Święci bez dawnego blasku
16 stycznia Kościół wspomina św. Marcelego – patrona Raciborza. 17 stycznia minęła 650. rocznica śmierci Eufemii Ofki Piastówny – najstarszej górnośląskiej kandydatki na ołtarze, ksieni raciborskich dominikanek.
Chcąc podkreślić znaczenie świątobliwej raciborskiej mniszki, książęcej córy i przeoryszy konwentu, Urząd Miasta, wespół z Katedrą Historii Kościoła Uniwersytetu Opolskiego, zorganizował w Muzeum konferencję naukową. Moderowane przez bpa pomocniczego Jana Kopca przedsięwzięcie stało się okazją do prezentacji stanu badań na religijnością górnośląskich dworów książęcych w średniowieczu (ks. dr Rudolf Nieszwiec), sylwetki Eufemii Ofki (ks. dr hab. Franciszek Wolnik) oraz dominikanina Peregryna z Opola (ks. prof. dr hab. Helmut Sobeczko). Podczas konferencji co rusz pobrzmiewał postulat przeprowadzenia procesu beatyfikacyjnego Ofki. Dominikanka z Raciborza jest najstarszą górnośląską kandydatką na ołtarze, ale starania o jej wyniesienie do grona błogosławionych a potem świętych nigdy nie wkroczyły w fazę formalnego procesu.
W Raciborzu i wszystkich klasztorach dominikańskich Ofka traktowana jest tymczasem jako świątobliwa, zmarła w opinii świętości, nieraz nawet błogosławiona. Jej kult w naszym mieście bardzo żywy był jeszcze w latach 50. i 60. XX wieku. Bierzmowane w kościele farnym dziewczynki otrzymywały na imię Eufemia. Do 1945 r. w świątyni WNMP znajdował się ołtarz Ofki z jej relikwiami, przeniesionymi tu z początkiem XIX wieku z krypty kaplicy św. Dominika przy kościele św. Ducha (obecnie Muzeum, kaplica już nie istnieje). Raciborzanie wierzyli, że świątobliwa mniszka ostrzega miasto przed nieszczęściami. Oznaką tego były ponoć dochodzące z jej grobu stukania. Świeckim śladem kultu Ofki jest plac nazwanym jej imieniem – mały parking przed Muzeum. Obecny na konferencji w Muzeum Paweł Newerla wyraził nadzieję, że dożyje jeszcze chwili, kiedy będzie to plac Błogosławionej Ofki Piastówny.
W dzień konferencji - 16 stycznia, Kościół katolicki wspominał św. Marcelego papieża. Jak chce tradycja, w 1290 roku, ukazując się w obłokach z palicą w ręku, zatrwożył i przegonił oblegające nasze miasto wojska scytyjskie (ruskie), chroniąc mieszczan przed śmiercią. Od tamtego czasu uważany jest za patrona Raciborza. Do 1945 r. część pl. Długosza nosiła miano pl. Marcelego. Miał też swoją ulicę. W styczniu odbywały się doroczne procesje ku jego czci. Dziś świadomość znaczenia Marcelego dla Raciborza ogranicza się powoli do grona pasjonatów lokalnej historii.
Świątobliwa z Raciborza
Eufemia Ofka Piastówna, księżniczka raciborska, przyszła na świat przed 1299 rokiem. Jak chce lokalna tradycja: „okazywała już od najwcześniejszej swej młodości niezwykłą pobożność i pokorę. Dnie całe i noce spędzała na modlitwie lub pobożnych rozmyślaniach. Dzieckiem jeszcze będąc odznaczała się (…) niewysłowioną słodyczą i miłością względem bliźnich. Zawsze pokorna, niczego dla siebie nie żądała, nigdy siebie nie wywyższała i pomimo swego książęcego rodu uważała się zawsze za najniższą służebnicę Boga” (1889).
Hagiograficzne tło młodości naszej bohaterki nie jest przypadkowe. We wspomnianym 1299 r., jej ojciec, książę Przemysł raciborski, ślubował ufundować w Raciborzu żeński klasztor dominikański. Pobożny władca spełnił obietnice na krótko przed swoją śmiercią w 1306 r., hojnie uposażając mniszki, które poleciły wznieść w Raciborzu kościół św. Ducha i budynek klauzury. Zgromadzenie miało elitarny charakter, przyjmując w progi książęce i rycerskie córy. Eufemia, jak sądzą badacze, spędziła młodość we wrocławskim konwencie dominikanek p.w. św. Katarzyny. W wieku około 12-13 lat wróciła na rodzinny dwór, a odrzucając zabiegi o jej rękę dała do zrozumienia, iż chce przywdziać habit. Stało się to w 1313 roku.
Cały żywot zakonny Eufemia spędziła w raciborskim klasztorze. Dwukrotnie sprawowała funkcję przeoryszy. Z dokumentów wynika, że z należytą troską podchodziła do spraw gospodarowania i pomnażania majątku, dbając też o zachowanie egalitarnego charakteru klasztoru i kontakty z mieszczanami, którzy mieli prawo odmówić posłuszeństwa każdemu władcy księstwa jeśli ten nie potwierdzi przywilejów konwentu św. Ducha. Mimo surowości klauzury dostrzegalna jest jej aktywność na gruncie świeckim, kiedy to w 1334 doprowadziła do założenia przy kościele farnym w Raciborzu konfraterni modlitewnej, zwanej bractwem literackim. Zmarła w 1359 roku w opinii świętości i została złożona w krypcie pod kaplicą św. Dominika.
Z czasów współczesnych Eufemii nie zachowały się źródła opisujące jej życie i pobożność. Być może zaginęły bezpowrotnie podczas jednego z pożarów, np. w 1574 roku, kiedy to spłonął cały klasztor. Postać raciborskiej dominikanki wzbudzała zainteresowanie Jana Długosza i Macieja z Miechowa. Pierwszy hagiograficzny biogram, pióra dominikanina Abrahama Bzowskiego, ukazał się dopiero w datowanym na 1606 rok traktacie Propago D. Hyacinthi thaumaturgi Polonii… Mimo szeregu niedoskonałości, dodał splendoru postaci górnośląskiej mniszki i stał się źródłem dla innych autorów jej żywotów, m.in. piszącego w II poł. XVII wieku Walentego Raciborczyka. Żaden jednakże nie wyszedł poza krąg tradycji zakonnej, dość zresztą silnej nie tylko w Raciborzu, ale i we wszystkich konwentach dominikańskich.
Tradycja ta, żywa również poza murami klauzury, upatrywała w Eufemii osoby błogosławionej, obdarzonej szczególnymi łaskami. Piszący w II połowie XIX wieku były proboszcz raciborskiej fary, ks. radca Herman Schaffer, decyzję o wyborze profesji zakonnej przypisał objawieniu: „Oto razu pewnego spoglądała księżniczka Ewka [Ofka - od red.] w nabożnem zamyśleniu w wieży ojcowskiego zamku w stronę miasta Raciborza. Nagle dostrzegła, iż ponad klasztorem Panien Dominikanek, który stał wówczas po lewej stronie Odry (…), zajaśniała jakaś jasność nadziemska, z której wybiegły wkrótce trzy złociste promienie. Wśród światła tego ujrzała księżniczka gołębicę, która najpierw usiadła na dachu klasztornym, a następnie weszła do wnętrza jak do domu własnego”.
Wedle tradycji Eufemia prowadziła pobożne, nasycone mistyką życie zakonne. Była opiekunką biednych i sierót oraz pocieszycielką nieszczęśliwych. „Słynęła przytem z rozlicznych cudów, jakie Bóg na jej prośby i modlitwy spełnić”. Uznawana jest do dziś za orędowniczkę ludu raciborskiego w obliczu klęsk elementarnych i innych nieszczęść. „Czytamy w życiorysach Ofki, że Pan Bóg już za jej życia, a szczególnie po śmierci, wsławił Ofkę cudami. Dlatego też lud wierny w Raciborzu i całej okolicy w wielkim ją miał poszanowaniu, a po jej śmierci z wielkim zaufaniem udawał się do niej, prosząc ją o pomoc przed tronem Bożym, w niebezpieczeństwach powodzi, w chorobach i rozmaitych innych potrzebach” (K. Prus, 1910).
Corocznie, 17 stycznia - w dzień śmierci Eufemii, przy jej grobowcu w krypcie kaplicy św. Dominika odprawiano uroczyste nabożeństwa. Jej szczątki traktowano jak relikwie. Nic więc dziwnego, że po kasacie konwentu św. Ducha (1810), kiedy klasztorną świątynię przekazano na zbór ewangelicki, raciborscy katolicy, 11 maja 1821 roku, przenieśli w uroczystej procesji trumienkę ze szczątkami mniszki do kościoła farnego p.w. WNMP. Tu złożono ją w kaplicy polskiej. Na nowym grobie postawiono rzeźbiony w drewnie sarkofag. Przedstawiał Ofkę śpiącą snem wiecznym, z koroną na głowie i w szatach zakonnych. Do kaplicy przeniesiono też dwa obrazy z kaplicy św. Dominika. Jeden przedstawiający obłóczyny, drugi Eufemię jako dominikankę z różańcem w ręku. W 1930 roku na grobie księżniczki postawiono nowy pomnik. Niestety, w 1945 roku kaplica polska jak i sarkofag Ofki spłonęły. Dziś jest tu tablica pamiątkowa i kilka wotów.
Kult Eufemii potwierdzają konstytucje papieża Urbana VIII z 1625 i 1634 roku. Jej imię znajduje się na liście zmarłych w opinii świętości, których procesy beatyfikacyjne są powierzone generalnemu postulatorowi dominikanów w Rzymie. W 1934 roku zebrana we Lwowie kapituła prowincji polskiej zwróciła się do arcybiskupa wrocławskiego Adolfa Bertrama o podjęcie wstępnych kroków w celu wszczęcia procesu informacyjnego. Zaczęto wówczas kompletować informacje o jej życiu i kulcie. Materiały zebrane przez o. Jacka Woronieckiego OP znajdują się dziś w Archiwum Polskiej Prowincji Dominikanów w Krakowie. Formalnego procesu nigdy jednak nie wszczęto, o czym zaświadcza, datowane na 6 lutego 2000 roku, pismo Ks. Hieronima Fokcińskiego SI z rzymskiego Pontificio Istituto Di Studi Ecclesiastici.
Grzegorz Wawoczny
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany