Reklama

Najnowsze wiadomości

Styl życia14 grudnia 201311:27

Czytadło na weekend. Gość z Kanady

Czytadło na weekend. Gość z Kanady - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Region:

Pewnego słonecznego dnia, wiosną 2013 roku, zjawił się w wojnowickim pałacu bardzo sympatyczny pan, który teraz – po przejściu na emeryturę i stracie ukochanej małżonki – zapragnął odwiedzić miejsce, które odegrało dużą rolę w jego życiu. Była to więc wizyta typowo nostalgiczna, jak by ktoś rzekł – w poszukiwaniu śladów młodości...

Polskę odwiedził pierwszy raz od wyjazdu na emigrację do Kanady, po trzydziestu latach. Był bardzo szczęśliwy, że zobaczył miejsce, z którym wiązało się sporo ważnych wspomnień, w dobrej kondycji. A na dodatek znalazł wdzięcznego słuchacza, w osobie właściciela obiektu...

Jego historia była następująca:

Kończyły się lata siedemdziesiąte. Kryzys i destabilizacja trawiły już cały kraj i coraz bardziej oczywistym był fakt, że tak dłużej być nie może. Pan Stanisław miał wtedy dwadzieścia kilka lat i pracował w kopalni w Jastrzębiu Zdroju.

Jemu akurat żyło się zupełnie dobrze, bo po dwóch latach pracy, mimo iż był jeszcze kawalerem, otrzymał całkiem ładne mieszkanko, a i książeczka "G" pozwalała na niezłe, jak na owe czasy, ekstrawagancje. Kupił więc sobie japoński kolorowy telewizor, wypasioną wieżę z Diory z kolumnami Altus, dobre, zachodnie narty i – oczywiście – pralkę automatyczną. Uległ jednak ogólnemu, zapewne też i celowo podsycanemu, nastrojowi zniechęcenia i nawet jak dostał talon na malucha, to trochę wybrzydzał, bo czy "maluch" to w ogóle samochód?

Właściwie, to nic mu się w tej "komunistycznej" Polsce nie podobało, choć nie mając zobowiązań rodzinnych, nieźle sobie przez kilka lat balangował. Miał liczne powiązania koleżeńskie i towarzyskie, a przy tym był lubiany przez kolegów. Nic więc dziwnego, że jak "wybuchł" sierpień `80, został wybrany, najpierw do komitetu strajkowego, a potem do komisji zakładowej NSZZ Solidarność. Pochłonęła go działalność związkowa, ale i związany z nią, trzeba przyznać niezdrowy, tryb życia. Codzienne narady i spotkania w salach tak zadymionych, że można by siekierę w powietrzu zawiesić, libacje do późnej nocy, częste wyjazdy. Po pewnym czasie zauważył, że coraz częściej kaszle, tak jakoś bez wyraźnej przyczyny. Nie był przecież przeziębiony, palił tyle samo co zwykle, a kaszel zamiast ustąpić, stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Kto by się jednak w takim wieku jakimś głupim kaszlem przejmował.

Co by nie powiedzieć o tamtej, PRL-owskiej Polsce, to jednak były to czasy, że – czy ktoś chciał, czy nie – każdy musiał co rok robić badania okresowe, a wśród nich obowiązkowe badanie rentgenowskie. Dziś nikt już o tym nie chce pamiętać, ale te małoobrazkowe, przeglądowe badania uratowały życie wielu ludziom. Po takim prześwietleniu, został ponownie wezwany na zdjęcie, tym razem już duże. To był szok. Mimo, że czuł się dobrze, badanie okresowe wykazało, że ma gruźlicę. Skąd u mnie gruźlica – myślał zdziwiony, ale i przerażony.

Te "komunistyczne" badania uratowały mu życie. Został wysłany do szpitala w Wojnowicach, gdzie przebywał prawie pół roku, zjadł tysiące pigułek, lecz po pół roku był zdrów (czy w dzisiejszych czasach miałby tyle szczęścia?0).

Przez ten czas gruntownie poznał obiekt, a nawet zakolegował się z personelem; szczególnie zaś z konserwatorami i palaczami. A jakże, chodził do nich na papieroska, a czasem i na wódeczkę. Jak by to ordynator zobaczył, to by ich wszystkich ze szpitala przepędził, ale miał szczęście. Ponieważ został hospitalizowany na wiosnę, a wyszedł jesienią, więc doświadczył wszelkich dobrodziejstw przypałacowego parku, który przez cały sezon skupiał życie towarzyskie szpitala.

Tak też i poznał Ewę, pielęgniarkę, z którą połączyła go płomienna miłość. Te ukradkowe schadzki, gorące pocałunki jak nikt nie widzi, a potem i regularne randki, gdzieś w kanciapie na nocnej zmianie... To były najpiękniejsze chwile w jego życiu.

Trzy miesiące po opuszczeniu szpitala pobrali się z Ewą i wydawało się, że czeka ich już tylko samo szczęście i stabilizacja. Tym bardziej, że za pół roku pojawił się na świecie malutki Marcinek. A tu czasu były coraz bardziej niespokojne. Pan Stanisław wrócił w wir pracy związkowej i – co tu dużo mówić – konspiracyjnej. Gdy został wprowadzony stan wojenny udało mu się uciec i ukryć, ale bardzo cierpiał z powodu rozłąki z najbliższymi. Ewakuując się, zabrał ze sobą i gdzieś ukrył powielacz oraz maszynę do pisania, w nadziei, że jak już się sytuacja trochę uspokoi, wykorzysta je w dalszej działalności.

Długo się jednak konspiracjyjną wolnością nie cieszył, bo była wsypa i wszyscy zostali zamknięci. Fachowcy z odpowiednich służb postawili mu ultimatum, którego mniej bolesną ewentualnością była ... emigracja do Kanady. Miejsca ukrycia sprzętu jednak nie ujawnił...

Tak też i trafił z rodziną do Kanady. Przeżył pewien szok cywilizacyjny, bo tam ośmioletnie auto, które kupił za grosze, lepsze było niż nowy maluch, a w mieszkaniu, choć socjalnym, była klimatyzacja. Nie mógł też się przyzwyczaić, że w sklepach wszystko jest, rzekłby ktoś, taka kraina pewexów. Przekonał się jednocześnie, że tam nic nie jest za darmo, nie ma "zmiłuj się" i tak naprawdę twój los, to twoja osobista sprawa. Pod tym względem, otwarły mu się oczy, że w Polsce wcale nie było aż tak źle, jak by to wynikało ze skali protestów społecznych, które – jak zaczął podejrzewać – ktoś podkręcał w imię jakichś interesów politycznych.

Nauczył się angielskiego, podjął pracę w górnictwie cynku, wychował syna, który już dawno się usamodzielnił i przez trzydzieści lat żył zupełnie przeciętnie, ale całkiem szczęśliwie.
Planowali z żoną, że jak on pójdzie na emeryturę, będą sobie jeździć po świecie, zaś przede wszystkim odwiedzą Polskę. Nie zdążyli. U Ewy wykryto paskudnego raka, który zabrał ją w pięć miesięcy.

Pan Stanisław jest pogodzony z życiem. Mówi, że czas leczy wszelkie rany, wycisza emocje i wygładza pamięć. Coś w tym jest. Jeśli na dodatek wspomnienia dotyczą czasu młodości, nawet złe rzeczy jawią się lepszymi niż były w istocie... Nie ma żalu do nikogo i o nic. Boli go tylko ta pustka, jaką przeżywa po stracie żony, której nie są w stanie zapełnić nawet dobre relacje z synem i częste kontakty z wnukami.

- A wie pan gdzie schowałem ten powielacz i maszynę do pisania? - niespodziewanie spytał pan Stanisław.
- Nie mam pojęcia.
- A czy jest tam jeszcze przed wejściem na strych taka kanciapa z zabudowanymi regałami?
- Jest. Trzymamy tam teraz archiwalne roczniki dokumentacji księgowej firmy oraz wycofane z obiegu naczynia.
- A moglibyśmy tam iść zajrzeć na chwilę?
- Czemu nie? Poszukiwanie "skarbów" to moje hobby.

Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, pan Stanisław na chwilę się zamyślił, coś mu nie pasowało, wreszcie stwierdził:

- Obok tego regału, był jeszcze jeden, z prawej strony.
- Za moich czasów już nie było, może dlatego, że w tym miejscu wcześniej była wymieniana krowia..
- No to powielacza też nie ma, ale czy moglibyśmy odsunąć tylną ściankę tego istniejącego regału? O tak, wystarczy tu mocniej pociągnąć w prawo...

Po chwili, ukazała się duża, owinięta w przeźroczystą folię, biurowa maszyna do pisania, taka z lat siedemdziesiątych. Pan Stanisław nie potrafił ukryć łez wzruszenia...

Zbigniew Woźniak

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Tagi:
Zobacz film z RTK

Komentarze (0)

Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Materiały RTK
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Regionalny Informator Ekologiczny
Dentica 24
ostrog.net
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 10.01.2025
9 stycznia 202521:58

Nasz Racibórz 10.01.2025

Nasz Racibórz 20.12.2024
20 grudnia 202410:11

Nasz Racibórz 20.12.2024

Nasz Racibórz 13.12.2024
12 grudnia 202421:45

Nasz Racibórz 13.12.2024

Nasz Racibórz 06.12.2024
5 grudnia 202421:06

Nasz Racibórz 06.12.2024

Zobacz wszystkie
© 2025 Studio Margomedia Sp. z o.o.