Raciborska oświata na mieliźnie. Brakuje dzieci, koszty utrzymania rosną, zwolnienia na horyzoncie

Sytuacja staje się dramatyczna nie tylko ze względu na obciążenia budżetu miasta, ale i topniejącą w oczach liczbę przedszkolaków i uczniów.
Temat wypłynął na wczorajszej (23.04) komisji oświaty Rady Miasta. Naczelnik Wydziału Edukacji Krzysztof Żychski poinformował o wynikach naborów do szkół i przedszkoli. W bieżącym roku w szkołach jest dwadzieścia cztery oddziały, w przyszłym będą dwadzieścia dwa. W przedszkolach obecnie jest 71 oddziałów, będzie 65.
Głos zabrała wiceprezes raciborskiego ZNP Anna Nowak-Malcherek. – Dotarły do nas arkusze organizacyjne przedszkoli. Jeden z nich wpłynął w poprzednim tygodniu, drugi, niebędący aneksem, wpłynął w poniedziałek. Zmiany, jakie nastąpiły, to obniżenie etatów wśród obsługi. Niezrozumiałe jest dla nas to, czemu nastąpił spadek etatu robotnika z pełnego etatu na 0,75 oraz etatu nauczyciela wspomagającego z 0,75 etatu na 0,5. A nic nie zmieniło się w liczbie dzieci – mówiła.
– Sytuacja jak co roku przed rozpoczęciem tworzenia arkuszy. Spotykamy się, mamy naradę. Arkusze systematyzują działalność danej placówki. Te wszystkie wytyczne to kilka stron. Określają one jasno, jak należy je przygotować. Każda placówka musi je przestrzegać. Dotyczą one zarówno pracowników dydaktycznych, jak i innych. Za opinię ZNP dziękuję, ale to tylko opinia. Arkusze spływają do organu założycielskiego, potem poddawane są analizie, a następnie przekazywane do kuratorium – powiedział K. Żychski.
– Sprawa więc trwa, jest w toku – powiedziała przewodnicząca.
– Ja jednak pytałam o to, czemu to się zmieniło, choć nie zmieniła się liczba dzieci – dociekała A. Nowak-Malcherek.
– Godziny w przypadku tego konkretnego przedszkola, o którym pani mówi, zostały dopisane. Staramy się nie wnikać w personalia, interesuje nas strefa administracyjna i gospodarcza. Dyrektor ma pełną swobodę w tym, jak ułoży sobie placówkę – odparł naczelnik Wydziału Edukacji.
– Reasumując, dzieci na tym nie ucierpią – stwierdziła przewodnicząca Ludmiła Nowacka.
Do dyskusji zgłosiła się radna Justyna Poznakowska. – Czy na pewno wszyscy jesteśmy skierowani na dobro dzieci? Ratowaliśmy już pracowników niektórych placówek, więc pewno i teraz zaczną się wycieczki, a nawet będą uderzać do radnych. Doprecyzujmy to jakoś, nie chowajmy się za danymi personalnymi, bo to i tak się wyleje. Czy dopiero jak przyjedzie TVN, to będziemy myśleć, jak to rozwiązać? Myślę, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Nie traktujmy związków jako zło konieczne. Za chwilę stać się to może gorącym tematem danej dzielnicy. Ostatnio odnoszę takie wrażenie, że chcecie wszystko załatwić po cichu, a radni mają nie dopytywać. Tak się nie da – mówiła radna.
– Nie do końca rozumiem, o jakim „załatwianiu po cichu” pani radna mówi. Ja wręcz przeciwnie, głośno o tym mówię. Na pewno staną państwo przed pewnymi problemami – to wprost nieuniknione. Obecnie o ponad 200 dzieci mniej zapisało się do przedszkoli. Możemy to oczywiście nadal utrzymywać latami i tak działać. Ale wtedy przyjedzie nie tylko TVN, ale i Republika, które będą alarmować, że inne gałęzie miasta są w złym stanie. W żadnym przedszkolu, które liczy cztery oddziały, nie jest rozbudowana administracja względem pracowników pedagogicznych – powiedział wiceprezydent Michał Kuliga.
– Czy dyrektorzy będą stawali przed problemem zwalniania kadry pedagogicznej? – pytała przewodnicząca Nowacka.
– Daleki jestem od stwierdzenia, że nie, ale to raczej nieuniknione. Na ten moment będziemy szukali dla nich innego miejsca pracy, czy to w innym przedszkolu, czy przenosząc do szkoły. Na tę chwilę nie odczuwałbym jednak takiej strasznej obawy. Dyrektorzy zostali powiadomieni o konieczności informowania o odejściach emerytalnych i zwolnieniach, tak by w miarę możliwości te miejsca uzupełnić – odparł Krzysztof Żychski.
