Rafting w Wojnowicach?
– Możemy ściągnąć dla naszego klienta praktycznie każdą atrakcję, jakiej sobie zażyczy. Chce bungee, to będzie bungee, ścianka wspinaczkowa – dlaczego nie? A może gwoździem programu mają być walki sumo – żaden problem! – mówi Zbigniew Woźniak, właściciel pałacu w Wojnowicach.
NR: Sezon letni dobiega końca. Z dnia na dzień robi się coraz ciemniej, za oknami coraz częściej pada deszcz, a temperatura spada. Co to oznacza dla pałacu w Wojnowicach?
Zbigniew Woźniak: Nie jest jeszcze wcale tak źle, jak to Pani opisała, bo akurat kilka ostatnich weekendów obdarzyło nas naprawdę ładną pogodą. Naturalnie jednak, jak co roku, powoli wchodzimy w tę smutniejszą jego część. Jedno jest jednak pewne – kiedy robi się naprawdę brzydko i zimno, liście opadną ,a za oknem szaruga, ludzie mniej podróżują w celach rekreacyjno-krajoznawczych, rzadziej chodzą na spacery, a rowery odstawiają do garaży.
Nie oznacza to wcale, że u nas zrobi się głucho i pusto. W pałacu mieści się przecież dom przyjęć, a ludzie świętują cały rok – wesela, urodziny i spotkania klasowe. Ważną dziedziną naszej działalności są także wszelkiego rodzaju spotkania firmowe, integracyjne oraz doroczne imprezy dla najważniejszych klientów. Coraz więcej uroczystości, niegdyś wyłącznie odprawianych w mieszkaniach, albo w aulach i świetlicach, przenosi się do restauracji. Zaczynamy pracować i żyć tak, jak żyją ludzie w wysoko rozwiniętych krajach wolnego świata, więc i trendy dotyczące świętowania, rozrywki i wypoczynku przenoszą się na bardziej profesjonalny grunt.
W zasadzie jest to tylko powrót do normalności (po przerwie na czasy realnego socjalizmu), bo przed wojną praktycznie w każdej wsi była gospoda i sala taneczna, a nieraz nawet i kilka. W samym Raciborzu restauracji było kilkadziesiąt...
Ale nie samych chlebem się żyje. Czy organizujecie także imprezy "niegastronomiczne"?
Naturalnie. Każdego roku przygotowujemy imprezy charytatywne i różnego rodzaju pokazy.
Teraz chcemy także, z pomocą agencji artystycznych, wyjść z ogólnodostępną ofertą kulturalną dla Raciborza i okolicy na nieco wyższym poziomie. Dotychczas miało to miejsce wyłącznie na konkretne zamówienie, jako oprawa kulturalna bardziej prestiżowych imprez.
Taką jaskółką będzie organizowany w naszym pałacu 30 września, przez Agencję Artystyczną ARS z Raciborza, spektakl żartu i muzyki: ,,Pościel z adamaszku" z udziałem, jak to zostało określone na plakacie reklamowym, najbardziej utalentowanej uczestniczki ,,Bitwy na głosy"- Hanny Hołek. W czasie spektaklu usłyszymy autorskie interpretacje najpiękniejszych standarów
musicalowych i kabaretowych. Jeśli taka forma podawania sztuki, przy kawie i ciastku,spodoba się, nic nie stoi na przeszkodzie, by takie spotkania weszły na stałe do kalendarza naszych imprez.
A czy pański obiekt, w końcu nie mały i architektonicznie ciekawy, ma również jakąś ofertę, która przyciągnęłaby turystów z innych regionów?
Wiele razy w rozmowie z niedzielnymi turystami, przeżywałem zaskoczenie, kiedy mówili mi skąd przyejechali. Ludzie robią nieraz bardzo wiele kilometrów, by zobaczyć na własne oczy coś, co wiedzieli na stronie internetowej. Szczególnie dotyczy to miłośników starych zamków i pałaców, których w Polsce nie brakuje. Są to dla nas turyści jednodniowi, ale wszystko wskazuje na to, że jeśli byłaby baza noclegowa, chętnie by się u nas zatrzymali.
Również firmy zamawiające spotkania integracyjne mają swoje wymagania w tym względzie. Pracujemy więc już nad tym, by od wiosny włączyć do naszej oferty także noclegi.
Na jakie atrakcje mogą liczyć przyjezdni?
Już dziś zapewniamy im mnóstwo możliwości.
Najlepiej pracuje się z grupami zorganizowanymi, bo dla nich ma już sens ściąganie ciekawych i niecodziennych rozrywek. Liczy się chęć, pomysł i wola zabawy.
Możemy ściągnąć dla naszego klienta praktycznie każdą atrakcję, jakiej sobie zażyczy. Chce bungee, to będzie bungee, ścianka wspinaczkowa – dlaczego nie? A może gwoździem programu mają być walki sumo – żaden problem! Żartujemy sobie, że jedyny kłopot mógłby być ze zorganizowaniem na miejscu raftingu, czyli spływu rwącą rzeką, ale nie ma się co martwić na zapas. Jak sobie klient tego zażyczy, to wtedy będziemy się martwić... W końcu chcieć, to móc, a ograniczeni jesteśmy jedynie wyobraźnią oraz... kosztami...
Dziękuję bardzo za rozmowę. Z właścicielem pałacu w Wojnowicach, Zbigniewem Woźniakiem, rozmawiała Sabina Szewczyk.
Więcej informacji o pałacu w Wojnowicach znajdziesz TUTAJ.
artykuł sponsorowany
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.