Kuźnianka Sprawiedliwą wśród Narodów Świata
Gdy zbliża się Święto Zmarłych, częściej niż zwykle wracamy pamięcią do ludzi, którzy odeszli z tego świata. A media częściej kierują nasze myśli w stronę osób, które w życiu więcej wymagały od siebie, choćby inni nie wymagali od nich.
Współczesny świat, na szczęście, nie zapomina też o ludziach najgorszych wśród złych, o totalitarnych ustrojach, które tworzyły nawet "fabryki śmierci", żeby pozbywać się przeciwników. To stalinizm i hitleryzm. Więc jak nie wspominać tych szlachetnych, którzy nawet za cenę własnego życia sprzeciwiali się złu, odmieniali i ratowali swoich bliźnich przed śmiercią, głodem i więzieniem. Medal "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata" jest znany od tamtych złych i niebezpiecznych czasów sprzed 75 lat, nadawany przez izraelski Instytut Męczeństwa i Bohaterstwa Holokaustu - Yad Vashem. To najważniejsze izraelskie odznaczenie cywilne. Mogą to wyróżnienie otrzymać osoby spoza narodowości żydowskiej, które w latach 1938-45 pomagały i chroniły ludność żydowską w Europie opanowanej przez niemieckich nazistów. Do tej pory medal ten otrzymało najwięcej Polaków. Z liczbą 6 620 odznaczonych nasi rodacy stanowią 25% wśród wszystkich wyróżnionych narodowości. To fakt, że niewielu z tych bohaterskich ludzi żyje do dziś. Ale też wielu było i jest odznaczonych pośmiertnie.
Jedną z Polek jest, wyróżniona 22 lata po śmierci i wpisana do rejestru Yad Vashem, Antonina Rudzka - była mieszanka Kuźni Raciborskiej. Od wiosny 1974 roku spoczywa na kuźniańskim cmentarzu. Zmarła 28 marca 1974 r. Do swojej nauczycielskiej emerytury wiele lat pracowała w Ząbkowicach Śląskich. Do swojego syna w Kuźni Rac. przemeldowała się, licząc na pomoc i opiekę.
Izraelski Yad Vashem z Jerozolimy nadał Jej tytuł i medal "Sprawiedliwej wśród Narodów Świata" za uratowanie od śmierci żydowskiego chłopca o nazwisku Boris Babicz. Rodzina państwa Rudzkich mieszkała wtedy na dalekim Podolu w byłej Ukraińskiej Republice Sowieckiej. Te tereny były w latach 1941-44 podbite i okupywane przez armię faszystowskich Niemiec.
Z wnioskiem o medal wystąpiła rodzina Babiczów, ale mogła to zrobić dopiero po rozpadzie Związku Sowieckiego i po odzyskaniu niepodległości przez Ukrainę (1991 rok). Izraelski Yad Vashem nadał tytuł Antoninie Rudzkiej w 1996 roku i wpisał to nazwisko pod nr 7292 na stronie 34 narodowej listy ukraińskiej, bo tam mieszkała rodzina państwa Rudzkich i ocalony żydowski chłopiec.
Tyle informacji ogólnych. Warto jednak dowiedzieć się więcej o tej bohaterskiej Matce Polce.
Jej małżonek Hipolit Rudzki był agronomem i cenionym specjalistą w uprawie buraka cukrowego. Ale w tamtych czasach, na tamtej nieludzkiej ziemi, czyli w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich pod rządami czerwonego terrorysty Józefa Stalina wysoka wiedza i fachowość nikomu nie dawała stabilizacji. Często było wręcz przeciwnie.
8 grudnia 1937 r. H. Rudzki został skazany na rozstrzelanie przez sąd sowiecki za rzekomy udział w szpiegowskiej, nacjonalistycznej i antysowieckiej organizacji. Wyrok wykonano dwa tygodnie później (w roku 1989 ukraińskie organy śledcze ogłosiły pośmiertną pełną rehabilitację małżonka Antoniny i bezzasadność skierowanych przeciwko niemu oskarżeń).
Antonina z dwoma synami i ochranianym żydowskim chłopcem przeżyła wojnę. Jak tylko nadarzyła się okazja, opuściła Związek Sowiecki, udając się do Polski. Dostała pracę nauczycielki i mieszkanie w Ząbkowicach Śl.
Syn Stanisław uciekał wcześniej z Podola i w zawierusze wojennej stracił kontakt z rodziną. Odnaleźli się wszyscy dopiero dziesięć lat po wojnie. Drugi syn - mgr inż. Michał Rudzki - po studiach inżynierskich dostał pracę w Fabryce Obrabiarek "Rafamet" w Kuźni Rac. Tutaj zawarł szczęśliwy związek małżeński ze śląską dziewczyną (mgr inż. chemik) Ewą Kozubek, która całe swoje życie zawodowe przepracowała w Rafamecie jako kierowniczka laboratorium badającego jakość materiałów i wyrobów. Obydwoje budowali potęgę "Rafametu". Michał współtworzył także przez lata fabryczną gazetę. To było jego pożyteczne hobby. Mieli dwóch synów. Starszy ukończył architekturę, a młodszy Wyższą Szkołę Morską. Małżeńskie szczęście przerwała śmierć Ewy w 1990 r. Chyba dla zabicia czasu Michał, już jako emeryt, podjął pracę nauczyciela w byłym Zespole Szkół Technicznych w Kuźni Rac. i zaczął pisać wspomnienia. Wydał I część książki pt. "Notatnik wołyński". Ożenił się ponownie i zamieszkał w sąsiedniej Nędzy. Niestety, nagła śmierć (16.06.2006 r.) uniemożliwiła dokończenie wspomnień z ponurych czasów dzieciństwa i młodości.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany