Pleśna na styk. Sanepid może mieć zastrzeżenia, ale wczasowiczom się podoba
Dawny miejski obóz w Pleśnej to jedna z najtańszych baz wypoczynkowych nad Bałtykiem. Baza z roku na rok wygląda coraz gorzej, miasto płaci za dzierżawę już ponad 100 tys. zł, ludziom się podoba, ale istnieje ryzyko, że nie spodoba się inspektorom z Sanepidu.
– Czy po naszej stronie będą jakieś duże koszty z tym związane? Jakieś zakupy, remonty? – wywołała temat radna Justyna Henek-Wypior na środowej komisji oświaty Rady Miasta.
– Jest to inwentaryzacja ilościowa. Każdego roku wysyłamy komisję inwentaryzacyjną, aby sprawdzić stan naszego mienia i środków trwałych, które znajdują się na tej bazie. Jako wydział planowaliśmy wzmocnienie bazy poprzez zakup nowych namiotów. Stąd też zawnioskowaliśmy o pewną kwotę, która powinna wystarczyć na wymianę części namiotów. Jak państwo spojrzą w projekt budżetu, zobaczą, że jest tam nieco większa kwota niż w tym roku, ale wynika to z umowy dzierżawy. Wiąże się to z podwyżką opłaty. W tym roku płaciliśmy 93 tys. zł, w przyszłym będzie to już około 105 tys. zł. Tak naprawdę bardzo dużo środków zabezpieczonych w budżecie przeznaczone jest po prostu na dzierżawę tego terenu – odparła Karolina Kunicka, naczelnik Wydziału Promocji.
W temacie Pleśnej wypowiedział się także radny Dawid Wacławczyk. – Pójdę trochę za ciosem. Pani naczelnik, te bieżące naprawy, które co roku tam robimy... Ale czy w nowym budżecie jesteśmy przygotowani finansowo do tych inwestycji, czyli na nowe kontenery? – pytał.
– Nie są planowane nowe kontenery, a jedynie naprawy bieżące, które wyjdą, oraz zakup kilku nowych namiotów. Nie ma planów inwestycyjnych polegających na zakupie nowych kontenerów czy kuchni – odpowiedziała K. Kunicka.
– Wydział przygotował już w zeszłych latach rozeznanie finansowe. Możliwość funkcjonowania Pleśnej jest ograniczona bez inwestycji w kuchnię, prysznice czy nowe toalety. Wiem, że nie jest to łatwe, ale na jedną rzecz rocznie jakieś środki muszą się znaleźć. Trzeba się nad tym pochylić. Głównym argumentem Pleśnej jest niska cena – najniższa nad Bałtykiem. Zaczyna jednak to minimum być niebezpiecznie blisko nieprzyjęcia tego przez Sanepid – stwierdził D. Wacławczyk.
– W pewnym sensie zgadzam się z panem radnym, ale w tej sytuacji, którą mamy, na pewno dajemy radę. Ludzie przyjeżdżają z całej Polski, a zaraz po wyjeździe, albo po krótkim czasie, dzwonią i pytają o termin obozu, bo chcą się zapisać, nie przeszkadza im, że warunki są takie, jakie są. Nie znaczy to jednak, że nie powinniśmy nic robić – odparł wiceprezydent Michał Kuliga.
– Na podstawie własnych doświadczeń zawodowych wiem, że nie można opierać się na tym, że "po co inwestować, skoro są klienci", a potem nagle może ich zabraknąć i nie będzie czego zbierać. Nie można przespać tego momentu, a on nie jest daleko. Pan był na miejscu w tym roku, ja też bywałem i odnoszę wrażenie, że widzieliśmy to samo – dodał Dawid Wacławczyk, proponując, aby jedna z komisji oświaty zajęła się tym zagadnieniem.
Komentarze (3)
Dodaj komentarz