Pistolet małego Stachy
Z Raciborskiego. W Pogrzebieniu 9-letni chłopiec Stacha, korzystając z nieobecności matki (ojciec pracuje w Westfalii), bawił się nabitym pistoletem. Nagle padł strzał i ugodził 8-letnią dziewczynkę Manderównę w głowę pod oko, raniąc ją dość ciężko, tak, że musiano zawezwać pomocy lekarza - pisała 7 grudnia 1905 r. raciborska prasa.
Drugi podobny przypadek wydarzył się także w niedzielę w Lubomi. W czasie nabożeństwa bawiły się dzieci gospodarza Tomarka nabitą fuzyą, przyczep padł strzał i ugodził 11-letniego synka chałupnika Bugli w nogę. Rannego chłopca trzeba było przewieźć do lazaretu w Raciborzu. – Rodzice i starsze osoby powinny dbać o to, aby dzieci nie dostawały palnej broni do ręki, bo łatwo może się stać nieszczęście, jak tego dowodem powyższe wypadki.
Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany