Szefowa neurologii lubi sensację
Do pracy do Raciborza dojeżdża z Bytomia, gdzie mieszka razem z mężem i 9-letnią córką. Chciała być laryngologiem, ale życie zdecydowało, że została neurologiem. o kim mowa? O kierownik oddziału neurologicznego raciborskiej lecznicy Grażynie Brzezince-Dakowskiej.
To nie rodzinne tradycje zdecydowały o wyborze zawodu lekarza. - W szkole średniej zaczęłam zastanawiać się nad kierunkiem medycznym. Byłam na profilu biologiczno-chemicznym, ale uwielbiałam też matematykę - wspomina Grażyna Brzezinka-Dakowska, która przewodzi oddziałowi neurologicznemu w Szpitalu Rejonowym w Raciborzu od początku jego istnienia, czyli od 2008 roku. - Najpierw byłam pełniącą obowiązki ordynatora, a od maja tego roku jestem jego kierownikiem - przyznaje.
Studia na Śląskiej Akademii Medycznej pani Grażyna zakończyła w 1993 roku. Dlaczego wybrała neurologię? - Gdy skończyłam studia, ciężko było o pracę. Marzyła mi się laryngologia, ale jedyna okazja na znalezienie zatrudnienia to była neurologia w Bytomiu. Miałam godzinę na podjęcie decyzji: neurologia czy dalsze poszukiwania pracy. Postawiłam na neurologię i decyzji tej nigdy nie żałowałam - opowiada. - Już po 2-3 miesiącach pracy wiedziałam, że to jest to, co chcę robić - dodaje.
W Bytomiu przepracowała 15 lat. Jak to się stało, że rozpoczęła pracę w Raciborzu? - W bytomskim szpitalu w pewnym momencie pogorszyły się warunki pracy. W tym czasie zastanawialiśmy się z mężem też nad przeprowadzką, bo moi rodzice mieszkali w Rydułtowach. Kolega podsunął mi informację o tym, że w Raciborzu szukają specjalistów i pomyślałam, że może warto spróbować - wyjaśnia kierowniczka raciborskiej neurologii. - W Bytomiu przez 5 lat byłam zastępcą ordynatora. W Raciborzu oddział neurologiczny był dopiero tworzony i zaproponowano mi przewodniczenie mu - kontynuuje lekarka, która chwali sobie to, że przyszła na oddział tworzony od podstaw. - Pozwoliło to stworzyć pewne zasady pracy, atmosferę, nie było złych nawyków - zauważa.
W listopadzie 2009 roku Grażyna Brzezinka-Dakowska została pełniącą obowiązki ordynatora, a w tym roku, w maju wygrała konkurs na kierownika. Chwali sobie zarówno atmosferę panującą na oddziale, jak i jego wyposażenie. - Mamy zgrany zespół, dobrze się rozumiemy i wiemy, że jeden na drugiego może liczyć. Wyposażenie tego oddziału to standard europejski. Gdy przyjechał do nas konsultant wojewódzki z Katowic profesor Grzegorz Opala, stwierdził, że sam by chciał w takich warunkach pracować - wylicza zalety pracy specjalistka, która zauważa, że współcześnie coraz więcej młodych osób trafia na oddział neurologiczny. - Przypadki, z którymi najczęściej się spotykamy, to udary mózgu, stwardnienia rozsiane czy guzy mózgu. Większość to osoby starsze, choć średnia wieku się obniża. W ostatnim czasie mieliśmy 3 przypadki udaru u osób 20-25-letnich - stwierdza.
Jak ocenia nasze miasto mieszkanka Bytomia? - Racibórz bardzo mi się podoba, chociaż pierwsze wrażenie nie było tak dobre. Gdy przybyłam tu po raz pierwszy, trafiłam akurat na rozkopaną nerkę, przez którą spóźniłam się na rozmowę - wspomina. - Racibórz ma piękny rynek, parki. Przez moment nawet z mężem zastanawialiśmy się nad przeprowadzką , ale ostateczni zdecydowaliśmy, że to ja będę dojeżdżać do Raciborza. Mąż ma pracę w Bytomiu, nasza 9-letnia córka Martyna tam ma swoje koleżanki - tłumaczy specjalistka.
Co szefowa raciborskiej neurologii lubi robić w wolnym czasie? - Przede wszystkim ten czas poświęcam dla rodziny. Z córką chodzimy na basen, na lodowisko czy na rolki. Na rowerze nie jeżdżę - to nie dla mnie. Lubię też czytać książki, szczególnie sensacyjne - zdradza lekarka.
JaGA
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany