Nadzieja w Rafako nie umiera. Czy dawny potentat z Łąkowej odzyska wigor?
Giełdowa kapitalizacja Rafako jest dziś mniejsza od budżetu Raciborza, liczba pracowników spadła poniżej tysiąca, portfel zamówień pustawy, ale za to nadzieja na powrót do przeszłości jest wciąż żywa. Spółka liczy, że naprawi swój ostatni wielki blok węglowy w Jaworznie, a potem wkroczy w erę polskiego atomu. Czy to realne?
192 422 316,98 zł - tyle wynosi aktualnie kapitalizacja Rafako, niegdyś potentata w polskiej energetyce, z bagażem doświadczeń i historii, do którego doczepiono nadzieję na powrót do elity tego sektora gospodarki. Nadzieje w Rafako są wyjątkowo żywotne. I choć wielu postawiło na spółce krzyżyk, to nieraz słychać głosy, że z opresji zawsze wychodzi obronną ręką.
Gospodarka i jej otoczenie, w tym polityka, są jednak zmienne. Równy giełdowej kapitalizacji Rafako jest dziś zysk netto za III kwartały 2021 r. kornickich Eko-Okien. Spółka Mateusza Kłoska – na co wskazują analitycy branży stolarki okiennej - może zakończyć miniony rok rekordowymi trzema miliardami złotych przychodów.
W lipcu do Kornic pofatygował się sam premier Mateusz Morawiecki. Nie odwiedził Rafako, podobnie jak w czerwcu 2020 r., kiedy przyjechał na otwarcie pobliskiego zbiornika Racibórz. Z Łąkowej tymczasem słano apele o wsparcie, zarówno do szefa rządu jak i prezydenta czy prezesa PiS-u. Pisano o wkładzie w rozwój polskiej energetyki i polskim potencjale do jej modernizacji.
243 miliony - tyle - dla porównania - ma wpłynąć w tym roku do miejskiej kasy Raciborza. Zasila ją też podatek od nieruchomości płacony przez Rafako. Brak wpłaty z Łąkowej nie położy miejskich finansów, ale będzie odczuwalny.
Z perspektywy ostatniej dekady, odkąd PBG przejęło kontrolę nad Rafako (jesień 2012 r., z pamiętnym protestem pracowników w wejściu do biurowca), z osłabianiem potencjału raciborskiego producenta kotłów szedł wzrost potęgi fabryki okien w Kornicach. Redukcje zatrudnienia i dobrowolne odejścia sprawiły, że kadrowo Rafako jest dziś cieniem tego, czym było jeszcze w czasach prezesa Wiesława Różackiego. Dawni spawacze montują dziś okna.
W listopadzie 2012 r. jedna akcja Rafako kosztowała 8,20, sześć lat wcześniej 41, a dziś 1,50 zł.
Czy spółce z Łąkowej uda się odzyskać dawny wigor? Ma prawomocny układ z wierzycielami. Stara się domknąć i rozliczyć stare tematy - warty ponad 6 mld zł blok w Jaworznie (ma ruszyć do 29 kwietnia), elektrociepłownię w Radlinie czy dwa bloki parowe na indonezyjskiej wyspie Lambok.
By przetrwać potrzebuje jednak inwestora, gotówki oraz wizji na funkcjonowanie w ramach transformacji energetycznej. Na stole są akcje PBG i Multaros dające łącznie 33 proc. głosów w WZA - te same, które Zygmunt Solorz sprzedał Jerzemu Wiśniewskiemu. Problemem nie jest dziś wartość tego pakietu akcji, ale to, czy taka inwestycja ma w ogóle sens.
Rafako zalewa rynek komunikatami, ale żaden nie przesądza w jakim kierunku podąży spółka. 11 stycznia tego roku okazało się, że inwestorem nie będzie Polimex-Mostostal. Trwają nadal negocjacje z Funduszem Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw Fundusz Inwestycyjny Zamknięty Aktywów Niepublicznych (FIPP FIZAN).
Wczoraj, 21.01., Rafako poinformowało o kolejnym potencjalnym inwestorze krajowym (nie podano jego nazwy), działającym we współpracy z międzynarodowym inwestorem finansowym, skłonnym udzielić 70 mln zł dofinansowania.
Fora giełdowe rozgrzała co prawda dyskusja o tym, kto zainteresował się Rafako (jeden z typów to giełdowy Budimex), ale zapisy listu nie pozostawiają wątpliwości - istotne będą wyniki badania due diligence, czyli kompleksowej oceny kondycji przedsiębiorstwa, oraz ocena możliwości zapewnienia adekwatnego poziomu finansowania, a także uzyskania stosownych zgód korporacyjnych Rafako oraz potencjalnego inwestora na przeprowadzenie potencjalnej transakcji. Mówiąc obrazowo, tajemniczy inwestor chce zajrzeć do wszystkich szaf i pod każdy dywan na Łąkowej zanim złoży ofertę.
Wczoraj też ukazał się komunikat o porozumieniu na rzecz długoterminowej współpracy z amerykańskim Westinghouse, który chce budować w Polsce elektrownię jądrową.
Polski atom daje raciborskiej spółce atrakcyjne perspektywy, ale – co tu kryć - nie konkretne zamówienia, choć może mieć wpływ na proces inwestorski. Rząd – po pierwsze – nie podjął wiążących decyzji, po drugie Amerykanie nie są jedyni, którzy chcieliby zarobić na tym pieniądze. Obok nich na kontrakt liczy Électricité de France (EDF) oraz Korea Hydro & Nuclear Power. Z EDF Rafako, przypomnijmy, podpisało podobne memorandum jak z Amerykanami. Ci drudzy na czerwiec zapowiedzieli raport FEED - inżynieryjne studium budowy elektrowni jądrowych w Polsce z szacunkiem kosztów. Być może wtedy dowiemy się więcej o potencjalnej roli Rafako, które jest jedną z dziesięciu polskich firm w teamie Westinghouse, obok wspomnianego Polimeksu-Mostostalu.
Energetyka jądrowa może być komponentem strategii dla Rafako, ale w ujęciu przyszłościowym. Nie da się jej na razie przekuć na kontrakty i miejsca pracy. Spółka potrzebuje nowych zamówień już teraz, rocznie na poziomie około 400-500 mln zł.
Rafako nie może długo trwać w obecnym stanie, co zresztą wielokrotnie podkreślał prezes na licznych ostatnio konferencjach i wypowiedziach w mediach. Zapewniał, że spółka „dostosuje się do logiki transformacji", chcąc nadal realizować "duże projekty nowej energetyki". Pytanie, czy znajdzie się inwestor mający takie samo przekonanie.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz