Medycy ratowali dziecko z gorączką
Matka rocznego dziecka zauważa niepokojące objawy. Córeczka jest rozpalona i płacze. Gdy zmierzyła jej temperaturę termometr wskazał 40 stopni gorączki. Podaje jej czopek z paracetamolem, ten jednak nie pomaga. Wzywa pogotowie – to na szczęście tylko scenariusz kolejnego zadania ratowników medycznych.
W pokoju jest ciemno, matka próbuje położyć do snu swoją roczną córeczkę. Ta jednak wciąż płacze, w dodatku jest cała rozpalona. Matka mierzy jej temperaturę. Po kilku minutach termometr wskazuje 40 stopni gorączki. Kobieta podaje jej czopek z paracetamolem. Ma on zbić temperaturę. Jednak nie działa. Dziecko nie chce pić, ciągle płacze. Matka obawia się, że może dojść do odwodnienia organizmu. Przerażona kobieta wzywa ekipę pogotowia. Medycy docierają szybko, na uratowanie małego pacjenta mają 10 minut.
– Czy dziecko w ostatnim czasie na coś chorowało? – pytają matkę medycy. – Nie, była zdrowa – odpowiada kobieta. – Czy pani podawała jej już jakieś środki na zwalczenie gorączki? – pada kolejne pytanie od ratowników do matki. – Tak czopek – odpowiada.
Środek okazuje się za słaby, medycy podają zastrzyk dziewczynce. W międzyczasie dziecko zaczyna nierównomiernie oddychać. Sinieje. Stwierdzają niewydolność dróg oddechowych. Do sali wchodzi pijany mąż kobiety. Przeszkadza ekipie. Muszą go wyprosić. Czas mija. Ratownikom z Zabrza nie udaje się uratować dziewczynki.
To na szczęście tylko scenariusz kolejnego zadania z jakim przyszło się zmierzyć ratownikom medycznym podczas drugiego dnia V Otwartych Mistrzostw Śląska w Ratownictwie Medycznym. Scena rozgrywa się w salce katechetycznej przy kościele Najświętszego Serca Pana Jesusa w Raciborzu.
– Zadania są coraz trudniejsze. Tym razem nie poradziliśmy sobie. Na szczęście w rzeczywistości, jak mamy z podobnym przypadkiem do czynienia nigdy nie zawiedliśmy – zapewniają ratownicy z Zabrza. – Podczas ćwiczeń dochodzi presja czasu i nacisk sędziów, to zdecydowanie działa na naszą niekorzyść – dodają.
Sędziowie zwracają zaś uwagę na każdy szczegół. W pokoju jest ciemno. Nie wszystkie ekipy kazały włączyć światło. Gra muzyka. Większości ekip to nie przeszkadza. - Niewłaściwa organizacja miejsca działania - komentowali sędziowie.
Jak z tym zadaniem poczynała sobie ekipa z Raciborza już wkrótce na TVnaszraciborz.pl. Jej działaniom przyglądał się ich szef dr Piotr Sokołowski.
(k)
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany