Jeden z trzystu szesnastu. Od żołnierza tułacza do żołnierskiej legendy, czyli niezwykła historia porucznika Eugeniusza Chylińskiego część 1
Był jednym z legendarnych cichociemnych - żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, spadochroniarzy Armii Krajowej, którzy po specjalistycznym przeszkoleniu na Wyspach Brytyjskich zostali drogą powietrzną desantowani do okupowanej Polski, by kierować konspiracją i dywersją wymierzoną w okupantów oraz organizować ruch oporu. Jego życie to gotowy scenariusz filmowy. 10 lutego mija 27. rocznica śmierci porucznika Eugeniusza Chylińskiego, ps. Frez, kawalera Srebrnego Krzyża Orderu Virtuti Militari, którego powojenne losy dożywotnio związane były z Ziemią Raciborską - pisze Andrzej Tomczyk w pierwszej części opracowania o "raciborskim" cichociemnym*.
DZIECIŃSTWO I WOJSKOWE SZLIFY
Eugeniusz Stanisław Chyliński urodził się 19 marca 1915 roku w Kozicach nieopodal Gostynina w ówczesnym województwie warszawskim, w rodzinie ławnika sądowego Wawrzyńca i Stanisławy z d. Wojtczak. Był to dom, w którym kultywowano tradycje niepodległościowe i patriotyczne, a młody Eugeniusz nieświadomie przechodził wówczas pierwszy etap formowania osobowości w duchu umiłowania Ojczyzny i szacunku dla polskiego munduru. Biorąc pod uwagę wysokie wymagania, które ówczesnym sędziom społecznym stawiały obowiązujące przepisy: niekaralność, wysoka kultura osobista, społeczna dojrzałość, nieskazitelny charakter, można pokusić się o stwierdzenie, że, sprawujący prestiżowy urząd Wawrzyniec, był dla młodego Eugeniusza wzorem do naśladowania. W 1922 roku rozpoczął naukę w szkole powszechnej w Gostyninie, a następnie w gostynińskim gimnazjum ( 1929-1931). Po jego ukończeniu i zdaniu trudnych egzaminów wstępnych, w dniu 1 września 1931 został przyjęty do lwowskiego Korpusu Kadetów nr 1 im. Józefa Piłsudskiego, które ówcześnie było elitarną wojskową szkołą dla chłopców.
Ten wybór zdeterminował de facto całe dalsze życie późniejszego cichociemnego. Warunkiem przyjęcia do Korpusu było posiadanie odpowiedniego wieku ( 12-14 lat), ukończenie przynajmniej szkoły powszechnej i polskie pochodzenie obojga rodziców. Szkoła ta prowadziła kształcenie na poziomie dzisiejszych szkół średnich ogólnokształcących o profilu matematyczno-przyrodniczym oraz szkolenie wojskowe oparte na programie szkół podchorążych piechoty - duży nacisk kładziono na szkolenie wojskowe m.in. historię wojskowości, naukę o broni, strzelanie z broni ręcznej i maszynowej, naukę fechtunku, terenoznawstwo, walkę wręcz, musztrę z bronią, ćwiczenia fizyczne i taktyczne w terenie. Spartańskie warunki korpusowych koszar, konieczność bezwzględnego przestrzegania regulaminów, wojskowy dryl i ogrom zajęć były surową i wymagającą szkołą życia, której celem było pełne uformowanie oficera wojska polskiego. Nauka w Korpusie Kadetów kończyła się egzaminem dojrzałości, do którego kadet Eugeniusz Chyliński przystąpił 14 maja 1935 roku, uzyskując dobre i bardzo dobre oceny z takich przedmiotów, jak religia, historia, przyrodoznawstwo, fizyka z chemią czy matematyka. Państwowa Komisja Egzaminacyjna powołana przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z komendantem korpusu podpułkownikiem Franciszkiem Wielgutem na czele uznała go za "dojrzałego do studiów wyższych".
Po ukończeniu korpusu absolwent miał do wyboru albo życie w cywilu ( zostawał wtedy oficerem lub podoficerem rezerwy), albo kształcenie wojskowe na wyższym szczeblu. Eugeniusz Chyliński nie miał wątpliwości i wiedział, co chce robić w życiu. Jeszcze w 1935 roku został słuchaczem Szkoły Podchorążych Piechoty w Komorowie koło Ostrowi Mazowieckiej, którą ukończył 7 sierpnia 1938 roku w stopniu kaprala podchorążego ze starszeństwem. Tutaj słuchacz Eugeniusz Chyliński uczył się przedmiotów praktycznych, takich jak wyszkolenie osobiste, wyszkolenie dowódcy oraz wyszkolenie jako podoficera funkcyjnego i jako instruktora. Przedmiotami teoretycznymi były dzieje wojskowości, geografia wojskowa, taktyka, służba polowa, terenoznawstwo, umocnienia polowe, nauka o broni, wojskowe prawo karne, organizacja wojska, zasady służby oficera, karabiny maszynowe, higiena, nauka o koniu, język niemiecki lub rosyjski. Przez dwa lata ( 1937-1938) Eugeniusz Chyliński równolegle z nauką na uczelni wojskowej studiował matematykę na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie w Państwowej Wyższej Szkole Budowy Maszyn, czyli w tzw. Szkole Wawelberga i Rotwanda ( w 1951 r. włączonej do Politechniki Warszawskiej). Zamiłowanie do porządku, dbałość o higienę umysłu, obowiązkowość, skrupulatność i dokładność bardzo ułatwiały grę w brydża, której był pasjonatem i miały się okazać bardzo pomocne w późniejszym życiu.
W SŁUZBIE OJCZYŹNIE
Dalszą naukę przerwała alarmowa mobilizacja kaprala podchorążego do służby czynnej, która nastąpiła 24 sierpnia 1939 r. z przydziałem do 5. batalionu 32 Pułku Piechoty, wchodzącym w skład 8 Dywizji Piechoty, która znajdowała się w składzie Armii "Łódź" i była dyslokowana w twierdzy Modlin. Po wcieleniu batalionu do 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej, podchorąży Chyliński obejmuje dowodzenie plutonem w 7. kompanii. To właśnie żołnierze tego pułku jako pierwsi w trakcie całej II wojny światowej otworzyli ogień do niemieckiego agresora, ostrzeliwując wrogie maszyny lecące do bombardowania Wielunia i strącając 3 samoloty z czarnym krzyżem na skrzydłach. Do 14 września 1939 roku ze swoim pułkiem walczył w okolicach Łodzi, m.in. pod Krzyworzeką i Chotowem, gdzie jego batalion stoczył zwycięski bój z kolumną pancerną i kompanią motocyklistów nieprzyjaciela. 14 września 1939 r. wykrwawiony pułk ( przez dwa tygodnie zginęło 120 żołnierzy, a ponad 200 zostało rannych ) przez Puszczę Kampinoską przebił się do Modlina, a po kapitulacji Warszawy, kiedy modlińska twierdza, atakowana, ostrzeliwana i bombardowana z powietrza skapitulowała, poszedł do niewoli niemieckiej ( zgodnie z warunkami kapitulacji obrońcy zostali jeńcami wojennymi ) i do 7 października 1939 roku przebywał w obozie jenieckim w Działdowie ( Gefngenenlager Soldau ), zlokalizowanym w koszarach 32 pp przy ulicy Grunwaldzkiej.
Uniknął przemieszczenia do stalagu i śmierci w skrajnie trudnych warunkach obozowych i 8 grudnia 1939 roku nielegalnie przekroczył ówczesną granicę polsko-węgierską w okolicach Cisnej w Bieszczadach, jak wielu najlepszych synów Ojczyzny uciekając przed rozbrojeniem i niewolą, którą od wschodu nieśli radzieccy żołdacy. Przydały się ćwiczenia z terenoznawstwa, kiedy z narażeniem życia trzeba było pokonywać nieprzyjazny, górzysty i dziki teren - zresztą wątek górskiej przeprawy pojawi się w życiu podchorążego Chylińskiego raz jeszcze. Za kampanię wrześniową został odznaczony Medalem za Udział w Wojnie Obronnej 1939.
W okresie między 15 grudnia 1939 roku a 19 lutego 1940 roku był internowany, a następnie przez Jugosławię morską drogą dotarł do Marsylii. W kwietniu 1940 roku został skierowany do Rezerwowego Obozu Wyszkolenia Oficerów (ROWO) w Camp de Carpiagne, a następnie do Camp de Cotquidan - francuskiego obozu wojskowego położonego w Bretanii w miejscowości Guer, który od 12 września 1939 do 17 czerwca 1940 roku znajdował się pod komendą władz polskich - do lutego 1940 komendantem obozu, przez polskich żołnierzy przezwanego Koczkodanem, był legendarny generał Stanisław Maczek. Obóz ten miał w założeniu być kuźnią kadr dla potrzeb formowanej właśnie polskiej dywizji. We Francji podchorąży Chyliński służył w 3 Dywizji Piechoty. Choć do wybuchu wojny francusko-niemieckiej nie zdążyła się ona do końca zorganizować, to jednak dowództwo francuskie podjęło fatalną decyzję użycia jej w obronie tzw. "reduty bretońskiej". Rozbite oddziały i pojedynczy żołnierze wycofali się następnie w kierunku portów, aby zdążyć ewakuować się okrętami do Wielkiej Brytanii. Podchorąży Chyliński przedostał się do nieokupowanej części kraju i pracował w obozie pracy nr 803 w miejscowości Abs. Rogata dusza i żołnierskie powołanie i tym razem szybko dały o sobie znać. 8 czerwca 1941 roku nielegalnie przekroczył w Pirenejach granicę i przez Hiszpanię dotarł do Lizbony. Tu, w Poselstwie Polskim w dniu 19 lipca 1942 roku otrzymał paszport, z którym udał się w dalszą podróż.
Dotarł na Gibraltar, skąd dopłynął do portu w angielskim Liverpoolu. Ryzyko było olbrzymie - 1941 rok to czas największych tryumfów niemieckiej Kriegsmarine, której u-booty siały śmierć na morzach i oceanach, w samym tylko pierwszym półroczu 1941 roku zatapiając 263 statki alianckie o łącznym tonażu 1 451 595 BRT. Ale Eugeniusz Chyliński nie po raz pierwszy zaznał żołnierskiego szczęścia i pokazał, że żadne ryzyko nie powstrzyma go przez wykonaniem zamierzonego zadania.
Po służbie w 1. Plutonie Rozpoznawczym w 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej ( 1. Pułk Pancerny 1. Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka ) w dniu 4 lipca 1942 r. przeszedł do dyspozycji Oddziału I Sztabu Naczelnego Wodza. 1 grudnia 1942 roku awansowany do stopnia podporucznika. Zgłosił się do służby podobnie jak pozostałych 2612 ochotników, starannie wyselekcjonowanych w myśl tajnego rozkazu generała dywizji Władysława Sikorskiego z 28 listopada 1939 roku: (...) dobierać należy ludzi o twardym, nieugiętym charakterze, dzielnych, zdecydowanych, ideowych, umiejących w sposób bezwzględny dochować tajemnicy, zdolnych do odegrania roli emisariuszy politycznych i wojskowych".
W KONSPIRACJI
Został przeniesiony do Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza i po przeszkoleniu konspiracyjnym w zakresie dywersyjno-minerskim w dniu 31 stycznia 1943 roku wypowiedział słowa przysięgi: "W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, jako żołnierz powołany do służby specjalnej przysięgam, że poświęconego mi sprzętu, poczty i pieniędzy strzec będę nie tylko jako dobra państwowego, ale i jako środków i pieniędzy przeznaczonych dla odzyskania wolności Ojczyzny, a tajemnicy służby specjalnej dochowam, nawet wobec moich przełożonych i kolegów w konspiracji i nie zdradzę jej nikomu, aż do końca wojny. Tak mi Panie Boże dopomóż. ..."
Trzeba w tym miejscu scharakteryzować proces szkolenia, jakiemu polscy żołnierze zostali poddani w brytyjskich ośrodkach szkoleniowych, najpierw na terenie posiadłości lorda Alderhama nieopodal Briggens, gdzie mieściła się Specjalna Stacja Treningowa nr 38 ( Special Training Station 38), a od maja 1942 roku w Audley End XVII-wiecznej rezydencji na peryferiach miejscowości Saffron Walden (hrabstwo Essex), na południe od Cambridge (STS 43).
Kurs walki konspiracyjnej ( taka była oficjalna nazwa ) był w istocie wszechstronnym i bardzo intensywnym szkoleniem opartym o specjalnie opracowany program zgodny z najwyższymi standardami Special Operations Executive (SOE), brytyjskiej tajnej agencji rządowej, powołanej przez Winstona Churchilla, której zadaniem było m.in. prowadzenie dywersji, koordynacja działań politycznych i propagandowych oraz wspomaganie ruchu oporu w okupowanych państwach Europy w czasie II wojny światowej. Założeniem kursu było przygotowanie słuchaczy do skutecznego przeprowadzania akcji sabotażowo-dywersyjnych za liniami wroga: przygotowania akcji, jej przeprowadzenia i wycofania się. Cichociemni poznawali ponadto metody pracy w podziemiu, sposoby pozyskiwania i prowadzenia kontaktów, szyfrowania i deszyfrowania, zdobywali wiedzę z zakresu radiotelegrafii i prowadzenia działań wywiadowczych oraz taktyki przetrwania po potencjalnym dostaniu się do niewoli. Szczególnie surowo oceniana była przez instruktorów umiejętność kierowania zespołem w warunkach symulowanej akcji bojowej - stąd każdy z oficerów po kolei obejmował dowodzenie grupą, przygotowując dokładny plan akcji, zapotrzebowanie na materiały pirotechniczne, wyznaczenie zadań i zgranie zespołu w każdym elemencie akcji. Zasadniczo kursy składały się z 4 etapów: zasadniczego, specjalnościowego, uzupełniającego i ostatniego, związanego z tworzoną przez każdego skoczka "legendą". Podporucznik Chyliński ukończył kurs zaprawy dywersyjno-minerskiej, strzeleckiej i fizycznej, kurs walki konspiracyjnej, kurs wyrobu materiałów wybuchowych i środków zapalających metodami domowymi. Pomiędzy kolejnymi etapami szkolenia kandydaci na skoczków byli kierowani do brytyjskiego ośrodka spadochronowego w Ringway lub do tzw. Małpiego Gaju w Largo House w celu zaliczenia szkolenia spadochronowego ze specjalnie w tym celu wybudowanej wieży. Potem zostało już tylko oczekiwanie na wezwanie do którejś ze stacji wyczekiwania i nerwowe oczekiwanie na sprzyjające warunki pogodowe, ponieważ loty mogły odbywać się jedynie w ciągu paru nocy przed - i kilka po pełni księżyca, choć z biegiem czasu i nabraniem doświadczenia przez załogi samolotów zaczęto latać także w bezksiężycowe noce. Ukoronowaniem szkolenia był tzw. kurs odprawowy, w ramach którego cichociemni otrzymywali aktualne wiadomości o sytuacji w okupowanej ojczyźnie, szlifowali umiejętności dywersyjno-sabotażowe, zasady poruszania się w nieznanym terenie, a nade wszystko budowali legendę swojego "nowego" życia i przybierali konspiracyjne pseudonimy. To właśnie wtedy młody podporucznik Eugeniusz Chyliński stał się "Frezem" ( używał ponadto pseudonimów "Gryz", "Szkolnik", "Walter" i "Witold" oraz fałszywych tożsamości: Eugeniusz Wojtczak, Eugeniusz Moraczewski, Antoni Taraszkiewicz i Eugeniusz Wojnicz). Jego "cenzurka" (opis umiejętności zdobytych podczas kursu z oceną przydatności bojowej) trafiła do okupowanego kraju i została poddana szczegółowej analizie przez Oddział I KG AK w celu ustalenia odpowiedniego przydziału. Teraz pozostawało już tylko czekać na swoją kolej...
Decyzja o desancie do okupowanego kraju nie była łatwa i oczywista. Wielu szkolonych żołnierzy odpadło wskutek splotu nieszczęśliwych wypadków podczas ćwiczeń, inni nie unieśli psychicznego ciężaru związanego ze skokiem, jeszcze inni wycofywali się po pierwszej, nieudanej próbie lotu do Polski. Ci, którzy zostali, byli najlepszymi z najlepszych. I to właśnie trzech z nich, rotmistrz Józef Zabielski "Żbik", major Stanisław Krzymowski "Kostka" oraz kurier polityczny Czesław Raczkowski "Orkan" wykonali pierwszy, historyczny lot do Polski w nocy z 14 na 15 lutego 1941 roku, startując z samolotem Whitley z lotniska w Tempsford i wskutek pomyłki nawigatora lądując "na dziko", czyli poza ustalonym rejonem zrzutu w okolicy wsi Dębowiec pod Skoczowem.
Podporucznik Eugeniusz Chyliński czekał na swoją kolej do 19 marca 1943 r. Tego popołudnia o godz. 17.35 wystartował Halifax JB-802 "S" z załogą 138. Dywizjonu RAF, w składzie: F/S Karol Twardawa, drugi pilot pilot F/S Tadeusz Żabicki, nawigator Flight Lieutenant (F/L, kapitan) Józef Gryglewicz i mechanik pokładowy Sgt Stanisław Roehr. Na pokładzie była trzyosobowa ekipa skoczków w składzie: ppor. Eugeniusz Chyliński "Frez" jako dowódca, ppor. Zbigniew Twardy "Trzask" i kpr. Aleksander Olędzki "Rab" (kurier Delegata Rządu na Kraj). Cichociemni i kurier mieli zostać zrzuceni z 6 zasobnikami i 2 paczkami na placówkę "Osa" 954, koło wsi Mokobody ( dzisiaj powiat siedlecki). Po powrocie nawigator F/L Gryglewicz meldował, że obie placówki, główna i zapasowa ("Igła" 959 na skraju Puszczy Kampinoskiej koło wsi Mariew) nie wyłożyły światła ( nie oznaczyły pozycji w formie trójkąta). Lot trwał 13 godz. i 25 min. Z depeszy nadanej z Kraju wynikało jednak, że obie placówki odbiorcze czuwały zgodnie z rozkazami, a brak zrzutu wynikał z pomyłki nawigacyjnej załogi samolotu, co było wcale nierzadkim przypadkiem.
Po raz drugi operacja Cellar, z tą samą załogą i z tymi samymi "ptaszkami" (tak żartobliwie nazywani byli cichociemni) na pokładzie rozpoczęła się 24 marca 1943 r. o godz. 17.50. Z lotniska Tempsford wystartował Halifax DT-727 "K".
Cichociemni i kurier zostali zrzuceni z 6 zasobnikami i 2 paczkami na placówkę "Smok" 962, położoną 23 km na południowy zachód od stacji kolejowej Siedlce w okolicy wsi Helenów, na wschód od Woli Wodyńskiej. Ekipa skoczków wiozła ze sobą w pasach 486 000 dolarów USA. Po powrocie nawigator F/L Gryglewicz meldował wykonanie zadania. Lądowano w Tempsford po 14.00 godzinach lotu. Depeszą z Kraju potwierdzono odbiór zrzutu w całości. Nie zachowała się żadna relacja z tego skoku, ale zapewne wyglądało to podobnie, jak podczas skoku opisanego przez innego cichociemnego, bohatera pierwszego zrzutu, majora "Żbika":
"-Bagaż już poszedł w dół. Dlaczego nie słyszę rozkazu skoku?
- Go!
Wiem, że się uśmiechnąłem wtedy szeroko, wiem, że jeszcze zdążyłem potężnym kuksańcem objawić Anglikowi swój dobry humor, potem zaś porwał ,mnie straszliwy pęd. Na chwilę straciłem przytomność. Wpadłem w zagęszczony szum. Półświadomie przyszła mi do głowy niedorzeczna myśl, kiedy mózg zaczął pracować: Co koledzy zrobią z moim ubraniem? Cholernie wysoko lecimy- stwierdziłem w duchu, aby po chwili znowu nie wiedzieć o niczym, nie czuć niczego prócz świstu powietrza w uszach i o niczym nie myśleć, jak tylko o spadochronie. Rozwiń się! Rozwiń! Już czas! Jak kamień leciałem ku ziemi. Skulone ciało poderwał nagły opór. To spadochron się otworzył (...) za chwilę dotknę polskiej ziemi. Czy o Niej myślę? Nie. Myśl ciągle zajęta jest kierowaniem spadochronu ku białej, śnieżnej polanie pode mną. W tej chwili nastąpił styk z ziemią. Nogi wbiły się w lodową skorupę osiadłą na podmokniętych łąkach. Przewrotka do tyłu. Ale skorupa lodowa jak kleszcze opięła mi się koło nóg(...) Pół leżąc, ucałowałem biały śnieg polski".
Porucznik Eugeniusz Chyliński, po ponad trzech latach wrócił do Ojczyzny, otrzymując za swój wyczyn prawo do noszenia Bojowej Odznaki Spadochronowej, na odwrocie której znajdowało się jakże piękne zawołanie "Tobie Ojczyzno". Wrócił ze śmiertelnie niebezpieczną misją do wykonania, do której przez tyle miesięcy przygotowywał się w Audley End, gdzie na świetlicowej tablicy widniały słowa "Wywalcz jej wolność lub zgiń".
Wykorzystane zostały następujące materiały źródłowe:
1. Drogi cichociemnych (2010). Koło Spadochroniarzy Armii Krajowej. Warszawa Wyd. Bellona.
2. Lassak K. (2015): Szonowice i okolice w opowieściach i przekazach mieszkańców. Gdzie są nasi bohaterowie?
3. Śledziński K. (2012): Cichociemni. Elita polskiej dywersji. Kraków. Wyd. Znak.
4. Tochman A. K. (2002): Słownik biograficzny cichociemnych. T.3. Obywatelskie Stowarzyszenie Ostoja. - Zwierzyniec - Rzeszów.
5. Materiały archiwalne rodziny Chylińskich przekazane do Muzeum w Raciborzu.
Serdeczne podziękowania dla Kariny Lassak z Urzędu Gminy w Rudniku, Wojciecha Mitręgi z Archiwum Państwowego w Raciborzu i Adama Knury z Muzeum w Raciborzu za pomoc w zgromadzeniu archiwalnych dokumentów.
*Andrzej Tomczyk jest dyrektorem szkół w Zakładzie Poprawczym i Schronisku dla Nieletnich w Raciborzu i pasjonatem lokalnej historii. Opisał historię szkolnictwa w raciborskim poprawczaku (praca niewydana) oraz monografię raciborskiej placówki ( wyd. 2007 r.). Obecnie prowadzi intensywne działania na rzecz godnego upamiętnienia cichociemnego żołnierza Armii Krajowej, porucznika Eugeniusza Chylińskiego, który spoczywa na Cmentarzu Jeruzalem.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany