Dziękuję, że mogłem się od Was uczyć. Prymicje o. Adama Rokosza OP na Płoni [FOTO i WIDEO]
Posługa dominikańska przez ponad 560 lat była wpisana w krajobraz religijny Raciborza. Cieszy więc, że spuścizna św. Dominika nadal jest pielęgnowana z raciborskim akcentem. Dziś, 20 września, w parafii pw. św. Paschalisa odbyły się prymicje o. Adama Rokosza OP.
Od połowy XIII w. do 1810 r., z krótkim epizodem tuż po II wojnie światowej, dominikanie byli obecni w Raciborzu. Pozostał po nich kościół pw. św. Jakuba. Od końca XIII w. również do 1810 r. duchowość dominikanek klauzurowych rozwijana była w raciborskim konwencie pw. św. Ducha, po którym do dziś pozostał kościół (obecnie Muzeum) i dawna klauzura (obecnie Ekonomik). Do dominikańskich tradycji związanych z Raciborzem dołączył o. Adam Rokosz OP, mieszkaniec dzielnicy Obora w parafii Racibórz-Płonia.
Ze względu na odległość, nie odbyła się tradycyjna procesja prymicjanta z domu na osiedlu Obora do kościoła parafialnego przy ul. Sudeckiej. Rodzice udzielili błogosławieństwa w klasztorze na Płoni. Mszę św. o. Adam Rokosz OP odprawił w asyście o. Ignacego, proboszcza, oraz koncelebrze o. Bogdana, kaznodziei prymicyjnego. Homilię wygłosił o. Koczor, sam prymicjant zaś, dziękując za obecność na Mszy św. i pomoc w zorganizowaniu uroczystości, wspomniał wydarzenie po święcaniach, kiedy zachęcony przez swoją promotorkę, wysłał obrazek prymicyjny do ojca św. Benedykta XVI. Pisał bowiem pracę na temat kapłaństwa w teologii kard. Josepha Ratzingera. Ku swojemu zaskoczeniu, niespodziewanie otrzymał z Rzymu tom poświęcony teologii papieża seniora i zredagowaną w łacinie osobistą dedykację. Mówił, że to dowód, iż zdawałoby się długie drogi okazują się krótkie, a te krótkie nieraz bywają długimi.
Czas raciborski
Ojca Adam zna wielu raciborzan, ale dla porządku odnotujmy, że urodził się 23 lutego 1984 r. Jest absolwentem SP 13, uczęszczał do MDK oraz ogniska muzycznego, szlifując umiejętność gry na istrumentach klawiszowych, do RTO Szkoła oraz Państwowej Szkoły Muzycznej I st. im Stanisława Moniuszki w Raciborzu, do klasy organów klasycznych i fortepianu. Maturę zdał w I LO im. Jana Kasprowicza (profil bilingwalny).
- Czas młodości był okresem aktywnym: obozy w Gąskach, zajęcia plastyczne i taneczne w MDKu, szkoła muzyczna (moja osobista oaza spokoju) wraz z licznymi popisami i koncertami; olimpiady przedmiotowe z historii muzyki i j. niemieckiego oraz wymiany uczniowskie w okresie liceum. Sztafety kolarskie do Lozanny, Lwowa i Budapesztu z ramienia Klubu Olimpijczyka „Sokół” w Raciborzu. Ponadto liczne plenery fotograficzne, wystawy, spotkania tematyczne Studenckiego Koła Fotografii Naukowego Artystycznej FOTON przy PWSZ w Raciborzu. I chociaż nigdy nie brakowało mi pomysłów na to, co zrobić z czasem wolnym, toteż żaden rozumny człowiek nie zdoła zaprzeć się długu wdzięczności względem tych, od których się uczył. Tym właśnie osobom, za wszelką pomoc w rozwoju empatii, nieodzownej w pracy z ludźmi, ale ponad wszystko za modlitwę, bez której usycha nawet najlepiej zorganizowana akcja: szczere Bóg zapłać! Dziękuję, że mogłem się od Was uczyć i polecam się w modlitwie - odpowiada na nasze pytanie o wspomnienia z młodości.
Dodajmy, że artystyczne inklinacje nie są obce w rodzinie o. Adama. Fotografowanie to również pasja jego mamy, dr Gabrieli Habrom-Rokosz, wykładowczyni w raciborskiej PWSZ i nauczycielki w I LO.
Historia znana wyłącznie Panu Bogu
Droga powołania? - Historia mojego powołania kapłańskiego jest historią znaną wyłącznie Panu Bogu samemu. Tak jest z każdym powołaniem do posługi słowem bożym i sakramentami. Nasza służba, jak mawiał św. Paweł apostoł, jest służbą ku radości ludziom: >>Nie jesteśmy panami waszej wiary, lecz sługami waszej radości<< (2 Kor 1,24). Prawdą jest, że w wyniku świeceń otrzymujmy łaskę udzielania sakramentów, która objawia się w ten sposób, że poprzez sakrament dajemy więcej niż sami bylibyśmy w stanie od siebie dać, a nawet przyjąć. Toteż owoce sakramentów to nie dary, które pochodzą od kapłana, a dary otrzymywane od Chrystusa, które kapłan przekazuje dalej, wszystkim, którzy pragną je przyjąć w wierze Kościoła. My sami natomiast, jako osoby konsekrowane, pozostajemy na drugim miejscu. Ksiądz zawsze będzie tym „drugim”. Na pierwszym miejscu jest Jezus Chrystus. Na tym polega istota tej drogi - mówi o. Adam.
- Kto kocha, chce znać. Gdy jedna osoba drugą świadomie kocha, tym, czego więc najbardziej pragnie, jest, aby tę osobę jak najlepiej poznać. Miłość Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla nas, w sposób naturalny pragnie być odwzajemniona, szczególnie przez osobę zakonną, która całe życie uczy się chodzić Jego śladami. Tutaj też realizuje się idea Zakonu Kaznodziejskiego. Poznajemy Boga poprzez studium i codzienną kontemplację, aby, w następnym kroku, móc się dzielić efektami tego poznania, nie tylko w homilii ale także na co dzień, w myśl obietnicy Jezusa Chrystusa: >>Gdzie dwóch lub trzech jest zebranych w moje imię, tam jestem wśród nich<< (Mt 15,20) - dodaje.
Droga do święceń
Pierwszy krok został postawiony w październiku 2003 r. na studiach uniwersyteckich w Ratyzbonie (kier. technologie informacyjne, muzykologia, germanistyka). Po ich ukończeniu, we wrześniu 2009 r., raciborzanin wstąpił w tym mieście do zakonu dominikańskiego. 12 września tegoż roku rozpoczął postulat we Wiedniu.
Kolejne ważne daty to: luty 2010 - obłóczyny (Augsburg); marzec 2010 - nowicjat (Wormacja); marzec 2011 - śluby zakonne, czasowe (Wormacja); kwiecień 2011 - początek studiów teologicznych (Wiedeń); marzec 2016 r. - śluby zakonne, wieczyste (Wiedeń); 25 stycznia 2020 - święcenia diakonacie (Wiedeń); 27 czerwca 2020 - święcenia kapłańskie (Berlin); 28 czerwca 2020 - prymicje zakonne (Berlin); 20 września 2020 - prymicje parafialne (Racibórz-Płonia).
Posługa w Berlinie
- Wspólnota konwentu berlińskiego liczy jedenastu współbraci: dziesięciu dominikanów oraz franciszkanina (…tak, Franciszkanina) - dowiadujemy się od o. Adama. - Formalnie, ważnym elementem naszej posługi w Berlinie jest dwudziestosześciotysięczna parafia z sześcioma kościołami i pięcioma wspólnotami językowymi, dwie szkoły, przedszkole oraz zakład karny. Ponadto wszyscy współbracia priorytetowo zajmują się kierownictwem duchowym, nie tylko w ramach parafii, ale także w szkołach wyższych, w świecie ludzi polityki i biznesu. Sytuacja diaspory w czteromilionowym mieście stołecznym, tak różnorodnym jakim tylko człowiek może być, jest idealnym miejscem, aby poznawać i stosować całe spektrum posługi dominikańskiej; mówiąc słowami, których użył kiedyś pewien anonimowy autor: „głosimy wszystkim, wszędzie i na wszystkie sposoby” - dodaje.
- W naszym zakonie to współbracia wybierają swoich przełożonych, metodą większości głosów. Przede wszystkim jednak wierzymy w to, że w podejmowaniu ważnych decyzji, do których także należy umiejętność posyłania współbraci w miejsca posługi, osoba przełożona będzie się kierować nie tylko zdrowym rozsądkiem, ale także głosem Ducha Św. – oto jak znalazłem się w Berlinie. Póki co będę mieszkał i pracował w Berlinie do końca bieżącego roku.
Prawdziwa pasja to wyrzeczenie
- Prawdziwa pasja zawsze wiąże się z wyrzeczeniem – tylko wtedy rozwija się i dojrzewa. Lecz nade wszystko potrzebuje jedności z osobą nią obdarowaną, aby nie tracić czasu na obronę, czy to, co robimy ma sens czy też nie - przekonuje dominikanin z Raciborza.
- Fotografowanie niewątpliwie towarzyszy mi przez większość życia. Wstępując do zakonu nie myślałem o fotografii, ani też o tym, jakimi narzędziami będę się konkretnie posługiwał w celu głoszenia. Gdyby fotografia była ważniejszą od Boga, musiałbym pracować w zawodzie fotografika, a nie duszpasterza. Jestem przekonany, że to nie ja wybrałem tę drogę – ale to właśnie ona wybrała mnie. Dlatego, nie muszę się martwić o formy samorealizacji - odpowiada pytany o rozwijaną już w Raciborzu pasję fotografowania. - Przeciwnie, jeśli odczuwam, że konkretnej osobie lub grupie w medytacji słowa bożego pomaga obraz – posługuję się fotografią. Jeśli ktoś jest wrażliwy muzycznie, wtedy zawieszam aparat na ramię i siadam do instrumentu muzycznego. W końcu, jeśli ktoś preferuje słowo – tak więc dzielimy się słowem. Narzędzie nie może być ważniejszym od sprawy, wtedy to byśmy zaczęli krążyć wyłącznie wokoło formy, zapominając o treści. W zawodzie, który dane mi jest wykonywać, chodzi w pierwszym rzędzie o staranie zbawienia dusz ludzkich. Nasz zakon został stworzony w tym celu, aby natchnienie Ducha Św., w miejscu posługi, realizować w sposób przystępny i rzetelny. Jeśli konkretny przyrząd, np. aparat fotograficzny, temu służy, nie należy zwlekać, aby go użyć - dodaje.
Komentarze (0)
Komentarze pod tym artykułem zostały zablokowane.