Pół wieku w kapłańskim stanie
Jubileusz 50-lecia kapłaństwa obchodził w sobotę dawny proboszcz z Bojanowa, Ernest Mateja. Koncelebrował z tej okazji uroczystą mszę świętą. Życzeniem jubilata było, by nabożeństwo to odprawić w intencji wszystkich żyjących i zmarłych mieszkańców Bojanowa.
- Dziękujemy ci, księże proboszczu za te 12 lat. I za to, że dzięki Twojej pracy nasz kościół pod wezwaniem Chrystusa Króla stał się perełką architektury – tak w imieniu mieszkańców Bojanowa dziękował kapłanowi za lata pracy sołtys tej wsi Henryk Tumulka. Natomiast jubilat podczas kazania barwnie opowiadał o swoim życiu i parafiach, w których przyszło pełnić mu posługę kapłańską. – Gdy miałem 6 lat, poszedłem do szkoły. Żadnych dyskusji. Elementarz, tabulka, rysik.. Szkołę zacząłem jeszcze za Hitlera. Dwa i pół roku później skończyła się wojna i zaczęła polska szkoła. Zanim zdałem maturę, Józef Stalin strzelił kopytami, a Bieruta z Moskwy przywieźli w trumnie.
21 czerwca 1959 roku Ernesta Mateję na księdza wyświecił ówczesny biskup opolski Franciszek Jop. – Oto idę Panie, by pełnić wolę Twoją, z takim przesłaniem opuszczaliśmy seminarium – przypomina kapłan. Pierwsze 3 lata ksiądz Ernest był wikarym w Gliwicach, a kolejnych 5 lat w Strzelcach Opolskich. Potem przyszła pora na własną parafię. – Czasami wola Boża to była wola biskupa – śmieje się dzisiaj ze swoich kapłańskich wędrówek sędziwy ksiądz. – Mnie skierowano na tak zwany Dziki Zachód, w okolice niedaleko Nysy, Grodkowa, Paczkowa. Konkretnie do Chróściny Nyskiej. Tam mieszkają ludzie jak z tego filmu o Kargulu i Pawlaku. Przychodzili do spowiedzi i mówili: nic nie ukradłem, nikogo nie zabiłem, a z babą jak to z babą, więcej grzechów nie pamiętam – z przymrużeniem oka wspomina ksiądz tamte czasy. To tam właśnie, podczas pierwszych w tej parafii Świąt Wielkanocy, jako młody proboszcz zapomniał ogłosić, że w Wielką Sobotę będzie święcić jajka.
Kolejnym probostwem dziekana Matei były Siołkowice. Duża parafia, ponad 3 tysiące ludzi. – Dużo na jednego księdza – przyznaje. Dlatego po 14 latach poprosił biskupa o urlop. Po trzyletnim odpoczynku przyszła pora na kolejną i ostatnią parafię – Bojanów. Swoją służbę Bogu rozpoczął tam w 1995 roku, by po 12 latach przejść w stan spoczynku.
Na mszę z okazji 50-lecia kapłaństwa księdza dziekana Matei mieszkańcy Bojanowa stawili się niemal w komplecie. Z sąsiedniej wsi Sudoł przyjechał tamtejszy proboszcz ks. Józef Przywara, który z księdzem Mateją po raz pierwszy spotkał się w seminarium duchownym w Opolu.
Ksiądz dziekan Ernest Mateja od dwóch lat jest na zasłużonej emeryturze. Pomimo tego humor mu dopisuje. Śmieje się, że teraz ma czas na czytanie. Przeczytał już 40 książek historycznych. Aktualnie oddaje się lekturze Beskidzkich Rekolekcji, a są to dzieje przyjaźni księdza Karola Wojtyły z rodziną Półtawskich.
(jola)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany