Waserlajtungi miasta Ratibor. Historia dostarczania wody do picia do Raciborza opowiedziana w śląskiej godce

Następny mój artykuł o raciborskich mitach będzie poświęcony kanałowi Psinka (jest już gotowy), a kolejny – akweduktowi przez miasto. Zarówno kanał Psinka, jak i akwedukt przez miasto związane są z historią dostarczania wody do miasta, czyli historią wodociągów. Dlatego warto przedstawić krótko historię raciborskich wodociągów według dotychczasowego stanu wiedzy. Zrobię to tak, jakby to opowiadał jakiś starzik czy starka dzieciom, gdyby nie było dzisiaj telewizji i komputerów. Tak jak dawniej ludzie przekazywali sobie historie o dawnych czasach. Może na 800-lecie praw miejskich Raciborza znajdą się ludzie, którzy chcieliby przedstawić wątki z dziejów miasta w śląskiej godce. To, że to się da, widać poniżej.
Dawno, dawno temu albo "za starego piyrwy" władca Raciborza z krajów za wieloma rzekami i wieloma lasami sprowadził ludzi, żeby mu wykopali krzikopa, bo miejscowi tego nieporadziyli zrobić. Byli łoni z kraju, do kerego tera jeżdżom ludzie stond na saksy. Niy do Rajchu, jeszcze dali, do Holandyji. W tyn czas mianowali tomtejszy lud inaczy. Zwoli ich Flamandami, a ich godki żodyn tu nie rozumioł. Łoni byli z kraju, w kerym boły same krzikopy i żeby mieć pola, musieli te krzikopy prostować. Nauczyli se tego dobrze i ksionżynta w całym niymieckim rajchu broły ich do taki roboty u nich. Tysz nosz ksionże wzion ich do roboty, żeby mu wykopali krzikopa aż łod Bienkowic pod som Raciborz. Ksionże nosz, Kaźmirz go mianowali, chcioł, żeby ludzie mieli czysto woda do picia i przez to mani chorowali i byli robotniejsi. Flamandy wykopały ta krzikopa, Psinka jom nazwali, kero jeszcze tera jest w Bienkowicach i Studzienny. Osiym wiekow je łona już staro. Po tym nad tom krzikopom pobudowali mony wodne, co to zboże na monka mloły. Gospodarze, kery miały pola przy ty krzikopie, wykopały se tysz mańsze krzikopy, coby pola nawodniać abo jak wody boło za dużo, to żeby ta woda gibo spływała. Po tym, jak prziszoł front do Raciborza i nastała tu Polska, prziszli tu Polouki i zasypały te krzikopy, i tera ludziom stoji woda w pywnicach. Te Flamandy wykopały tysz ekstra gulik przez miasto. Akwadukt go zwali. Mioł łon biegnonć durś som środek miasta, wedle rynku i farnego kościoła, a dominikany mioły nad tym gulikym swoj mon wodny. Dzisiej w ksionszkach piszom i rechtory w szkole dzieciom opowiadajom, że Raciborz mioł pierwszy wodociong na cołym Śląsku. Ale tyn gulik boł tam ino krotko. Ludzie wylywali do niego wszystko i w mieście śmierdziało i musieli tyn gulik zasypać. Po tym, pienć wiekow tymu to boło, cysorz z Habsburgow kozoł zrobić taki turm nad Łodrom, coby stamtod broć woda. Tera woda leciała rurami drewnionymi pod ziymiom do rorkastli i luloukow i stamtond ludzie nosiyli woda w kiblach do domow. Boły dwie rorkastly. Jedno na rynku, a drugo na butermarkcie, tam, kaj Nepomuk stoji. Lulouki porobiyli na ulicach. Dopiero za Niymca zrobiyli waserlajtungi, kere brały czysto woda ze źrodeł. Nojpierw w mieście boły ino plompy, kery stoły pod domami na ulicach i rorkastly. Woda do nich leciała rurami aż z Łobory. Już za kajzera Wilusia ludzie mieli woda tysz w doma. Woda brali z podziymnych studni, a żeby wszyndzie dotarła, to pobudowali waserturmy. W kożdy kuchni boł kokotek z wodom, a w bogatych domach to mieli nawet badecimer z badewanom i chajziel. Woda leciała do nich rurami z mesingu. W familokach boły tysz chajźle, ale ino na schodach abo na placu boł plumpsklo. Jak prziszli tu Rusy i Polouki ze wschodu, to se nie mogli nadziwić, czymu to woda leci ze ściany, a w chajźlu myli kartofle, bo niewiedzieli, do czego to jest.
Tak pokrótce przedstawia się historia dostarczania wody do Raciborza. Jak ktoś nie zrozumiał, to są książki i artykuły, które przedstawiają tę historię w języku polskim.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.