Grunwald oczami turysty i rycerza
Tegoroczne jubileuszowe obchody bitwy pod Grunwaldem zostały zorganizowane z rozmachem. Świetne spoty reklamowe, billboardy i szum medialny przyciągnęły na pola grunwaldzkie ogromne rzesze uczestników i widzów. Turyści ocenili imprezę jako kompletną klapę pod względem logistycznym, ale...
... większość rycerstwa doceniła trud organizatorów i przez prawie dwa tygodnie bawiła się dobrze w swych obozach historycznych.
W tym roku na polach Grunwaldu stacjonowało ponad 6000 odtwórców późnego średniowiecza, posiadających identyfikatory upoważniające do poruszania się po obozowisku rycerskim. Wśród nich byli również raciborzanie – płatnerz Robert z żoną Patrycją reprezentowali obóz rzemieślników i kupców, a jedna z raciborskich nauczycielek była sekretarzem Chorągwi Mazowieckiej Księcia Janusza.
Należy zaznaczyć, iż w bitwie uczestniczyło ok. 2200 rycerzy oraz tzw. pojek (dziewcząt, które dostarczały wodę dla spragnionych wojów). Pokaźną grupą byli także rycerze konni, kaskaderzy, artylerzyści i łucznicy. Bitwę obejrzało na żywo ok. 150 tysięcy widzów, choć różne źródła podają zróżnicowane dane. Trudno zliczyć tłumy, które rotacyjnie zwiedzały wszystkie imprezy towarzyszące.
Na pewno niepożądanym gościem był upał, który od dwóch tygodni panował na polach grunwaldzkich. Był utrapieniem zarówno dla rycerstwa zapuszkowanego w kilkudziesięciu kilogramach zbroi, a także dla turystów, którzy mieli ograniczony dostęp do bieżącej wody. Wszechobecne kolejki do toalet i kramów z napojami zniechęcały rzesze widzów do tej imprezy, nie wspominając o utrudnieniach w ruchu drogowym na długości 70 km wokół Grunwaldu. Dla przeciętnego turysty udział w imprezie będzie się kojarzył właśnie z tymi uprzykrzającymi życie niedogodnościami.
Spróbuję jednak pokazać Grunwald z punktu widzenia uczestnika obozu historycznego. Za część historyczną był odpowiedzialny Krzysztof Górecki z zamku gniewskiego, który otoczył się ekipą współorganizatorów, odpowiedzialnych za poszczególne przedsięwzięcia. Załatwienie drewna, słomy i innych rzeczy niezbędnych do życia w obozie nie było kłopotem. Przepływ informacji oraz zaplecze medyczne, przeciwpożarowe i sanitarne – było bez problemowe w porównaniu z ubiegłymi edycjami inscenizacji. Warto zaznaczyć, iż obozowisko historyczne powiększyło się dwukrotnie, wzbogacono też program artystyczny.
Oprócz sobotniego zalewu turystów, ważnym dniem był czwartek, 15 lipca, w którym na Grunwald przybyli prezydenci Polski i Litwy oraz rzesze dyplomatów. Kilkanaście lądowań helikopterów oraz przejazd wozów dyplomatycznych otoczonych policjantami i funkcjonariuszami BOR-u, na długi czas sparaliżowały możliwość poruszania się po terenie obozowiska, jednakże panował porządek oraz zapewniono wszelkie względy bezpieczeństwa.
Uważam, że warto zawitać na Grunwald jako uczestnik historyczny. Należy spełniać wszelkie wymagania sprzętowe, zachować autentyzm ubioru z epoki, posiadać namiot historyczny i sprzęt obozowy oraz wpisać się na listę mieszkańców poszczególnych chorągwi – czy to polskich, czy krzyżackich. Wówczas obejrzy się obchody Dni Grunwaldu z innego punktu widzenia. A w czasie sobotniego napływu turystów zasiąść w jednym z obozów rycerskich w lasku, napić się chłodnego piwa i zjeść jadło z kociołka znajdującego się na ognisku. I obserwować imprezę zza drewnianej bramy strzeżonej przed turystami przez chorągwianych strażników.
E.Wa
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany