Utoplec uczy żniwiarzy modlitwy
W powiecie raciborskim jednym z najpopularniejszych postaci demonicznych, pojawiających się bardzo często w podaniach i legendach jest utopiec (utoplec). Jest on bardzo popularny wśród dzieci, młodzieży jak i osób dorosłych, zamieszkałych na wsi i dzielnicach Raciborza (głównie: Ostróg, Markowice i Brzezie).
Utopiec – to zły i podstępny demon wodny z wierzeń słowiańskich, często utożsamiany z wodnikiem. Utopce rodziły się z dusz topielców i poronionych płodów. Podobnie jak wodniki zamieszkiwały wszelkie zbiorniki wodne (łącznie ze studniami i rowami przydrożnymi) i topiły kąpiących się oraz przechodzące przez rzekę zwierzęta. Odpowiadały także za wylewy rzek oraz zatapianie pół i łąk. Utopce przybierały postać wysokich, bardzo chudych ludzi o oślizgłej, zielonej skórze, z dużą głową i ciemnymi włosami. W czasie nowiu utopce wychodziły na brzeg. Często zwabiały wówczas do siebie ludzi, bawiąc się z nimi w zagadki. Osobę próbującą oszukiwać w zagadkach natychmiast topiły.
Na Śląsku, gdzie wiara w utopce była szczególnie rozpowszechniona, zostały one całkowicie utożsamione z wodnikami. Według wierzeń śląskich utopiec nie tylko topił ludzi, ale w zależności od kaprysu mógł też im pomagać, doradzać, a nawet się zaprzyjaźnić.
Wiara w utopce była na tyle mocno zakorzeniona, iż swój oddźwięk znalazła w folklorze chrześcijańskim. Utopce wywodzono wówczas od strąconych z nieba aniołów, pokutującej ludzkiej duszy lub dusz samobójców. Chrześcijaństwo ostatecznie zaczęło wręcz upowszechniać własne sposoby ochronne przed nimi – głoszono np. iż tonącemu dobrze jest na szyję zarzucić różaniec, co odstraszy utopca. W kronikach z XIV w. zapisano: Szczególną ostrożność przy wodzie zachowaj, by utopca w porę spostrzec. Pomylić się sposobu nie ma, bo brzydki on okrutnie i do ludzi nie podobien. Gdy więc mokrego stwora obaczysz, co głowę ma wielką zielonymi włosami zdobioną i odnóża jak patyki cienkie – uciekaj człeku, by śmierci w odmętach nie ponieść. Gdy zaś ostrożnym nie dość będziesz i wodnicy dasz się złapać, ciepnij jej różańcem w oczy, a bestię precz odgonisz. W folklorze istnieje także podanie, iż przed utopcami strzeże św. Jan Nepomucen. Jego kapliczki stawiane są w miejscowościach, gdzie strach przed utopcem był szczególnie silny. W szczególności dużo tego typu kapliczek istnieje na Śląsku. Najbardziej znanym utopkiem jest wodzisławski Zeflik, o którym powstało wiele przypowieści.
W 1918 roku zaczęto wydawać „Głosy z nad Odry” – Pismo periodyczne Towarzystwa Oświaty na Śląsku im. św. Jacka. Ów pierwszy numer tego czasopisma opublikował przywołane w tytule podanie o utopcu, które zostało spisane przez niejakiego Łukasza Walisa, pochodzącego z Rozbarku. Przeczytaj podanie i zobacz zdjęcia.
Pewnego razu w czasie żniw szli sobie żniwiarze na obiad. Przechodząc koło stawu, spotkali tam chłopaka w czerwonej kapelce na głowie, który się ku nim przybliżał. Starsi kośnicy poznali zaraz, że to był utoplec. A, że ich było kilku, postanowili go pochwycić, co im się też udało, ponieważ był oddalony od wody: na lądzie bez wody utoplec zawsze bezsilny. Wzięli go w pośród siebie i zaprowadzili do domu.
Była południowa godzina a żniwiarze, głodni po ciężkiej pracy, nie mieli wiele czasu, z utoplcem się zajmować. Wprowadzili go więc do izby i ustawili w kącie, rzucąc mu dla zabawy kilka kości do obgryzania. Sami zaś usiedli zaraz do obiadu. Gdy wszyscy w najlepsze zajadali, utoplec począł się śmiać do rozpuku. Tak bardzo się śmiał, że wszyscy obecni wielce się zadziwili. Nareszcie jeden ze żniwiarzy spytał się utoplca o przyczynę tak szalonego śmiechu. Ten ciągle śmiejąc się odpowiedział: „Wy tu wszyscy obecni wszedłszy do pokoju zaraz sobie usiedliście do stołu i poczęliście smacznie zajadać. Ale nikt z was nie pomodlił się przed jedzeniem i ani siebie, ani też daru Bożego nie przeżegnał. Za to diabeł przeszedł przez stół i w każdej misie swój ogon zamoczył”.
Usłyszawszy to obecni, zaraz smak stracili i od stołu odeszli. Od tego czasu już nigdy bez modlitwy nie zabierali się do jedzenia; gdy zaś nie mieli czasu to przynajmniej siebie i jedzenie przeżegnali, gdyż z Bogiem chcieli pojeść a nie z kim innym.
Ponieważ utoplec był nauczycielem w tak ważnej sprawie, wypuszczono go zaraz na wolność.
Opracował
Grzegorz Nowak
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany