Jak ten nasz biznes Jiří i Pavel widzą
Matýsek i Germanič nie owijali w bawełnę i powiedzieli wprost, że infrastruktura drogowa nie nadaje się do rozwoju współpracy transgranicznej. - To jakaś paranoja - uznali. Albo droga po czeskiej stronie jest dobra a w Polsce prowadzi w pole, albo na odwrót. Jak już drogi są, to na mały tonaż. - Bądźmy szczerzy. Miliony poszły w błoto - tłumaczyli. Przejścia, jak tłumaczyli, powstawały, ale po to, by Czesi jeździli po tanie paliwo, a Polacy po tanią wódkę.
Potem było o deklaracjach i praktyce. - Jak się mówi i słucha, to wszyscy są otwarci na współpracę i inwestycje. Ale jak przychodzi, co do czego, to są protesty, komuś coś przeszkadza i tak dalej. My Czesi mówimy "nieco za nieco", czyli każda rzecz kosztuje - dodali.
Mówili o błędach, jakie popełniono w Opawie. - Mamy tam pełno sklepów, chyba najwięcej w Europie w przeliczeniu na mieszkańca. Ale jedno miejsce pracy w Kauflandzie to dwa stracone gdzie indziej - przekonywali. Ich zdaniem Polska nie zadbała o dobry PR podczas niedawnej afery z koniną. W efekcie polskie jedzenie ma złą prasę. Za mało jest też informacji o współpracy i kooperacji. Za mała promocja.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany