Czechom wystarczy ulica
Ludzie się skrzykują, wybierają jedną ulicę, której mieszkańcy przygotowują bufet i już można bawić się do rana. Poczytaj o czeskich strassenfestach. 6 września odbył się w graniczącej z Krzanowicami Chuchelnej, na ulicy Mirowej.
Czesi nie organizują we wrześniu dożynek, ale za to całe osady świetnie bawią się na strassenfestach. Chuchelna - wieś znana z dużego pałacu książąt Lichnowskich, liczy sobie 1200 mieszkańców. – To dobry patent na rozwijanie sąsiedzkich przyjaźni. Niestety, u nas nie wyszło – mówi Manfred Abrahamczyk, burmistrz Krzanowic. Chciał wprowadzić zwyczaj w swoim miasteczku, ale zabrakło entuzjazmu. – Jedni się zgodzili, drudzy nie, komuś tam wypadł wyjazd – kwituje Abrahamczyk. Może się uda w przyszłym roku.
A sprawa jest prostsza niż się wydaje. Nie ma jak u nas dużego namiotu biesiadnego i występów scenicznych. Popołudniowa porą część mieszkańców formuje się do pochodu. Na czele idzie wiejska orkiestra, zaprzęg z bryczką, potem przebierańcy. Dochodzą do ulicy, które mieszkańcy są gospodarzami strassenfestu. Tu odbywa się powitanie, krótki występ kabaretowy po czym wszyscy wspólnie udają się do stołów biesiadnych. Bufet szykują gospodarze domów. Jedni pieką ciasta, drudzy kiełbaski, inni pizzę lub langosze (węgierski placek, na którym nakłada się sałatkę). Sami kupują napoje i piwo. Każdy gość musi za poczęstunek zapłacić, ale niewielką sumę. Gmina załatwia tylko dmuchany zjazd dla dzieci. Zabawa trwa do białego rana.
(w)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany