19 stycznia 1858 roku spłonęło dwie trzecie zamku. Komu mogło zależeć na pożodze?
W 1858 roku dawna piastowska siedziba należała do księcia Wiktora I von Ratibor, stale mieszkającego w Rudach. Na zamku książę trzymał tylko kilka pokoi na wypadek pobytu w Raciborzu. Swoje mieszkania mieli tu także urzędnicy książęcej kamery, zarządzającej ogromnymi dobrami ziemskimi, które dostarczały produkty żywnościowe na chłonny górnośląski rynek. Przed zamkiem, od strony dzisiejszej ul. Zamkowej, stał stary browar, wzmiankowany już w 1567 roku (wiele osób z tym starym browarem błędnie utożsamia obecnie istniejący). Składał się z budynku z mieszkaniami dla piwowarów (przylegał do budynku bramnego zamku), posadowionego na podzamczu niewielkiego budynku do warzenia piwa i składu drewna opałowego.
To właśnie w tym starym browarze, jak wzmiankuje ks. Weltzel, autor monografii Ostroga, "wybuchł pożar i szybko się rozprzestrzenił, ponieważ zamek był pokryty tylko gontami". Ogień "zniszczył skrzydło równoległe do Odry tak, że je rozebrano, zaś na gruntach północnego i częściowo zachodniego skrzydła wzniesiono nowy browar parowy - okazały budynek, oddany do użytku 8 października 1859 roku". Stary browar - jak kończy Weltzel - rozebrano, a teren przeznaczono do obsadzenia.
Już 10 czerwca, niespełna pięć miesięcy po pożodze, wmurowano kamień węgielny pod budowę znacznie większego browaru, który zajął niemal połowę wzgórza zamkowego. Warzelnia stanęła na miejscu północnego, a słodownia części zachodniego skrzydła zamku. Pod budowę wykorzystano także część północnego podzamcza, gdzie wzniesiono budynek leżakowni, butelkowni, kotłownię i place do rozładunku surwców i załadunku piwa. Nowy zakład, wykorzystujący technologie parowe, wyposażono w nowoczesne urządzenia, zaś wodę ciągnięto z ujęć źródlanych w Oborze. Był zdolny produkować znacznie więcej piwa niż stary, zabytkowy wręcz browar, który stał przy kaplicy i budynku bramnym.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - mógł więc powiedzieć książę Wiktor I. Pożoga z 19 stycznia 1858 roku umożliwiła mu szybkie przeprowadzenie nastawionej na ogromne zyski inwestycji. Oszczędziła mu także dyskusji i kontrowersji, gdyby chciał wyburzyć dwa skrzydła średniowiecznego zamku.
Czy zatem pożar był przypadkowy? Nie mamy dowodów na celowe podpalenie, ale wystarczy przyjrzeć się datom, by nabrać pewnych podejrzeń. Ogień zauważono 19 stycznia o godz. 1.00 w południe. Już 10 czerwca wmurowano kamień węgielny pod nowy browar. Teren pożarzyska musiał być wówczas uprzątnięty, plany budowy gotowe a finansowanie nietaniej inwestycji zapewnione. Zakład był gotowy 8 października 1859 roku. Książę mógł odtąd warzyć piwo i wysyłać je do kantyn przy śląskich hutach i kopalniach.
Być może 156 lat temu niejedna osoba miała wątpliwości co do przypadkowości wybuchu pożaru w starym browarze, ale nikt oficjalnie nie zarzucił Wiktorowi I celowego podpalenia. Nam tego też czynić nie wypada. Przytoczmy zatem treść dokumentu fundacyjnego nowego browaru, który przetrwał w Archiwum Państwowym w Raciborzu.
Dokument kamienia węgielnego przy budowie browaru zamkowego w Raciborzu z dnia 10.06.1858 roku
Pod auspicjami Jego Książęcej Mości Wiktora Maurycego Karola Franciszka księcia von Ratibor, księcia von Corvey, księcia von Hohenlohe-Waldenburg-Schillingsfrst, pana na dobrach w Sośnicowicach i Zębowicach, królewskiego pruskiego pułkownika, odznaczonego krzyżem wielkim - najwyższym orderem i najwyższej Jego Pani Małżoni Amalii de domo księżniczki von Frstenberg, przystąpiono dziś do położenia kamienia węgielnego w mającym być zbudowanym nowym budynku browaru. Tu, gdzie przy Bożej pomocy, ma powstać nowa pracownia Gambrinusa, stało północne skrzydło byłego zamku piastowskiego, który przez stulecia stawiał opór burzom dziejowym i zmieniającym się ziemskim losom, w końcu także poszedł śladami ziemskiego przeznaczenia, kiedy w wyniku pożaru, który wybuchł dnia 19 stycznia roku 1859 o godz. 1 w południe, spalił się do murów obwodowych. Także czcigodna kaplica, zbudowana przez biskupa wrocławskiego Tomasza II jako pomnik wdzięczności za gościnną rycerską ochronę udzieloną przez księcia piastowskiego Władysława, wzniesioną w trzynastym stuleciu w czysto gotyckim stylu, padła ofiarą pożogi za wyjątkiem części sklepienia nawy i murów. Niniejszy dokument, sporządzony w związku z aktem położenia kamienia węgielnego, po podpisaniu go przez wymienione poniżej osoby, łącznie z odpowiednią ilością obiegowych monet i banknotów według załączonego wykazu, został włożony do przeznaczonego do tego celu otworu kamienia węgielnego, zamknięty i umieszczony w miejscu swojego przeznaczenia, mianowicie w narożu, w którym stykają się wewnętrzne ściany czołowe zachodniego i północnego skrzydła, na głębokości 25 stóp. Przy akcie położenia kamienia węgielnego byli obecni:
1. w zastępstwie Jego Książęcej Mości księcia Wiktora von Ratibor jego najwyższy pełnomocnik generalny, dyrektor generalny i dyrektor kamery, królewski pruski radca sprawiedliwości i rotmistrz w stanie spoczynku Gustaw Adolf von Wiese-Kaiserswaldu, członkowie książęcej raciborskiej generalnie upełnomocnionej kamery
2. książęcy radca kamery Adolf Hold
3. książęcy radca kamery Fryderyk Schmidt
A także kierownicy budowy
4. budowniczy Juliusz Strke
5. mistrz ciesielski Robert Raschdorf
obaj z Raciborza
Działo się na książęcym zamku w Raciborzu dnia 10 czerwca w roku zbawienia tysięcznym osiemsetnym pięćdziesiątym ósmym.
W galerii plan zamku sprzed pożaru i po pożarze
Grzegorz Wawoczny, autor książki Tajemnice zamku i browaru w Raciborzu
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany