Śląskie tradycje i obyczaje wielkopostne. Jak ten okres przeżywali nasi przodkowie
Popielcem rozpoczął się Wielki Post, a wraz z nim czas wstrzemięźliwości, umartwiania się i oczekiwania na najważniejsze dla chrześcijan Święta Wielkanocne. W jaki sposób nasze babcie i prababcie przeżywały post? Czy te tradycje są nadal aktualne?
Post dawniej, jak i dziś rozpoczyna środa popielcowa. Jakie tradycje dawniej wiązały się z tym dniem? - W środę popielcową chodzono do kościoła i posypywano głowy popiołem, który pochodził ze spalonych palm wielkanocnych. Dzień ten był pełen umartwień, zachowywano post ilościowy i jakościowy. Często przed Wielkim Postem wyparzano garnki, szorowano je popiołem, bo nie było płynów do mycia naczyń, a chciano się pozbyć resztek tłuszczu zwierzęcego z naczyń - mówi etnograf Julita Ćwikła z raciborskiego muzeum.
Jak opowiada etnograf, w poście przede wszystkim wystrzegano się tłustych potraw i ograniczano również spożycie mleka (starano się nie pić mleka w środy i piątki). Poszczono nie tylko w piątek, (wiele osób do tej pory nie spożywa mięsa w piątek), ale też i w środy. Post był surowy, najczęściej spożywano: żur, śledzie, wodzionkę, postne polewki i gotowaną brukiew. To był czas przednówku, w którym nie było już tak dużo zapasów zimowych, więc nie można było suto jadać. Posty i umartwianie się wiązały się przede wszystkim z liturgią Kościoła Katolickiego, większość zwyczajów wielkopostnych nawiązuje właśnie do niej. Nikt w Wielkim Poście nie pomyślał nawet o uczestnictwie w zabawie, nie urządzano wówczas wesel ani hucznych zabaw. Najbardziej rozbudowane są zwyczaje wielkotygodniowe, które rozpoczyna Niedziela Palmowa, symbolizująca wjazd Jezusa do Jerozolimy, święci się wtedy palmy.
- Palmy na Śląsku były robione z witek wierzbowych, czyli popularnych bazi, które jako jedne z pierwszych zapowiadały przyjście wiosny. Po poświęceniu śląskie palmy były przechowywane w domach przez cały rok. Zatykano je za święte obrazy, stawiano na domowych ołtarzykach lub przybijano do drzwi, co miało chronić dom przed burzą i piorunem. Wierzono, że jak gromnica, mają moc odpędzania piorunów od domu - mówi Julita Ćwikła. Kultywowano także połykanie poświęconych bazi, które miały chronić przed chorobami gardła. Aby dodatkowo zapewnić dzieciom zdrowie i witalność, uderzano je palmą w ramię. - Dawniej wielkanocna palma miała wielkie znaczenie. Rolnicy robili z niej małe krzyżyki, które umieszczali na rogach pól, aby zapewnić sobie urodzaj - dodaje etnograf.
Dwa tygodnie przed Wielkanocą, w niedzielę zwaną "czorna niedziela" bądź "marzanio" zasłania się wizerunki Chrystusa na krzyżu. W tę niedzielę grupy dzieci z marzanką i marzaniokiem chodziły od domu do domu, śpiewały piosenkę "O Marzanka krasna rada gęsi pasła..." przeplatane przyśpiewkami na temat mieszkańców wsi. Za ten obchód otrzymywały rożne podarki, przeważnie słodycze. - Takie zwyczaje odbywają się jeszcze w Samborowicach i w Sudole. Żegnano tym sposobem nie tylko zimę, ale wszelkie zło, śmierć, choroby a nawet problemy alkoholowe (marzaniok miał w kieszeniach zatknięte puste butelki po alkoholu). Marzankę, która uosabiała zło trzeba było obnieść po wsi, a za wsią zniszczyć (utopić bądź spalić) - opowiada Julita Ćwikła.
Największe znaczenie w poście miał Wielki Tydzień. W Wielki Czwartek następowało symboliczne zawiązanie dzwonów w kościele. Zamiast dzwonów i dzwonków w kościele rozbrzmiewają klekotki wielkopostne. Zwykle ministranci używają klekotek młoteczkowych, ale chłopcy chodzący po wsiach w Wielki Piątek mają i inne rodzaje klekotek - w Borucinie tragaczyki, w Pietraszynie burdak.
W Wielki Piątek zachowywano się jakby ktoś umarł, nie wolno było hałasować, przestrzegano ścisłego postu i uczęszczano na nabożeństwo wieczorne. - Podczas adoracji krzyża dzieci całowały figurkę Chrystusa na krzyżu, przy którym znajdowały zazwyczaj słodkie podarunki. W Wielki Piątek przed wschodem słońca całe rodziny chodziły nad rzekę, bądź strumienia. Obmywano twarz, ręce i nogi wierząc, że woda zapewni zdrowie i siłę. Podczas rytuału odmawiano modlitwę np.: "Obmyj mnie wodziczko, jak obmyłaś rany Chrystusa" - mówi Julita Ćwikła.
W Wielką Sobotę święcono pokarmy, ogień i wodę. Na Śląsku zwyczaj święcenia pokarmów w wielu miejscowościach przyjął się dopiero po II wojnie światowej. - Wiele starszych osób mówi, że tutaj nie święcono pokarmów, zwyczaj przyjął się dopiero po przybyciu ludzi z innych terenów Polski. Zwyczaj był kultywowany częściej w mieście niż na wsiach - dodaje Julita Ćwikła.
Fot. ekspozycja Muzeum w Raciborzu - wystawa "Rok obrzędowy nad Górną Odrą".
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany