Zbrodnia w szonowickim lesie
Podwójną zbrodnię popełniono w szonowickim lesie. Już od dawna zauważył pomocnik leśniczy Karol Wanjek z Czerweńczyc ślady kłusowników. W czwartek udał się z swoim przyjacielem, elewem gospodarczym Müllerem na patrol, lecz zaledwie stanęli na skraju lasu, nagle padł strzał z bliska raniąc Müllera w twarz ciężko - pisała raciborska prasa w styczniu 1906 r.
Racibórz. Podwójna zbrodnia popełnioną została w czwartek wieczorem w szonowickim lesie. Już od dawna zauważył pomocnik leśniczy Karol Wanjek z Czerweńczyc, który miał ten rewir pod sobą, ślady kłusowników. W czwartek wieczorem udał się z swoim przyjacielem, elewem gospodarczym Müllerem na patrol, lecz zaledwie stanęli na skraju lasu, nagle padł strzał z bliska raniąc Müllera w twarz ciężko.
Wanjek poskoczył, aby pochwycić mordercę, wtem rozległ się strzał drugi, a Wanjek padł na miejscu trupem. Mimo ciężkiej rany powlókł się Müller do wioski, gdzie mu ranę zaopatrzono, a ztamtąd przewieziono go do lazaretu w Raciborzu. Zwłoki Wanjaka odstawiono do domu rodziców w Czerweńczycach. W głowie tkwiło przeszło 100 ziarnek śrutu, cała twarz była zeszpecona do niepoznania, oczy wypalone. Także Müller prawdopodobnie jedno postrada, lecz jest nadzieja utrzymania go przy życiu. W piątek z rana udała się komisya sądowa na miejsce zbrodni, celem przeprowadzenia przedwstępnego śledztwa. Jako podejrzanego o popełnienie tej zbrodni uwięziono posiedziciela Czenskowskiego z Szonowic i odstawiono do więzienia w Raciborzu.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany