20 lat DFK w służbie Mniejszości Niemieckiej
Wśród Niemców w regionie Raciborza, od ok. 1980 r. zarysowały się dwa nurty: jeden wokół Blasiusa Hanczucha z Bienkowic, którego zwolennicy zamierzali dalej trwać w swoich stronach rodzinnych, oraz drugi wokół Norberta Gaidy, którego zwolennicy zabiegali u władz o zezwolenie wyemigrowania do Republiki Federalnej Niemiec.
Dopiero w roku 1990, po dziesięciu latach, notuje się przełom w następstwie znaku pokoju, który wymienili w Krzyżowej, dnia 12 listopada 1989r., premier Tadeusz Mazowiecki z kanclerzem Helmutem Kohlem.
Już nigdy nie uda się sprawdzić, ilu z nas wówczas jeszcze wierzyło, iż koło historii zostanie zawrócone, aby jedno z haseł głoszone w Krzyżowej, zostało urzeczywistnione –„Helmut, ty jesteś również naszym kanclerzem.
Spotkanie w Krzyzowej spowodowało, iż dokładnie 20 lat temu, 16. stycznia 1990 r., ostatni z wniosków naszej grupy inicjatywnej, w sprawie rejestracji stowarzyszenia mniejszości niemieckiej, został przez wojewódzki sąd administracyjny w Katowicach uwzględniony. Zarejestrowano stowarzyszenie pod nazwą Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Ludności Niemieckiego Pochodzenia Województwa Katowickiego.
Możemy być dumni, iż to naszym aktywistom z tzw. „pierwszej godziny” udało się jako pierwszym, przed innymi województwami, oficjalnie założyć DFK (Niemieckie Koło Przyjaźni) jako przyszłego reprezentanta mniejszości niemieckiej w Polsce. Pierwsze Zebranie Delegatów wybrało 28 czerwca 1990 roku pierwszy Zarząd Wojewódzki DFK,
a 90 % z 250 Delegatów wybrała Blasiusa Hanczucha na pierwszego przewodniczącego.
Cel działalności.
Myślę, iż nie da się prościej, krócej i bardziej jednoznacznie opisać celu działalności DFK, jak to ujęte zostało w haśle, które widniało na scenie domu kultury w Raciborzu, podczas zebrania delegatów ( „Życie Niemców na Śląsku powinno być znowu godne”). Ten cel do dzisiaj przyświeca naszemu Związkowi.
Dużo osiągnięto, ale nie tyle ile życzyliśmy naszej grupie narodowościowej. Istnieją obiektywne powody nie osiągnięcia celu w pełni, z których dwa mają zasadnicze znaczenie:
- mniejszość niemiecka składa się głównie z ludzi starszych ,
- w porównaniu z większością polską jest wyraźnie gorzej wykształcona.
Dzisiaj rzewnie patrzymy w kierunku Opola, ponieważ tam osiągnięcia mniejszości niemieckiej są dostrzegalnie wyższe niż u nas. Wynika to z wyższego udziału mniejszości niemieckiej wśród mieszkańców Opolszczyzny. Przy tym w zasadzie należy się dziwić iż Niemcy z Województwa Opolskiego tak późno dogonili nas w niektórych ważnych dziedzinach, jak powrót języka niemieckiego. Wyrażając się inaczej: latami prowadziliśmy w wielu dziedzinach działalności naszych stowarzyszeń.
Przebieg i wyniki działalności w poszczególnych dziedzinach roboczych
Pierwsze dziesięć lat działalności naszego stowarzyszenia zostały szczegółowo opisane w rozszerzonej kronice, w języku polskim i niemieckim. Należałoby sobie życzyć, aby obecnie, po tym jubileuszu, nasze osiągnięcia i niedociągnięcia dwudziestolecia działalności zostały może w podobny sposób ujęte. Obecnie możemy tylko w bardzo skróconej formie przedstawić przebieg i uzyskiwane wyniki. Postaram się to przeprowadzić w następujących zakresach roboczych.
Struktury Stowarzyszenia i jego członkowie
Podczas pierwszego zebrania wyborczego, w czerwcu 1990 roku, niesieni euforią, a więc po pół roku istnienia, DFK liczył już 21.500 członków skupionych w sześciu oddziałach. Decentralizowana trójstopniowa struktura: grupy terenowe, oddziały i zarząd wojewódzki z zatrudnionym personelem w biurze zarządu mieszczącym się w Raciborzu, zachowała się do dnia dzisiejszego, przy czym w ostatnim dziesięcioleciu, tj. od roku 2000,wystąpiły silne tendencje centralizacyjne, co do których na temat ich wad i korzyści można by się długo sprzeczać.
Wg statystyk, maksymalną ilość członków zarejestrowano w roku 1998. Wynosiła ona prawie 80 tysięcy, w dziesięciu oddziałach powiatowych i 133 grupach terenowych.
Oficjalnie, przy podawaniu danych dla ustalenia całkowitej liczebności mniejszości niemieckiej w Polsce, podano nieco niższą cyfrę, 74200 członków, przy czym Województwo Opolskie podawało 180000 członków.
Te wartości do dziś są wykorzystywane przy ustaleniu klucza dla podziału dotacji finansowych. Niestety jednak nie udało nam się uzupełnić nowymi członkami naturalne ubytki związane z wymieraniem generacji urodzonej do czasu zakończenia wojny. Dość trudno jest straty te jednoznacznie określić, ponieważ nie każdy członek został jednolicie ujęty w kartotekach. Punkt zaczepienia dostarczają rocznie wpłacane składki członkowskie. Z nich można się doliczyć iż liczba członków spadła obecnie do jednej czwartej.
Stanowi to najsmutniejszą wiadomość, którą nawet podczas jubileuszowej uroczystości nie należy przemilczyć.
Znaczna część członków zarządu wojewódzkiego z poszczególnych kadencji już nie żyje. Wspomnieliśmy ich przed chwilą.
Biuro i jego pracownicy
Pierwsze spotkania, tak jak przed rejestracją stowarzyszenia, odbywały się w domach i ogrodach niektórych działaczy DFK. Trochę do biura podobne było pomieszczenie piwniczne w dokańczanym nowym domu pana Blasiusa Hanczucha w Bienkowicach. Nazywaliśmy je katakumbą , ponieważ zimą było tam bardzo chłodno. Dnia 7.września 1990 roku odbyło się symboliczne poświęcenie pierwszego wspólnego biura (dwa pokoiki) zarządu wojewódzkiego i zarządu oddziału raciborskiego w Raciborzu-Studziennej. W grudniu 1991 roku przeprowadziliśmy do „starej plebanii” parafii NSJ w Raciborzu przy ul. Wczasowej, która nam do dzisiaj służy. W pierwszych latach wszystkie prace biurowe były przeze mnie wespół z dwoma pomocnikami wykonywane społecznie, stanowisko sekretarza generalnego (kierownika biura) wprowadzono od 1.05.1992r., a dopiero trzy lata później dodano dalsze stanowisko.
Media
Znaczenie mediów dla prac naszego stowarzyszenia dostrzegł już twórca DFK p. Blasius Hanczuch, który zwerbował mnie do wydawania biuletynu informacyjno-kulturalnego już w listopadzie 1989 roku. Ta gazeta od początku ukazywała się jako miesięcznik i to bez przerwy do dzisiaj, jako jedyny niemieckojęzyczny periodyk w Polsce. Do poprawy szaty graficznej doprowadzili kolejni redaktorzy, szczególnie asystenci ds. kultury wydelegowani do nas przez instytut „ifa” ze Stuttgartu, którzy nauczyli nas również obsługi komputerów. Może przypomnijmy sobie niektórych z nich.
Wyeksmitowanie niemieckojęzycznej audycji Radiowej –„ Hier ist die deutsche Simme aus Ratibor” nastąpiło dzięki pomocy Wschodnioniemieckiej Rady Kultury pod przewodnictwem dr Herberta Hupki przy dużym osobistym zaangażowaniu Wernera Badera, Prezydenta Międzynarodowego Zgromadzenia Mediów Niemieckojęzycznych i redaktora naczelnego rozgłośni „Deutsche Welle”. Transmisja pierwszej audycji odbyła się w niedzielę 6. czerwca 1997 roku w Radiu Vanessa w Raciborzu. Pierwszym moderatorem radiowym był asystent z „ifa” Jens Conrad.
Drugą serię audycji radiowych przeznaczoną specjalnie dla młodzieży, pod nazwą „Mittendrin”zaczęto nadawać począwszy od 5. października 1999r. raz w tygodniu, podobno jak audycję „Die deutsche Stimme”. Szczególne zasługi przy uruchomieniu i dla rozwoju tych audycji miał ówczesny asystent „ifa” Urbann Beckmann, który zdobył dla „Die deutsche Stimme” wysokie wyróżnienie w konkursie organizowanym przez Wschodnioniemiecką Radę Kultury. Od początku redakcja radia pod kierunkiem asystentów z „ifa”, przy pomocy bardziej renomowanych redakcji radiowych z Niemiec wywiązywała się równolegle z dwóch ról: przygotowanie audycji radiowych i kształcenie młodych moderatorów – uczniów i studentów ze znajomością języka niemieckiego z raciborskich szkół i uczelni.
Szkoły i kościoły
W konsekwencji 45 – letniej wymuszonej polonizacji, młodsza generacja mniejszości niemieckiej zatraciła prawie w pełni swój język ojczysty. Dlatego zaraz po przełomie, próbowaliśmy tę stratę nadrobić intensywnymi kursami języka niemieckiego. Zarówno my, jak również Stowarzyszenie Caritas Diecezji Opolskiej wycofaliśmy się z tego zamierzenia. Winny temu był brak nauczycieli, jak również nastawienie osób średniej generacji, którzy po dniu ciężkiej pracy zawodowej nie byli skorzy uczyć się wieczorami. Dlatego nasze wysiłki skierowaliśmy na generację młodych – uczniów szkół i studentów. Przy tym duże znaczenie miało Rozporządzenie Ministra Edukacji z ówczesnego rządu Unii Wolności, z 24. marca 1992r. W nim obiecano mniejszościom narodowym nauczanie ich języka ojczystego jako tzw. rozszerzonego (języka obcego), dwujęzycznie z językiem polskim lub w języku ojczystym. Kiedy my jednak w roku 1993, przy poparciu Kuratorium Oświaty z Katowic, chcieliśmy ustalić zapotrzebowanie dla całego województwa, akcję tą niektórzy nacjonalistycznie nastawieni posłowie do Sejmu PR, określili jako próbę germanizacji i uniemożliwili jej zakończenie. Tak pozostała nam jedynie droga tzw. małych kroków która doprowadziła do tego iż przykładowo dzisiaj uczy się języka niemieckiego w naszym województwie w 350 szkołach podstawowych i w 500 gimnazjach. Tego nie udałoby się uzyskać gdybyśmy od początku nie starali się o wykształcenie nauczycieli języka niemieckiego. Przy tym należy przypomnąć iż od początku przyświecała nam następująca strategia – w Raciborzu, w miejscu lokalizacji zarządu wojewódzkiego naszego stowarzyszenia uruchomić specjalistyczne projekty i na początku intensywnie się nimi opiekować. Później tak zdobyte „know how” przenieść do innych miast (Gliwic, Zabrza, Bytomia).
Tą metodą utworzono z dobrymi wynikami następujące ośrodki edukacyjne:
Jak uwieńczone sukcesem te ośrodki były i nadal są, rozszerzenie na inne miasta prawie że się nie udało. Ograniczone osiągnięcia meldowały tylko Gliwice w zakresie dokształcania nauczycieli, oraz Zabrze i Bytom w zakresie szkół średnich. Na temat przyczyn można się sprzeczać. Moim zdaniem podstawową przyczyną był brak dostatecznych subwencji finansowych. Wszystkie wspomniane raciborskie ośrodki powstały dzięki milionowym dotacjom ze strony rządu niemieckiego i pozarządowych instytucji i stowarzyszeń niemieckich. Finansowano rozbudowę i modernizację budynków, wyposażenie, dokształcanie nauczycieli, udzielano stypendia studentom i uczniom, jak również dofinansowano uczniom pozaszkolne zajęcia. Dla Raciborza starczyło na okres rozruchu, dla dalszych miast i powiatów już nie.
Prawie dla każdego Górnoślązaka niedzielne uczestnictwo we Mszy Św. należy do podstaw życia kulturalnego. Dlatego staraliśmy się o wprowadzenie możliwie wszędzie jednego niedzielnego nabożeństwa w języku niemieckim. To należy już do tzw. praw grupowych, a więc tam gdzie parafie są liczniej zamieszkałe przez ludność niemiecką, tj. w diecezjach opolskiej i gliwickiej. Mimo przykładnemu zaangażowaniu naszego arcybiskupa prof. Alfonsa Nossola, a szczególnie jego pełnomocnika prałata Wolfganga Globischa, również i tutaj uzyskiwaliśmy postępy tylko małymi krokami. W każdym razie w Raciborzu – mieście i powiecie, w części przynależnej do diecezji opolskiej wyniki w porównaniu do całej diecezji, nie wypadły najgorzej.
Praca z młodzieżą
Pierwszy samodzielny ruch młodzieży mniejszości niemieckiej rozwijał się zaraz po przełomie 1989r. w regionie Gliwic. Fryderykowi Sikorze udało się z miejsca ten ruch sprzęgnąć z działalnością DFK i w starej kuźni młodzieży zorganizować miejsce spotkań. Tak DFK-Gliwice rozwinęły się na promotora pracy z młodzieżą w naszym województwie. Późniejsza przewodnicząca związku młodzieży, pani Goliszek została wybrana do zarządu wojewódzkiego DFK. Te zamierzenia zostały jednak później utworzeniem przez niemiecki konsulat generalny we Wrocławiu ogólnokrajowej organizacji BDJM unicestwione. Utworzenie, równolegle do DFK silnej, trwałej struktury organizacji młodzieżowej, było nieudane, chociaż nie można zaprzeczyć, iż na początku nasi dzisiejsi czołowi aktywiści, radny powiatowy Leonard Malcharczyk i wojewódzki przewodniczący DFK Marcin Lippa silnie tam się udzielali. Od ok. 1995r. ze strony DFK nie prowadzono już planowanej pracy z organizacją młodzieżową., ale forowano aktywną młodzież w inny sposób. Mianowicie organizowano przy wydatnej pomocy DFK grupy muzyczne – taneczne i chóralne. Tu należałoby przypomnieć te najważniejsze, ponieważ stanowią one do dziś znaczny składnik działalności naszego stowarzyszenia. Do nich należą:
- młodzieżowy chór mieszany przy oddziale DFK-Racibórz, który już w roku 1991 uzyskiwał znaczne osiągnięcia;
- grupa taneczna „Tworkauer Eiche”, której powstanie zawdzięcza się panu Muschiolowi z Iserlohn i jego seminariom prowadzonym z naszą młodzieżą pod hasłem „tańczyć, śpiewać, powiewać chorągwiami”. Lata całe zespołem opiekuje się DFK Tworków a szczególnie państwo Czarnotowie. Ta grupa taneczna swoimi licznymi występami urosła do rangi naszego ambasadora w Kraju i Zagranicą;
- już tu wspomniana liczna grupa moderatorów radiowych audycji „Die deutsche Simme aus Ratibor” und „Mittendrin”, oraz utworzonego przed paru laty „Pausenradio” przy gimnazjum im. Eichendorffa, oraz liczni redaktorzy stron dla dzieci i młodzieży w naszym biuletynie kulturalnym;
- utworzony przy pomocy biura zarządu wojewódzkiego DFK „Związek Studentów Niemieckich w Polsce w Raciborzu”, który nawet przed paru laty utworzył związek siostrzany „Studentów Niemieckich w Opolu”;
- może na tym miejscu zaraz należałoby wspomnieć dalszego naszego „ambasadora” zorganizowanej przez panią Musialik w Bytomiu dziecięcą grupę taneczną, latami prowadzoną przez panią Spyra, jak również niedawno przez panią Lamlową z Raciborza utworzony chór dziecięcy im. Eichendorffa;
- na uznanie zasługuje również praca z młodzieżą długoletniej referentki ds. kultury
pani Doroty Gorgosch, szczególnie za rozwijanie pozaszkolnych aktywności wśród dzieci i młodzieży. Z nich przede wszystkim należy wymienić młodzieżowy, szkolny konkurs znajomości życia i dzieł Josepha Eichendorffa, oraz olimpiady i dyktanda z języka niemieckiego.
Dążenia w zakresie pozyskania praw grupowych.
Jak pokazuje praktyka, prawa te nadal nie zostają przez nas traktowane poważnie. Do tych praw grupowych, od początku należało prawo wybierania własnych przedstawicieli do Sejmu jak i do władz komunalnych. Po euforii przemiany ustrojowej, która przyniosła nam dwoje posłów – pana Bastka z Bytomia i pana Fabiana z Raciborza, nasza aktywność wyborcza poważnie zmalała. W drugiej kadencji mieliśmy już tylko jednego posła pana prof. Kurzbauera z Gliwic. Podobnie zmalała liczba naszych radnych do rad miast, powiatów i gmin w Raciborzu, Gliwicach, Bytomiu i w Zabrzu. Jeszcze gorsze następstwa mają wyniki spisu ludności z roku 2002, przy którym się w województwie śląskim tylko w jednej gminie Krzanowice w powiecie raciborskim ponad 20 % mieszkańców zadeklarowała przynależność do narodowości niemieckiej. Dużo ziomków dało się namówić do przyznania się do tzw. narodowości śląskiej, która jednak nie uzyskała statusu mniejszości etnicznej. W następstwie nie mamy prawie żadnego prawa na dwujęzycznie oznakowanych tablic miejscowości i na stosowanie w urzędach języka niemieckiego jako pomocniczego, co doprowadzi do dalszej utraty tożsamości mniejszości niemieckiej. Wprawdzie jest znowu małym pocieszeniem iż naszym ziomkom w gminie Rudnik z panem Leonardem Wochnikiem na czele udało się w Łubowicach, przed wszystkimi gminami w województwie opolskim, zawiesić dwujęzyczne tablice miejscowości jeszcze w roku 2008 roku, ale iż nie nastąpiło to jeszcze dotychczas w gminie Krzanowice, która uzyskała przepisowy próg 20 %, uważam za dużą hańbę.
Kultura artystyczna i powszechna
Osiągnięcia w tym zakresie, szczególnie w tzw. kulturze powszechnej lub ludowej od początku należały do najbardziej znaczących. W pierwszym rzędzie dotyczy to różnorakich grup muzycznych, przy czym w regionie raciborskim dotyczy to licznych chórów ze znanym chórem Eichendorffa na czele, a w regionie gliwickim przede wszystkim orkiestr dętych
Te zespoły muzyczne wraz z różnymi grupami dziecięcymi i młodzieżowymi dbają o rozrywkę na naszych spotkaniach, świętach kultury, konkursach i festiwalach. Na początku takie duże imprezy kulturalne organizowaliśmy tylko na poziomie wojewódzkim tu . Łubowicach, a imprezę muzyczną p.t. „Muzyka nie zna granic” w Katowicach. Obecnie prawie każda większa grupa terenowa DFK organizuje wespół z gminami, parafiami, lokalnymi strażami pożarnymi lub zespołami sportowymi tego typu spotkania towarzysko-kulturalne pod namiotem. Wraz z mniejszymi, ale wszędzie urządzanymi imprezami takimi jak: Dniami Matki, Dziecka, Św.Mikołaja i Św.Marcina, spotkania Bożonarodzeniowe itp. stoją w środku działalności grup terenowych naszego stowarzyszenia. Imprezy te powinny również służyć krzewieniu kultury niemieckiej, a przede wszystkim języka niemieckiego. Niestety notuje się ostatnio wynaturzenia. Stowarzyszenia DFK są często współorganizatorami imprez, na których oficjalnie nie pada ani jedno słowo w języku niemieckim. Liczne niemieckojęzyczne seminaria i konferencje z zakresu historii, literatury czy polityki, na ogół organizowane przez partnerów z Niemiec, zajmują miejsce pośrednie pomiędzy kulturą powszechną i zaangażowaną.
Charakteryzujący nas Górnoślązaków pociąg do budowania, był w tych dwudziestu latach bardzo widoczny. W wielu wioskach poddawano renowacji lub odbudowywano zniszczone lub zbezczeszczone pomniki upamiętniające ofiary wojen. Podczas powrotu do upamiętniania poety Eichendorffa, którego mianowano nawet patronem mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku, powstały pomniki, obeliski i płyty upamiętniające, które można zaliczyć nawet do kultury artystycznej.
Również przy budowie Domu Spotkań im. Eichendorffa w którym obecnie się znajdujemy, oraz przy utworzeniu Fundacji i jej Rady Naukowej, DFK prowadził znaczące prace pionierskie..
Na pewno do zakresu kultury zaangażowanej należała adaptacja starego budynku poklasztornego w Bienkowicach koło Raciborza na Dom Spotkań DFK wraz z utworzeniem przy nim regionalnego muzeum i warsztatów historycznych. W ramach działalności tych ‘warsztatów” powstała już dokumentacja na temat „końca wojny w Raciborzu i w powiecie”. Tą budowlę i rozkręcającą się wokół niej działalność kulturalna mamy przede wszystkim do zawdzięczenia honorowemu przewodniczącemu DFK Blasiusowi Hanczuchowi. Do działających aktywnie artystów, członków DFK, należałoby przede wszystkim zaliczyć rzeźbiarza Georga Latona z Krzyżanowic koło Raciborza i poetkę ludową Adelheid Sklepinski z Zabrza.
Opiekuństwa i partnerstwa
Bez nich rozwój naszego stowarzyszenia nie byłby możliwy. Z okazji jubileuszu należą się im się słowa podziękowania. Najobszerniejszą pomoc finansową otrzymaliśmy od rządu Republiki Federalnej, poprzez jego dwa ministerstwa – Spraw Wewnętrznych i Spraw Zagranicznych, przy czym wykonawstwo na początku leżało w rękach konsulatu generalnego Niemiec we Wrocławiu i BdV w Bonn. Później koordynację przejęli konsulat i Fundacja Rozwoju Śląska w Opolu. Współpracownikom wymienionych instytucji jesteśmy dłużni serdeczne podziękowania. Według naszego zdania instytucje rządu niemieckiego rozdzielały środki sprawiedliwie i broniły nas nie „Ogniem i mieczem”, jakbyśmy sobie tego czasami życzyli, ale z dyplomatyczną rozwagą i chroniły nas przed błędami i pomagały wyjść z impasu kiedy nie roztropnie popełnialiśmy jakieś błędy.
Przeważająca część know how naszej działalności zrzeszeniowej pochodziła jednak od naszych byłych sąsiadów i przyjaciół skupionych w Niemczech w Ziomkostwach Ślązaków i Górnoślązaków i w Związku Wypędzonych. Tutaj powinniśmy wspomnieć przynajmniej dwóch mężów stanu podpory tych stowarzyszeń – Prezydenta Związku Wypędzonych i Rzecznika Ziomkostwa Górnoślązaków dr Herberta Czaję i Prezydenta Wschodnioniemieckiej Rady Kultury i Przewodniczącego Ziomkostwa Ślązaków i Górnoślązaków dr Herberta Hupkę. Staraniom dr Czaji , określanego żartobliwie „sumieniem Niemieckiego Bundestagu”, zawdzięczamy dużą, potrzebną pomoc finansową przy budowaniu naszych struktur, renowacji i wyposażeniu naszych miejsc spotkań (świetlic przy naszych grupach terenowych). Dr Hupka był przede wszystkim Raciborzaninem. Kładł on punkt ciężkości swojej dla nas działalności na kulturę – na media i powrót niemieckiego języka ojczystego. Popierał kształcenie nauczycieli języka niemieckiego, organizował seminaria dla studentów.
Ponieważ znajdujemy się na terenie Ziemi Raciborskiej, pozwolę sobie przypomnąć jeszcze dwie ważne osobistości – zmarłego w zeszłym roku hrabiego raciborskiego Franza Albrechta von Metternich-Sodorn i dr Johannesa Ottingera z Bonn, zast. przew. Związku Raciborzan Miasta i Powiatu z Leverkusen. Z tego co ci dwaj panowie dla nas mniejszości niemieckiej zrobili, chciałbym przede wszystkim podkreślić, iż nie mieli żadnych uprzedzeń do większości nowych mieszkańców Raciborza i naszych władz Miasta. Przez to przyczynili się znacznie do układania przyjaznych stosunków pomiędzy DFK i władzami Miasta i Powiatu. Duże zasługi posiadają Obaj przy pojednawczej odbudowie pomnika Eichendorffa w Raciborzu, który do dzisiaj stanowi najbardziej znane dzieło działalności naszego stowarzyszenia w Raciborzu.
Żywe jest nadal partnerstwo, rozpoczęte w okresie odbudowy pomnika Eichendorffa w Raciborzu od 1992r. z Towarzystwem Wspierania Zagranicznej Działalności Kulturalnej z Bonn, z jej przewodniczącym dr Heinrichem Bungerem, które do dzisiaj wspiera nauczanie dwujęzyczne w gimnazjum Eichendorffa i w liceum Jana Kasprowicza.
Nadal utrzymują się partnerskie relacje z mniejszością niemiecką na Ziemi Hulczyńskiej, które datuje się od zawartego porozumienia o współpracy z DFK z Krawarza z dnia 2. czerwca 1995 r. Partnerstwo, które również w tamtejszym czasie nawiązano ze Związkiem Wypędzonych Nadrenii-Westfalii, ma dla nas charakter opiekuńczy. Naszym długoletnim przyjaciołom z tego Związku, Hansowi Joachimowi Muschiol i Rödigerowi Goldmann, zawdzięczamy wieloraką pomoc w wielu dziedzinach naszej działalności. Również zawarte partnerstwo pomiędzy naszym Starostwem Powiatowym i „Märkischer Kreis” jest dziełem wspomnianych wyżej przyjaciół.
Na koniec pozwólcie, iż w imieniu naszego DFK serdecznie podziękuję za udzielaną pomoc i owocną współpracę tu obecnym przedstawicielom urzędów i stowarzyszeń:
- panu Konsulowi Republiki Federalnej Niemiec z Opola,
- przedstawicielom BdV z Nadrenii- Westfalii i DFK z Ziemi Hulczyńskiej,
- duchowieństwu mniejszości niemieckiej,
- panu posłowi do Sejmu RP, panu staroście i pani Prezydent Miasta Raciborza,
- panu przewodniczącemu VdG i przewodniczącemu TSKN województwa opolskiego.
Jako emerytowany sekretarz DFK w okresie pierwszego dziesięciolecia życzę naszemu Stowarzyszeniu – „Vivat, crescat, floret” – na następne 20 lat.
Wskazówki na przyszłość
Pesymiści nie mają tu nic do szukania. Hasło brzmi „działać dalej!” szczególnie „pokazać się bardziej” i przez to wzmocnić tożsamość kulturową naszej grupy narodowościowej. Do tego należą moim zdaniem szczególnie takie przedsięwzięcia:
- wysyłać wnuki do szkół, w których uczy się wiele godzin języka niemieckiego i dużo w języku niemieckim,
- obserwować bacznie nowe wysiłki VdG zmierzające do odbudowy tożsamości w naszej grupie narodowościowej i o ile okażą się owocne w województwie opolskim, przenieść je na nasz grunt w województwie śląskim;
- w naszych gminach z wysokim udziałem ludności pochodzenia niemieckiego, przekonać większość do wprowadzania tablic z dwujęzycznymi napisami miejscowości;
- przy następnych wyborach komunalnych wesprzeć kandydatów z naszych list, albo takich kandydatów z „większości polskiej”, którzy otwarcie przyznaje się do tego iż zamierzają przestrzegać prawa mniejszości narodowych i zamierzają nam pomóc przy realizacji naszych celów;
- nasze niemieckojęzyczne zamierzenia kulturalne wpleść w plany gmin i wzbudzać zainteresowanie ogółu do niemieckiej kultury;
- przy nadawaniu nazw nowym ulicom i placom zwrócić uwagę na szczególnie zasłużone niemieckie regionalne osobistości historyczne. Przykładowo, do tego należy inicjatywa którą zamierzamy podjąć w Raciborzu, aby naszego we Świecie najbardziej znanego Raciborzanina
Josepha von Eichendorffa wprowadzić ponownie do logo Miasta. Temu służy mała wystawa, którą już dziś tu w Łubowicach prezentujemy. Do rzucenia okiem na tę wystawę pod tytułem „Upamiętnianie Eichendorffa w Raciborzu, wczoraj i dziś” również serdecznie zapraszam.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany