Wspomnienie o Mieczysławie Salomonie, byłym dyrektorze ośrodka dla głuchych
Miesiąc temu, w wieku 73 lat, zmarł Mieczysław Artur Salomon, były dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego Dla Nieslyszących i Słabosłyszących w Raciborzu. Wspomnienie o ojcu kreśli Ewa Plata Salomon.
Pożegnaliśmy wyjątkowego Człowieka. Nie tylko męża swej ukochanej żony Marysi, z którą szczęśliwie przeżyli wspólnie blisko 50 lat, czy wspaniałego ojca Adama i Ewy oraz dziadka trójki wnucząt, ale także wybitnego pedagoga i oddanego nauczyciela. Takich ludzi jak on można stawiać za wzór do naśladowania. Zawsze nienagannie ubrany, elegancki, szarmancki, serdeczny i przyjacielski, pomocny nawet dla tych których świat już skreślił. Potrafił rozmawiać z każdym jak z równym sobie. Nie miało dla niego znaczenia skąd kto pochodzi, czy jest majętny czy wykształcony, zawsze liczył się człowiek w potrzebie.
Dlatego lgnęli do niego młodzi ludzie. Ludzie z trudną przeszłością, na życiowych zakrętach często znajdowali u niego pocieszenie i wsparcie. Najpierw sam, jako młody nauczyciel i wychowawca klas w ZSZ OSWG w Raciborzu, zasłynął dobrocią. Do dziś go pamiętają i wspominają jego uczniowie. Po ponad 40 latach przysyłali mu własnoręcznie zrobione prezenty podczas jego długiej choroby.
Od najmłodszych lat kochał czytać. Jako kilkuletni chłopiec nocami chował się przed rodzicami pod kołdrą z latarką i czytał powieści Karola Maya. Już jako dziecko był wybitnie uzdolniony, wspaniale rysował, przeskoczył nawet jedną klasę, gdyż wiedzą odstawał od swych rówieśników. Przez całe dorosłe życie kolekcjonował bogaty księgozbiór, stał się zaciętym bibliofilem. Dziś pozostała po nim kolekcja książek liczy blisko dwa tysiące tytułów.
Potrafił uczyć i umiał słuchać. Córka zapamiętała, że zawsze jej powtarzał: - Jeśli chcesz coś powiedzieć, to mów mądrze, w przeciwnym razie zamilcz…. Ta mądrość i odwaga życiowa towarzyszyła mu od zawsze. Uprawiał sporty, szczególnie piłkę ręczną. Twierdził, że człowiek musi się dużo ruszać, gdyż inaczej zwiotczeje. Amatorsko grywał też na saksofonie. W jego towarzystwie nie można się było nudzić.
Urodził się w 1944 roku. Ojciec, zacny i szanowany doktor prawa UJ w Krakowie, zagorzały patriota, walczył o wolną Polskę. Najstarszy brat walczył w Armii Krajowej jako zasłużony obrońca wolności Polski o wiele mówiącym pseudonimie „Brawura”. Matka z domu Julia Wilk vel Wilczyńska, także była nauczycielką i wychowywała swe dzieci stosując rygor i dyscyplinę. Opłaciło się to, gdyż cała czwórka rodzeństwa wpisała się pozytywnie na kartach historii. Jedyna z rodzeństwa, siostra Janina, została uzdolnioną rzeźbiarką.
Smutno, że takie historie się kończą. Pozostaje nam jedynie wspomnienie o wspaniałym Człowieku i pamięć jego dokonań. Był przecież zapalonym podróżnikiem, a szczególnie ukochał sobie polskie góry, czym zarażał wszystkich wokół.
Wszystkim, którzy wsparli nas słowami otuchy i życzliwą myślą, nadesłali kondolencje oraz uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych serdecznie dziękujemy. Szczególne podziękowania kierujemy do dyrektor Agaty Tańskiej i byłych współpracownikom oraz uczniów ze Specjalnego Ośrodka Szkolno Wychowawczego dla Niesłyszanych i Słabosłyszących w Raciborzu a także ks. proboszcza Adama Rogalskiego i ks. Jana Szywalskiego za wsparcie w trudnych chwilach, przepiękne słowa i modlitwę.
Ewa Plata Salomon
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.