Racibórz i ziemia raciborska w okresie wielkiej wojny 1914-1918 cz. 15
W okresie I wojny światowej bardzo zmieniła się rola kobiet w społeczeństwie. Zostały one też zauważone przez propagandę, były też doceniane w inny sposób. Początkowo doceniano rolę tysięcy pielęgniarek, które walczyły o życie rannych żołnierzy.
Pierwszą siostrą, której wręczono krzyż żelazny była Frieda Geffert z Wrocławia, której to wysokie odznaczenie wręczył niemiecki następca tronu. Krzyż żelazny otrzymała również jako jedna z pierwszych siostra Elfriede Scherhaus, która od początku wojny pełniła służbę w jednym z walczących na froncie wschodnim pułków piechoty.
Drożyzna wojenna
Po wybuchu wojny ceny żywności na wolnym rynku wzrastały w zastraszającym tempie. Także te regulowane (ceny maksymalne). Porównując ceny z 27 sierpnia z tymi z 5 października 1914 roku odnotowujemy ich wzrost o 20 %, a np. jaj o 40 %. Cen produktów mięsnych nie publikowano już w październiku w ogóle. Na większość towarów z mięsa nałożono już i tak ceny maksymalne.
Zaczęło też brakować wiele towarów, nawet tych podstawowych jak solone śledzie. Było to podstawowe pożywienie osób uboższych i nie tylko. Z powodu wojny i angielskiej blokady pełne zaopatrzenie ludności w śledzie stało się niemożliwe. Według raciborskiego Anzeigera zeszłoroczne zapasy już zużyto, natomiast tegoroczny sezon połowowy (od sierpnia do października) był z powodu wojny bardo słaby. Niemcy były więc uzależnione w dużej mierze od dostaw holenderskich. Z tego powodu oraz dużego wzrostu popytu na śledzie także ten towar był o wiele droższy jak przed wojną.
Tragedie rodzinne
Całe rodziny poszły na wojnę. Z Uherskýego Brodu (Ungarisch Brod) na Węgrzech do sprzymierzonej z niemiecką armii węgiersko - austriackiej powołano jedenastu braci. Wśród nich było dziewięciu oficerów rezerwy, jeden strażak i jeden kadet. W życiu cywilnym trzech z braci była adwokatami, jeden notariuszem, także jeden profesorem, inny architektem. Pięciu ostatnich zaś kupcami.
Oczywiście, że także na Śląsku wiele rodzin zostało w straszny sposób dotkniętych wojną. Gazety donosiły o tragedii, która wydarzyła się w rodzinie asystenta pocztowego Ernsta Winklera z Dusznik – Zdroju, którego trzej synowie poszli na wojnę. Günther Winkler poległ w starciu pod Virton (część bitwy pod Longwy) i został pochowany przez pozostałych przy życiu braci. Wkrótce potem zginął kolejny brat Ernst. Pochował go pozostały przy życiu statni brat i syn rodziny Winkler. Takie przypadki zdarzały się też w Raciborzu i okolicy. Czasami nawet ojciec musiał chować swego poległego syna.
Jeńcy wojenni na Śląsku
Na Śląsku organizowano bardzo wiele obozów jenieckich. Na początku wojny umieszczono w nich 65 000 jeńców rosyjskich. Wiadomo też, że takowe obozy, czy też podobozy istniały w okolicach Raciborza. Jako ciekawostkę można podać, że na cmentarzu w Baborowie zachowały się groby oraz wmurowane w ogrodzeniu cmentarnym tabliczki z imionami i nazwiskami zmarłych w 1918 roku w pobliskim obozie jenieckim jeńców rosyjskich.
Los wspomnianych jeńców rosyjskich nie był, szczególnie na początku wojny, łatwy. Tysiące jeńców musiało mieszkać w prowizorycznych zabudowaniach, czy namiotach, czasem w ziemiankach na poligonach lub w kazamatach czy starych umocnieniach wojskowych. W pierwszych miesiącach w niektórych obozach wybuchła epidemia tyfusu plamistego, rzadko też duru brzusznego. Ogólnie w niewoli niemieckiej zmarło około 5% jeńców rosyjskich. Jakaż to różnica w stosunku do II wojny światowej. Sytuacja jeńców poprawiła się w roku 1915, kiedy to 90% z nich zostało skierowanych do przeróżnych prac. Ogólnie w okresie I wojny w Niemczech więziono około 2,4 milionów jeńców wojennych, z czego 1,4 miliona stanowili Rosjanie. 2/3 pracujących jeńców czyniło to pomagając w gospodarstwach rolnych, prawie całkowicie bez pilnowania i kontroli. Tym jeńcom powodziło się relatywnie dobrze. Miliony Niemców, szczególnie na wsi, miało więc codzienny kontakt z jeńcami.
Przy tak ogromnej ilości jeńców wielu zmarło w niewoli, inni próbowali uciekać, jeszcze inni popełnili przeróżne przestępstwa. Prasa czasami o tym donosiła. W Nysie np. rosyjski piechur o nazwisku Moses Stawapob z pułku piechoty nr 143 ukradł rosyjskiemu porucznikowi, po tym jak ten ostatni opuścił swoją kwaterę, zostawiając tam swoją saszetkę z pieniędzmi, 300 rubli i 40 marek. Kradzież została szybko odkryta, sprawcę postawiono pod sąd wojenny. Został skazany na trzy tygodnie ciężkiego aresztu. Skazany miał jednak pytanie do sądu o to, czy po wojnie będzie musiał za ten czyn odpowiadać jeszcze raz przed rosyjskim trybunałem wojskowym. Po zapewnieniu, że z pewnością nie, Stawapob z wielką radością udał się na odsiadkę kary, zadowolony, że wymiar kary jest tak niski.
8 grudnia raciborzanie dowiedzieli się o zakończeniu wielkiej, zwycięskiej dla państw centralnych bitwy pod Łodzią i zajęciu tego ważnego strategicznie miasta. Gazety rozpisywały się o dużych stratach armii rosyjskiej, jeńcach wojennych, którzy tysiącami dostali się do niewoli w Galicji Zachodniej, Beskidach, czy też w okolicy jezior mazurskich, gdzie do niewoli dostało się tysiące Rosjan wraz z dowodzącym generałem von Rennenkampf. Donoszono także o zamiarach wprowadzenia w Anglii obowiązkowej służby wojskowej. Anglikom, po ciężkich stratach na froncie, zaczynało brakować ochotników.
Cdn. Renata, Piotr Sput
Na zdjęciach:
Nagrobek rosyjskiego jeńca wojennego Aleksandra Smisnowa na cmentarzu w Baborowie. W okolicy znajdował się rosyjski obóz jeniecki
Strona tytułowa raciborskiego Anzeigera z informacją o zwycięstwach niemiecko – austriackich w maju 1915 roku nad Rosjanami w Galicji
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany