Mleczarnię można uratować. Wszystko zależy od decyzji władz Zotta
Jedna z raciborskich spółek branży rolnej, duży dostawca mleka, ma inwestora skłonnego przejąć mleczarnię przy ul. Głubczyckiej i kontynuować tam produkcję. To informacja na razie nieoficjalna. 18 sierpnia z Niemiec do Raciborza przyjadą przedstawiciele niemieckiego koncernu. Od nich zależą losy zakładu i maszyn.
W spotkaniu, zorganizowanym przez starostę Ryszarda Winiarskiego, wezmą udział także wicewojewoda śląski Gabriela Lenartowicz oraz prezydent Mirosław Lenk. Jak się dowiadujemy, omawiane będą dwa tematy - zaopatrzenie 92 pracowników zwalnianych z raciborskiego zakładu oraz przyszłość mienia przy ul. Głubczyckiej. Ta pierwsza sprawa omawiana była już w poniedziałek, na spotkaniu z przedstawicielami spółki. Zott porozumiał się z pracownikami. Do chwili ostatecznych uzgodnień, propozycje nie będą komentowane w mediach. Jeśli jednak nie będą zadowalające dla załogi wówczas może dojść do protestu.
Istotne jest zachowanie potencjału mleczarni - przede wszystkim doświadczonej załogi, która może od razu przystąpić do produkcji. To właśnie chce wykorzystać inwestor branżowy, ściągnięty przez dużą raciborską spółkę z branży rolnej, dostawcę mleka. Jak się bowiem okazuje, istnienie zakładu jest również w interesie rolników. Nieoficjalnie mówi się, że mleka na rynku jest za dużo, a lokalne gospodarstwa potrzebują pewnego, długoterminowego odbiorcy. Odejście Zotta z Raciborza zasiał niepewność.
Kluczowe będą decyzje firmy z Niemiec. To ona jest właścicielem zakładu oraz urządzeń i w jej gestii leżą wszelkie decyzje. Temat ma być poruszony na spotkaniu 18 sierpnia. Nie wiadomo jeszcze, kto dokładnie ze strony Zotta zasiądzie do rozmów i czy w ogóle dojdzie do rozmów.
Przypomnijmy, że Zott zamknie zakład w Raciborzu z końcem października. Do urzędu pracy zgłosił zwolnienie grupowe 92 osób.
(waw)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany