Na początku było słowo
Ważne, by za słowami szły czyny. Ale wcześniej trzeba mieć dobry plan. – Priorytetem jest troska o pielgrzymów i powierzony mi lud Boży – podkreśla ks. Rafał Wyleżoł, nowy proboszcz parafii w Rudach. Nam opowiada o swych pomysłach, obawach, poglądach i ... szczęśliwej liczbie. Przeczytaj wywiad.
Ksiądz Rafał Wyleżoł ma 36 lat. Pochodzi z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Zabrzu-Biskupicach. Ma dwóch braci, Marka i Andrzeja. Pracę magisterską pisał z teologii moralnej na temat chrześcijańskiego sensu ludzkiego cierpienia. Jest członkiem Rady Kapłańskiej, Rady Wydziału Duszpasterskiego oraz asystentem kościelnym Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży diecezji gliwickiej. Od lat organizuje szosowe wyścigi rowerowe dla Niezrzeszonych. Lubi wędkować, chętnie pracuje w ogrodzie. – W tej chwili mam tyle obowiązków, że musiałem wyrzec się swoich zainteresowań. Ale byłem na to duchowo nastawiony. Na wszystko przyjdzie czas – wyjaśnia.
Ma ksiądz szczęśliwą liczbę?
– Dzisiaj nie mam, nie przywiązuję do tego wagi. Ale kiedy grałem w piłkę nożną, zawsze chciałem mieć na koszulce 7 albo 9.
A 3 jest szczęśliwa? Chodzi mi o to, że parafia w Rudach jest trzecia w historii posługi księdza. W tak młodym wieku otrzymał ksiądz funkcję proboszcza. Jaka była reakcja?
– Byłem zaskoczony, zdawałem sobie sprawę z odpowiedzialności. Kiedy mówili mi, że w Rudach jest pięknie, las dookoła, odpowiadałem, że owszem, ale ja będę miał konkretną misję do spełnienia. Być proboszczem w bazylice to wielka łaska, ale też ogromne wyzwanie. Na spacer jeszcze długo nie pójdę, ale już cieszę się, że właśnie tu jestem.
Jak przyjęli księdza wierni? Poprzednik wysoko zawiesił poprzeczkę...
– Mój poprzednik miał wielkie serce dla ludzi, był hojny i dobry. Natomiast wierni wspierają mnie. Zależy mi, żeby relacje między nami były jak najlepsze. To taki błogosławiony lud Boży. Wiara jest tutaj mocno przeżywana i oby to trwało jak najdłużej.
Planuje ksiądz zmiany?
– Bez rewolucji. Najpierw chcę połapać się w tym, co już jest. Potem będę chciał coś usprawnić. Wprowadzimy centralkę telefoniczną, która ułatwi kontakt między plebanią a zakrystią i chórem. Dzisiaj jest ona standardem w wielu parafiach. Poza tym wymienimy gablotki i ustawimy stojak z czerwonymi świecami przy kaplicy Matki Bożej.
A co z promocją bazyliki?
– Chciałbym uniknąć niezdrowej rywalizacji, kto lepszy - my, Łagiewniki czy Pszów. Wielość Sanktuariów Maryjnych świadczy o tym, jak ludzkość Ją kocha i jak wiele Jej zawdzięcza. Przez promocję rozumiem otwarcie na pielgrzymów, utworzenie miejsca, gdzie odpoczną, umocnią się na duchu, ale też posilą się czy kupią pamiątki dla bliskich.
Publicyści chętnie dzielą duchownych na konserwatystów i liberałów. W które skrzydło ksiądz by się wpisał?
– Raczej konserwatysta, ale bez skrajności. Kościół cały czas się rozwija, ale ostrożnie. Mnie to wyjątkowo odpowiada.
Interesuje się ksiądz polityką? Wybory coraz bliżej. Czy zdaniem księdza proboszcz może sprawować władzę quasi polityczną?
– Prywatnie interesuje się polityką, może bardziej niż przeciętny obywatel. Dobry katolik powinien być odpowiedzialny za swoje życie, a to oznacza również zaangażowanie w życie polityczne. Przecież politycy decydują o kształcie wsi, miasta i Państwa. Będę namawiał, żeby zagłosować w zgodzie ze swoim sumieniem. I tyle. Ambona to nie miejsce na politykę.
Jest ksiądz związany z ruchem Pro life. Czym podyktowany był ten wybór?
– Troską o życie. W marcu chciałbym wystąpić z apelem o duchową adopcję dziecka poczętego. Bóg nieustannie obdarza ludzi talentami, zdolnościami, umiejętnościami do zwalczania chorób śmiertelnych, do doskonalenia świata. Niestety, kiedy wyrzuca się tysiące istnień ludzkich, to równocześnie wynalazki, szczepionki, które mogliby stworzyć..
Kiedy ksiądz zrzuca sutannę?
– Kiedy idę spać (śmiech)! Poza tym, gdy wybieram się na rower. Jestem sympatykiem kolarstwa szosowego, choć w moim wypadku to czyste amatorstwo.
W czasie lekcji religii słyszał ksiądz trudne, wręcz prowokacyjne pytania młodzieży?
– Tak, często przeradzały się one w ataki. Ale miałem w sobie pokorę i odwagę, żeby powiedzieć: to jest dłuższy temat, zostawmy go na kolejne spotkanie. Był to poniekąd czynnik mobilizujący do czytania i szukania odpowiedzi, dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Nie chce zatrzymywać się na tym, co wiem. Muszę się jeszcze wiele nauczyć.
Papież Benedykt XVI postuluje powrót do tradycji liturgicznych Kościoła, co oznacza więcej łaciny podczas mszy. W Rudach również?
– Na pewno reformy Soboru Watykańskiego II, mówiące o języku narodowym, są trafne, ale w bazylice zaleca się, by przynajmniej części stałe były po łacinie. Myślę, że wprowadzimy Ojcze nasz w języku łacińskim na sumie. Postawa papieża ma na celu pielęgnowanie korzeni kościoła, wprowadzenie wspólnego mianownika. Nie chodzi tu o całkowity powrót łaciny.
Dziękuję za rozmowę. Czy chciałby ksiądz dodać coś jeszcze?
– Chciałbym pozdrowić wszystkich Czytelników oraz moich obecnych i poprzednich parafian. Proszę o modlitwę i ludzką wyrozumiałość, jeśli popełnię błąd. To zdarza się każdemu człowiekowi, a ja jestem człowiekiem.
Rozmawiała: Magdalena Sołtys
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany