Reklama

Najnowsze wiadomości

Styl życia25 stycznia 202019:31

Epidemie w dziejach Raciborza

Epidemie w dziejach Raciborza  - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Reklama
Racibórz:

Historia na weekend. Król pruski Fryderyk Wilhelm IV rozporządzeniem z 15 czerwca 1831 roku „o zwalczaniu cholery” zagroził dwudziestoletnim więzieniem lub karą zastrzelenia na granicy każdego, kto ośmieliłby się potajemnie przybywać na Górny Śląsk z objętego epidemią Królestwa Polskiego. 

Pierwsza zatrważająca informacja o zarazie w Raciborzu pochodzi z 1315 roku. W czasie tej epidemii zmarło prawie 75 procent mieszkańców. W latach 1349-1350 z powodu szalejącej wówczas w całej Europie dżumy pożegnało się z życiem ponad 30 procent ludności miasta. Nie wiedziano, co jest źródłem choroby - nie wiedziano o istnieniu wirusów i bakterii, w jaki sposób dochodzi do zarażenia i jak skutecznie leczyć. Pozostała izolacja chorych, modlitwa, zioła, praktyki magiczne i tony wapna, które wsypywano do grobów ofiar.

W latach 90., podczas odkryć archeologicznych w dawnym kościele dominikanek pw. św. Ducha w Raciborzu (obecnie Muzeum) ujawniono średniowieczne groby, w których odnajdywano szczątki ofiar epidemii. W jednej mogli składano po kilka a nawet kilkanaście ciał, które przysypywano wapnem

image013

image005

image007

Słynny Nostradamus (1503-1566), francuski lekarz, astrolog i autor proroct, też nie wiedział, że dżumę wywołuje bakteria beztlenowa Yersinia pestis, ale jako pierwszy zauważył, że rozwój epidemii utrudnia prawidłowa higiena. Nakazywał ludziom czyszczenie wąskich uliczek miast, zabijanie szczurów i innych gryzoni, odkażanie ścian octem winnym, częste mycie się i zmianę pościeli. Dzięki temu zyskał miano pogromcy czarnej śmierci, choć minęło jeszcze sporo lat zanim wynaleziono skuteczne w leczeniu dżumy antybiotyki.

XVI-wieczne epidemie miały miejsce w latach: 1555, 1558, 1566-1572, 1587 i 1598. Nazywano je morowym powietrzem. Więcej danych o zarazach pochodzi z XVII i XVIII wieku. Liczne epidemie przyniosła wojna trzydziestoletnia (1618-1648). Sprzyjała temu bieda. Bakterie i wirusy przemieszczały się wraz z wojskiem. - Miasta, wsie i osady podupadały coraz bardziej; czego nie zburzył nieprzyjaciel, to dokonały wojska cesarza. Ostatecznie wybuchło 1624 r. morowe powietrze, które ludność wydrobniło niemało” - to opis tamtych lat autorstwa raciborskiego kronikarza Franciszka Goduli.

Uzupełniają go „Nowiny Raciborskie” z 1889 roku. - Wojna sprowadziła - jak pisze gazeta - na Szląsk zarazę morową, która pomiędzy rokiem 1620 a 1630-tym straszliwie w okolicach Raciborza szalała i tysiące pochłaniała ofiar. Możni i bogaci uciekali wtedy z ciężko nawiedzonego kraju, pozostawiając lud biedny w trwodze i w rozpaczy. Tylko Ksiądz Walenty Kauloniusz, kuratus polski przy polskiej kaplicy, kapłan wielkiego ducha i nadzwyczajnego poświęcenia, nie uciekł, nie schronił się w bezpieczne miejsce, lecz chodził od chaty do chaty, sam leczył, pomagał, dawał wsparcia i pocieszał nawiedzonych nędzą lub chorobą. Lud go uwielbiał, uważał za swego anioła opiekuńczego i byłby wtedy w ogień za nim poszedł. I podczas gdy w tamtym czasie okropnym niemieccy katolicy raciborscy z małemi wyjątkami ani nie zaglądali do kościoła, tulił się lud polski pod przewodnictwem Ks. Kauloniusza do świątyń pańskich a mianowicie do swej kaplicy, błagając ratunku i zmiłowania. I zmiłowanie to uzyskano. Zaraza ustawała powoli, lecz Ks. Kauloniusz końca jej niedoczekał. Przy wypełnianiu obowiązku swego zaraził się bowiem sam i umarł po krótkich lecz ciężkich cierpieniach. Lud długo bardzo opłakiwał go rzewnemi łzami, bo wiedział, co w nim utracił. Przedwczesna śmierć Księdza Kauloniusza była rzeczywiście dla raciborskiej parafii polskiej w owym czasie stratą niepowetowaną. Lecz któż odgadnie cele wyroków Bożych?.

Epitafium kanonika Scodoniusa (Kauloniusza) w kościele farnym w Raciborzu

image001 

Szczególnie dużo ofiar pochłonęły też epidemie z 1627 i 1632-33. Do tej ostatniej walnie przyczynił się nieurodzaj spowodowany posuchą. W latach trzydziestych XVII wieku Racibórz, Biała Prudnicka i Pyskowice straciły po epidemiach najwięcej ludności spośród wszystkich śląskich miast. Gorsza była jednak druga połowa stulecia. W roku 1652 wylała Odra, a rok później nastąpiła wielka susza i głód. W 1656 roku wybuchła z tego powodu ogromna zaraza. Na wieść o niej Urząd Zwierzchni we Wrocławiu wydał specjalną ordynację infekcyjną, którą rozesłano do poszczególnych księstw. Pisano w niej, jak postępować w razie wybuchu epidemii i w stosunku do przyjezdnych oraz włóczęgów. W roku 1678, kiedy to doszły na Śląsk wiadomości o zarazie na ziemiach polskich, zamknięto drogę handlową z Krakowa. Niewiele to dało, bo w latach 1679-80 epidemia objęła prawie całe księstwo opolsko-raciborskie. Kolejna zaraza wybuchła cztery lata później. Jeszcze jedna na początku ostatniego dziesięciolecia tego stulecia. Podsumowując było ono bardzo pechowe dla raciborskich mieszczan. Wyliczono, że liczba zgonów była kilkakrotnie wyższa od liczby urodzeń.

W pierwszej połowie XVIII wieku trudno mówić o wyraźnej poprawie. W 1715 roku w Raciborzu zaraza poczyniła „znaczne spustoszenia”. Jakie były jej przyczyny? Po ulewnych deszczach z lat 1713-14 zniszczone zostało zboże na polach. Reszty dzieła dopełniła w 1715 roku Odra, która zalała prawie całą dolinę na wysokości Raciborza. W 1719 roku z powodu głodu wybuchła w Raciborzu epidemia tyfusu zwanego głodowym. Brak jednak dokładnej liczby ofiar tej choroby. Po katastrofalnej powodzi z roku 1736 scenariusz się powtórzył. Nastał taki głód, że ludzie ponoć tarli i jedli korę z drzewa brzozowego a „piekarze piekły chleb ze żołandziu”. W księstwie opolsko-raciborskim zmarło ponad 2,2 tysiące osób, a i tak uważa się dziś, że dane te są znacznie zaniżone. Masowo wymierały zwierzęta. Trudno powiedzieć, czy prawdziwe są wzmianki o przypadkach ludożerstwa. W 1740 roku przyroda spłatała kolejnego figla. Ponownie po powodzi nastał głód, po nim niewiadoma zaraza a latem nadciągnęła plaga żarłocznych szarańczy.

Reklama


Po słabych zbiorach głód nastał też w 1758 roku. Rok później wśród dzieci szalała czerwonka. - Na początku roku 1763 nawiedziło mieszczan niezwykłe i dotychczas nieznane choróbsko, którego ofiarą padło wiele osób. Dopiero po odejściu wojska z zawarciem pokoju (po trzeciej prusko-austriackiej wojnie o Śląsk) ustała zaraza. Niestety wojna wyrządziła miastu i mieszczaństwu niepowetowane szkody a najwięcej ucierpiał już handel. Kupcy polscy i austryaccy, którzy dawniej jeździli przez Śląsk Górny, omijali go zupełnie, udawając się innemi drogami do zagranicznych miast handlowych - to fragment z „Historyi Raciborza” wspomnianego Franciszka Goduli. Po raz drugi zaraza nawiedziła Racibórz w roku 1772. Jej „ofiarą padła wielka liczba mieszczan”. Była to prawdopodobnie ospa. Zimny i deszczowy 1786 rok spowodował z kolei falę głodu w 1787 roku.

Wojska roznosiły choroby, ale także tworzyły kordon sanitarny wokół miast objętych epidemią, poniżej Prusacy na tle dawnego Raciborza

 image002

XIX wiek zaczął się w 1807 roku epidemią tyfusu. Ciężko było przez cztery kolejne lata, bo w 1811 roku odnotowano na Śląsku głód i drożyznę. W tym samym roku na niebie pojawiła się kometa. Jedną z najczarniejszych kart w historii miasta zapisała sobie jednak cholera z 1831 roku, na którą w całej rejencji opolskiej zachorowało 1816 a zmarło 1086 osób. Była to jednocześnie jedna z największych epidemii tej choroby w dziejach Śląska. Spowodował ją nieurodzaj zbóż i ziemniaków. Władze rejencji ją przewidywały, bo nakazały sadzić wiosną tylko „oczka” ziemniaków zamiast całych bulw. Zaraza dotarła na Śląsk bezpośrednio z Królestwa Polskiego. Chcąc jej częściowo zapobiec zalecano, by mieszkańcy ubierali się ciepło i spożywali lekkostrawne potrawy suto doprawione czosnkiem i kminkiem, warzywami uważanymi za środki dezynfekujące. Zabraniano spożywać alkohol, który osłabiał organizm i czynił go podatniejszym na zachorowania. Zalecano także dezynfekowanie mieszkań poprzez kadzenie oraz mycie ścian i podłóg wodą z octem.

Król pruski Fryderyk Wilhelm IV rozporządzeniem z 15 czerwca 1831 roku „o zwalczaniu cholery” zagroził dwudziestoletnim więzieniem lub karą zastrzelenia na granicy każdego, kto ośmieliłby się potajemnie przybywać na Górny Śląsk z objętego epidemią Królestwa Polskiego. Równie surowo karano tych, który potajemnie opuścili stację kwarantanny lub przyjęli na przechowanie towary pochodzące z terenów epidemicznych. Na nocleg w zajazdach nie wolno było przyjmować obcych, którzy nie posiadali świadectwa zdrowia. Dwa lata więzienia można było dostać za ukrywanie wiadomości o przypadku choroby lub za potajemne pochowanie ofiary. Zagrożenie wzrastało. 19 lipca 1831 roku nadprezydent prowincji śląskiej Merckel polecił zamknąć granice. Dwa dni wcześniej ukazał się zakaz organizowania targów na terenach nadgranicznych. 28 lipca król pruski powołał przy nadprezydencie specjalną komisję do walki z cholerą. Na jej czele stanął generał von Thile. Lekarze mieli pilne baczenie na poszczególne przypadki chorób. Jeśli wystąpiły na ich terenie, mieli obowiązek natychmiast zająć się jej leczeniem pod groźbą utraty prawa wykonywania zawodu.

Nic to nie pomogło. W sierpniu epidemia objęła prawie cały Górny Śląsk. Generał Thile przesunął kordon sanitarny do Odry, by uchronić tereny po lewej stronie rzeki. Od tego też czasu każdy, kto chciał oddalić się od swego miejsca zamieszkania dalej niż na pięć mil musiał posiadać paszport. Władze powiatowe miały obowiązek wydzielić i zamknąć okręgi oraz miasta objęte zarazą. Mogli przez nie przejeżdżać tylko kurierzy pocztowi ukryci w specjalnych powozach. Korespondencję wyrzucano na bruk przez małe okienko. Od 27 sierpnia przewożono nimi pieniądze, by później poddać je dezynfekcji w oparach chlorku wapnia. Chorzy pozostawali w domach lub byli przenoszeni do specjalnie organizowanych w mieście i na wioskach szpitali. Ich rodziny poddawano obowiązkowej dwudziestodniowej kwarantannie. Grabarze musieli zakładać rękawice, a po pogrzebach dezynfekować swoją odzież. Pięć dni w stacjach kwarantanny pozostawały: pierze, bawełna, skóry i płótna. Dezynfekowano je tam chlorkiem wapnia. Natomiast te produkty, które mogły przez to ulec zniszczeniu kazano myć mydłem.

Reklama


I te środki okazały się niewystarczające, bo we wrześniu cholera objęła Racibórz i cały powiat. - Kiedy jesienią 1831 r. zbliżała się cholera Bosacz, Ostróg i Płonia zostały odcięte od miasta. W dniu 5 września choroba wystąpiła na Bosaczu, pojawiła się na Ostrogu i Płoni, rozszerzyła się na Przedmieście Odrzańskie, gdzie zmarł wiekowy Żyd Peisker, na Nowe Zagrody, gdzie pierwszy wypadek śmiertelny zanotowano 5 października i wreszcie 19 października choroba zaatakowała samo miasto. Blokadę mostu odrzańskiego uchylono sześć dni wcześniej. Do 20 października w parafii w Ostrogu na 66 chorych zmarło 47 - to fragment „Kroniki parafii Ostróg koło Raciborza” ks. Augustyna Weltzla.

Do początku 1832 roku zachorowało w mieście 77 osób, zmarło 45. W okolicznych wsiach i w Krzanowicach, do końca października, choroba zaatakowała 135 osób, z których 79 pożegnało się z życiem. Apogeum przypadło na listopad. Zachorowało 258 osób, zmarło 169. Faktyczna liczba zgonów z pewnością była większa, bo władzom nigdy nie udawało się zarejestrować wszystkich przypadków. W całym Raciborskiem zachorowało w sumie 507 osób, z których zmarło 307. Jak by tego było mało, jesienią nastąpił wylew Odry. Po ustąpieniu wody w połowie października władze rejencji nakazały uprzątniecie i dezynfekcję wszystkich domów. Bacząc na możliwość ponownego wzrostu zachorowań naprędce na Odrze uruchomiono stacje kwarantanny dla statków i łodzi.

Profilaktycznie zamknięto rogatki miasta. Wokół granic rozlokowano wojsko. Raciborzanom doskwierał głód. Zgłodniali wieśniacy z przedmieść próbowali sforsować kordon i zagarnąć miejskie zapasy pożywienia. Bernard Lachmann, senator miasta Raciborza, tak opisał ten dzień: - Powstała tu formalna rewolucja. Wojsko, mieszczanie oraz członkowie gildii strzeleckiej musieli obsadzić wszystkie rogatki ponieważ wieśniacy zamierzali gwałtem przedostać się do miasta. Sytuacja była tym groźniejsza, że odcięto nawet odpływ wody pitnej do Raciborza. Ludzie chcieli zamordować lekarzy ponieważ posądzili ich o to, że to oni zatruli wodę i spowodowali epidemię. Trzeba było zbudować na końcu mostu nad Odrą bardzo silne wrota, które zamknęliśmy na szczególnie ciężką kłódkę, byle tylko ci ludzie nie dostali się do miasta. Ale choć brama miała wrota naprawdę bardzo mocne, chłopi rozsadzili je i próbowali po zerwanej nawierzchni mostu przejść przez rzekę. Wyglądało na to, że rebelianci chcą podpalić miasto i wybić do nogi wszystkich ludzi.

Mogiła zbiorowa ofiar epidemii cholery w Raciborzu w latach 30. XIX wieku, odkryta przy obecnej ul. 1 Maja, teren Wodociągów Raciborskich

image004

image006

image008

image009

Historia lubi się powtarzać. Nawroty cholery zanotowano w latach 1834 i 1836-1837. Tą drugą epidemię poprzedził nieurodzaj i związaną z nim klęskę głodu z roku 1835. Ponoć w dziesięciu górnośląskich powiatach zebrano z pól tylko tyle zboża, ile wysiano. Głodującą ludność zaatakowały także tyfus głodowy i ospa. Władze rejencji chcą zapobiec eskalacji zachorowań wydały w październiku 1836 roku zarządzenie o powołaniu w miastach i wsiach komisji sanitarnych, które tworzyli burmistrz, lekarz i trzech przedstawicieli mieszczaństwa. Miały one obowiązek raz w tygodniu podawać do urzędu powiatowego liczbę zachorowań i zgonów. Prowadzono dokładny rejestr chorych z ich danymi personalnymi. Gdyby zanotowano w krótkim czasie zwiększoną ich liczbę, to komisje miały natychmiast otoczyć miasto lub wieś kordonem policyjnym, zamknąć kościoły i szkoły. Kto zetknął się z chorym nie otrzymał paszportu uprawniającego do wyjazdu. Domy z chorymi izolowano i oznaczano czarną tabliczką z napisem „Cholera”. Niepodporządkowanie się nakazom skutkowało grzywną 10 talarów lub 14-dniowym aresztem.

Mieszkania, rzeczy osobiste i pościel ofiar cholery miały być dwukrotnie dezynfekowane lotnym chlorkiem po czym dokładnie prane. Posłania ze słomy i siana należało bezwzględnie spalić. Wełniane ubrania przez pół doby kazano trzymać w pomieszczeniu wypełnionym lotnym chlorkiem lub wietrzyć przez czternaście dni. Tylko sześć dni wystarczyło wietrzyć rzeczy jedwabne. Pod podłogi sypano gaszone wapno. Meble i posadzki myto chlorowaną wodą z mydłem. Ludzie, którzy zetknęli się z chorymi myli ręce wodą z dodatkiem octu. „Czyste i świeże powietrze w mieszkaniach do utrzymania zdrowia wpływa” - przypominały władze mieszkańcom miasta i wsi. Domostwa miały być dobrze ogrzane, ludzie trzeźwi i ciepło ubrani, zachowujący umiar w jedzeniu i piciu. Ostrzegano przed spożyciem ciepłego chleba i tłustego mięsa. Ludność wzięła sobie do serca te zalecenia. Wszyscy mieli w pamięci skutki poprzedniej epidemii.

Reklama


Cholera z lat 1836-1837 roku miała następujące symptomy: wymioty, biegunka, bóle brzucha, łaknienie i gorączka. Jeśli wystąpiły, a nie było w pobliżu lekarza, władze zalecały wygrzać choremu nogi, natrzeć je spirytusem przy pomocy wełnianych chustek, co pół godziny dawać filiżankę herbaty z bzu i rumianku, zaś przy dużej biegunce wzbogacić leczenie o kleik owsiany lub krochmal rozpuszczony w gorącej wodzie. Jeśli chory miał „palenie” w brzuchu lub piersiach, to stawiano pijawki. Jeśli miał dreszcze i słaby puls, to dostawał co godzinę herbatę z dodatkiem od dwudziestu do trzydziestu kropli spirytusu kamforowego lub winnego. Wszystkie te czynności i specyfiki jakkolwiek w żaden sposób choroby nie leczyły, to opóźniały jej rozwój a choremu przynosiły ulgę. W Raciborzu na cholerę w latach 1836-1837 zachorowało 151 osób a zmarło 51. Widać jednak, że dzięki szerokiej akcji profilaktycznej liczba ofiar była zdecydowanie mniejsza niż poprzednio. Dla osieroconych dzieci aptekarz Frank wybudował wówczas przytułek.

Rewolucja przemysłowa, odkrycia medycyny, reżimy higieniczne pozwoliły zatrzymać rozwój chorób określanych dawniej jako morowe powietrze albo czarna śmierć, poniżej Racibórz I połowy XIX wieku - czasów ostatnich wielkich epidemii

image011

image014

W 1843 roku pojawiła się „gwiazda z ogonem” czyli kometa. Jako „splunięcie diabła” nie zapowiadała nic dobrego. - Pamiętny jest rok 1847; ogólna nędza z powodu nieuradzojności plonów rolnych zapanowała w całym powiecie. W końcu wyłoniła się choroba, której ofiarą padło w mieście i powiecie 1222 osób. Dnia 29 sierpnia 1849 roku szerzyła się zaraza z taką samą gwałtownością jak i przedtem. 44 osoby zmarły po krótkiej chorobie - to opis Franciszka Goduli. Klęska głodu w 1847 roku wystąpiła w całej Europie. Na Śląsku dała się jednak odczuć szczególnie, gdyż już od trzech lat plony były mizerne. W 1845 roku ziemniaki po ulewnych deszczach zgniły jeszcze przed wykopkami. Niewiele lepsze były zbiory ziemniaków i zbóż w roku 1846. W roku 1847 od sierpnia do połowy września bez przerwy padało a na dodatek było okropnie zimno. Biedota już od dwóch lat żywiła się tylko jarzynami, owocami i trawą, co musiało skutkować epidemią czerwonki. W listopadzie 1847 roku w powiecie rybnickim głodowała trzecia część mieszkańców. Ludzie masowali umierali z wycieńczenia. W Raciborzu cena pszenicy wzrosła z 1.14 talara w 1843 roku do 5 talarów w 1847 roku. W mniejszym stopniu, aczkolwiek też znacznie, zdrożało żyto. O panującym głodzie tak pisał urodzony w pobliskich Sudzicach doktor Ring: „brat wydziera bratu ostatni kawałek chleba, matki porzucają w dzikiej rozpaczy swoje dziatki lub je zabijają”.

Głód z 1847 roku wywołał epidemię tyfusu plamistego, który przywleczono tu z sąsiedniej, jeszcze uboższej, Galicji. „W zasięgu zarazy stanęła od razu cała Opolszczyzna, niby dom w płomieniach. Obok ziemi pszczyńskiej i rybnickiej najsrożej hulał tyfus głodowy w Raciborskiem, Głupczyckiem i Kozielskiem”. Tak ową „febrę nerwową” opisywano w niemieckiej prasie: „Całe domy i rodziny wymarły. Gromady żebraków i żebrzących dzieci wałęsają się w rozpaczy. Pracować nikt nie chce. Musimy i tak umierać. Matka kładzie swe dziecię na cmentarzu, by zmarło, a drugie wsuwa pod lód”. Rząd zezwolił na masowe procesje błagalne. „Półobłąkany” z głodu tłum oblegał kościoły. Zaraziło się 33 lekarzy, zmarło pięciu. Rząd wysłał dodatkowych na Górny Śląsk, gdy zaraziła się połowa lekarzy w Raciborzu.

W 1848 choroba objęła prawie cały Górny Śląsk. Do zwalczania tyfusu rząd pruski wysłał na Górny Śląsk dwudziestu sześciu lekarzy. Ci uznali, że tak dużej liczbie ofiar winne są fatalne warunki bytowe tutejszej ludności. Przyczynę ubóstwa upatrywano w nadmiernych obciążeniach podatkowych. Tak bynajmniej stwierdził profesor Virchow z Uniwersytetu w Berlinie, który 20 lutego 1848 roku został wysłany przez rząd pruski na Górny Śląsk wraz z radcą ministerialnym Bauerem. Virchow i Bauer odwiedzili kolejno Racibórz, Rybnik, Wodzisław, Żory i Pszczynę. Po powrocie do Berlina Virchow opracował obszerny raport, z którego jednoznacznie wynika, że głodowi i epidemii winne były wysokie podatki. Wskazał też na słabo wyposażoną i nieliczną służbę medyczną, złe warunki mieszkaniowe, fatalny stan higieny i nieświadomość ludzi, co do skutków jej nieprzestrzegania oraz na niskokaloryczne wyżywienie, na które składało się najczęściej mleko, warzywa i ziemniaki. Virchow odnotował też panujące wśród biedoty pijaństwo.

Reklama


W powiecie raciborskim od stycznia do marca 1848 roku zmarło 71 katolików, z czego 56 w mieście. W całej rejencji opolskiej zachorowało 80 tysięcy osób czyli ponad 8 procent ludności. Z życiem pożegnało się 16 tysięcy. Jak widać pod względem liczby ofiar epidemia ta przyćmiła wszystkie poprzednie. Wspomina się w niektórych źródłach nawet o 50 tys. ofiar śmiertelnych. Dane te jednak należy uznać za przesadzone.

Kolejna nieznana choroba zaatakowała w 1851 roku. W Raciborzu zachorowało na nią 31, a zmarło 16 osób. W 1855 roku mamy odnotowanych 75 wypadków śmierci spowodowanych przez cholerę. Kolejna zaraza wybuchła w roku 1866. Zmarły 72 osoby. W roku 1871 grasowały ospa i tyfus. Na tę pierwszą chorobę zmarło osiem, na drugą cztery osoby. „Od 14 do końca grudnia 1872 roku zmarło 19 osób na cholerę. Roku następnego uległy tej chorobie jeszcze 64 osoby. W roku 1877 zmarło 11 osób na chorobę tyfusową”.

Od początków XIX wieku zaczęto stosować szczepienia dzieci przeciwko ospie prawdziwej szczepionką wynalezioną w 1796 roku przez Edwarda Jennera. W 1810 roku władze śląskie wydały zarządzenie nakazujące rejestrację tych szczepień. Efekty były widoczne. Odsetek ofiar śmiertelnych spadł z ośmiu do sześciu procent w 1810 roku i z czterech do dwóch procent w 1815 roku. W kolejnych latach udało się praktycznie zneutralizować skutki śmiertelne. Liczba zgonów nie przekraczała pół procenta chorujących. Środki ostrożności przedsięwzięto także w stosunku do chorych na szkarlatynę. Chore dzieci nie mogły uczęszczać do szkoły i były izolowane. Leżały w łóżku przez cztery tygodnie, zaś z rówieśnikami mogły się spotkać dopiero dwa tygodnie później. Dziecko, które mimo to zmarło na tę chorobę grzebano z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa.

Władze miejskie starały się poprawić fatalny stan sanitarny wydając różne zarządzenia. Rzeźnie budowano daleko od zabudowań a blisko rzek, gdzie wrzucano resztki z uboju. W połowie XVII wieku wydawano pierwsze zalecenia profilaktyczne, między innymi o kwarantannie kupców i handlarzy przybywających z terenów objętych epidemią. W razie wybuchu choroby zarażonych izolowano od reszty mieszkańców. Brak jednak informacji o budowie szpitali epidemicznych, których do końca rządów austriackich (1741 r.) na Śląsku nie było.

Więcej wiemy o tworzonych doraźnie cmentarzach cholerycznych. Znajdowały się one daleko poza murami miejskimi. Ofiary epidemii bardzo często składano w mogiłach zbiorowych. Ciała przysypywano wapnem. Te zakazane miejsca rzadko kto odwiedzał. Z czasem o nich zapominano. W Raciborzu cmentarz taki znajdował się przy obecnej ul. 1-go Maja, w miejscu, na którym stoi teraz stara wieża ciśnień. Nie wiemy jednak dokładnie, której zarazy były to ofiary. Prawdopodobnie tej z lat 1831-31. Ich szczątki odkryto przypadkowo 3 kwietnia 1998 roku na terenie Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. Powódź z lipca 1997 roku uszkodziła posadowienie budynku szatni. W południowym narożu obiektu pojawiły się pęknięcia. Postanowiono odsłonić fundamenty i wylać wokół nich zaprawę betonową. Pod łopatami robotników ukazał się jednak duży, cynkowy pojemnik z ludzkimi szczątkami. Wkrótce okazało się, że pojemnik złożono w specjalnie wybudowanej krypcie. Krył on szczątki nawet kilkudziesięciu osób. Złożyli je tu, jak wiele na to wskazuje, budowniczowie wieży ciśnień i pozostałej infrastruktury Wodociągów. W trakcie prac budowlanych musieli natrafić na mogiły ofiar cholery.

Cmentarz ofiar epidemii znajdował się również na Starej Wsi. Dziś niestety nie wiadomo, gdzie dokładnie był zlokalizowany. Kolejny cmentarz, tym razem ofiar tyfusu, jest na Ostrogu, w szczerym polu pomiędzy torami a ul. Rybnicką. Spoczęli tu zmarli podczas zarazy z okresu Wiosny Ludów. Podobnych cmentarzy było z pewnością znacznie więcej. Niestety nie można dziś wskazać ich dokładnej lokalizacji.

Cmentarz choleryczny na Ostrogu, obecnie rejon ul. Bartka Lasoty/Nad Koleją, tuż przy linii kolejowej z Raciborza do Kędzierzyna-Koźla, fot. ze zbiorów Muzeum w Raciborzu oraz Oberschlesien im Bild. Do dziś zachował się cmentarny krzyż.

image003

image012

Autor: Grzegorz Wawoczny, fot. główne Pogrzeb ofiar czarnej śmierci w Tournai, miniatura z XIV-wiecznego rękopisu, redakcja@naszraciborz.pl

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszraciborz.pl w Google News.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (0)

Dodaj komentarz

Autor: Gość (Aby podpisać komentarz swoim nickiem musisz się zalogować)
Portal naszraciborz.pl przeciwstawia się niestosownym, nasyconym nienawiścią komentarzom,
niezależnie od wyrażanych poglądów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem – wyślij nam zgłoszenie.
Pozostało (1000) znaków do wykorzystania
Aby potwierdzić, że jesteś człowiekiem kliknij: jabłko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Sport24 listopada 202417:47

Sportowe podsumowanie weekendu

Sportowe podsumowanie weekendu - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Region:

AKTUALIZACJA. Pogoda mocno pokrzyżowała plany rozegrania spotkań piłkarskich. Z przeszło trzydziestu zaplanowanych spotkań odbyła się zaledwie niewielka część. Mimo to dostarczyły one emocji. Ciekawie także w starciach innych dyscyplin.

(greh)
Reklama
Sport24 listopada 202414:49

USA. Raciborzanki wicemistrzyniami świata w biegu technicznym!

USA. Raciborzanki wicemistrzyniami świata w biegu technicznym! - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
materiał prasowy nadesłany
Aktualności23 listopada 202415:28

W Rzuchowie zapaliła się sadza w kominie

W Rzuchowie zapaliła się sadza w kominie - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
red., fot. poglądowe/arch. portalu
Reklama
Reklama
Reklama

Partnerzy portalu

Materiały RTK
Nasz Racibórz - Nasza ekologia
Dentica 24
ostrog.net
Szpital Rejonowy w Raciborzu
Spółdzielnia Mieszkaniowa
Ochrona Partner Security
Powiatowy Informator Seniora
PWSZ w Raciborzu
Zajazd Biskupi
Kampka
Fototapeta.shop sklep z tapetami i fototapetami na zamówienie
Sport23 listopada 202422:40

Kolejny dobry mecz KS MiniBasketball Racibórz

Kolejny dobry mecz KS MiniBasketball Racibórz - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
opr. red., źródło: KS MinibasketBall Racibórz
Reklama
Sport23 listopada 202418:14

Siatkówka. Ważne trzy punkty raciborzan na trudnym terenie

Siatkówka. Ważne trzy punkty raciborzan na trudnym terenie - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
opr. red., źródło: Klub Siatkarski Racibórz
Reklama
Reklama

Najnowsze wydania gazety

Nasz Racibórz 22.11.2024
22 listopada 202410:23

Nasz Racibórz 22.11.2024

Nasz Racibórz 15.11.2024
14 listopada 202421:21

Nasz Racibórz 15.11.2024

Nasz Racibórz 08.11.2024
7 listopada 202421:28

Nasz Racibórz 08.11.2024

Nasz Racibórz 01.11.2024
30 października 202418:13

Nasz Racibórz 01.11.2024

Zobacz wszystkie
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.