie ocenić jego efekty. To w ogromnej mierze zasługa samych uczniów, ich rodziców, opiekunów i rodzeństwa. Wszyscy bardzo chętnie angażują się w cały proces. Dowodem tego są zdjęcia i filmiki przesyłane nauczycielom, dokumentujące ogrom i chęć pracy wszystkich zaangażowanych przy różnych, przeróżnych wręcz zadaniach. Od dyktanda poprze liczenie słupków, prace plastyczne, ćwiczenia gimnastyczne, aż po dokonania gastronomiczne. Efekty można podziwiać w dołączonej galerii. Czas nastał bardzo trudny, wymagający od wszystkich wyrzeczeń. I oby nam wszystkim, wspólnymi siłami, udało nam się ten okres przezwyciężyć.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.