– Ile mamy miejsc w żłobkach? – dopytywała radna Poznakowska.
– Nie chciałbym z głowy strzelać, ale mamy obecnie około 90 wolnych miejsc – odparł naczelnik.
– Czyli prawie 1/3 pusta. To można tylko opiniować, ale może to była zła decyzja, by robić drugi żłobek, bo zaraz w nim będziemy utrzymywać powietrze, albo przerobimy na nowocześniejsze przedszkole – kontynuowała radna z Markowic.
Do dyskusji dołączyła radna Julia Parzonka. – Jeśli chodzi o przedszkola, to mam takie przekonanie, że nie powinniśmy się tym zajmować za rok, tylko już teraz. Jako „żłobianka” znam proces adaptacyjny dzieci. Moim zdaniem już teraz powinniśmy opracować strategię, jakie placówki będziemy wygaszać, by rodzice nie posyłali tam dzieci. Mając dane demograficzne, budowa żłobka na Bielskiej i przebudowa żłobka na Słonecznej była nieprzemyślana. To moje osobiste zdanie – mówiła radna.
– Sytuacja jest na tyle skomplikowana, że nie może być mowy o działaniu ad hoc. Prowadzimy analizy, widzimy to. I pewne propozycje radzie zostaną w stosownym, niedługim czasie przedstawione. Nawet, mówiąc brzydko, nic nie robiąc, w niektórych jednostkach ten proces wygaszania sam się toczy. Ale nie będziemy czekać nie wiadomo jak długo, bo sytuacja jest po prostu dramatyczna – stwierdził wiceprezydent Michał Kuliga.
– Myślę, że by uniknąć pewnych zaskoczeń czy napięć, które powodują jakieś przecieki do mediów czy ludzi, należy zorganizować grupę roboczą złożoną z radnych, prezydenta, związków zawodowych i wspólnie wypracować ten model, że będzie proces wygaszania, a nie likwidacji. Nie należy planować tego na rok przyszły, ale na dwa, trzy lata. Tego tematu jednak nie unikniemy i trzeba zacząć działać, ale tak, żeby nikt nie miał pretensji – powiedział radny Michał Fita.
Do słów radnego odniósł się wiceprezydent Kuliga. – Nie ja wywołałem ten temat, ale jak widać, nie unikam dyskusji na tak ważny temat. My nie chcemy robić jakiegoś zaskoczenia. Wręcz przeciwnie. Już mówiłem, że chętnie skorzystam z doświadczenia związków zawodowych, choć te oczywiście mogą być na „nie, bo nie”. Myślę, że nie będzie też przecieków, bo my to musimy zrobić wspólnie. Nie wiem jednak, czy dobrym rozwiązaniem jest stworzenie grupy z radnych. Nie chciałbym także doprowadzać do niepokoju, chaosu, ale obawiam się, że ludzie już po przeczytaniu artykułu będą żyć w strachu. Ale mogą być spokojni – nie zapadła jeszcze żadna decyzja – mówił Michał Kuliga, dwukrotnie podkreślając brak jakiejkolwiek decyzji w sprawie zmian w raciborskiej oświacie.
– Temat jest jak najbardziej delikatny, nadający się do konsultacji społecznych, a nie nagonki medialnej. Wiemy dobrze, że będziemy stali przed tą decyzją, że coś trzeba będzie zrobić, coś zamknąć. Wyprzedźmy ten ruch informacyjnie, wtedy społeczeństwo będzie spokojniejsze – powiedziała radna Justyna Poznakowska.
– Głęboko wierzę, że państwo przygotują taki plan, że my jako radni będziemy się mogli nad nim pochylić, przedyskutować i ostatecznie przyjąć – powiedział radny Paweł Rycka.
Słowa te wyprowadziły z równowagi radną Magdalenę Kusy. – Tego ostatniego zdania już nie zdzierżyłam. Czy wy myślicie, że uda wam się z uśmiechem na twarzy zamknąć jakąś szkołę, czy podnieść opłaty za śmieci? – powiedziała wyraźnie rozgoryczona radna.
– Ja na pewno nie podniosę ręki za czymś takim, że dostaniemy propozycję polegającą na tym, że musimy robić cięcia, to zamkniemy tę czy tamtą szkołę. Ja oczekuję analiz, wyliczeń. Na pewno nie powtórzy się sytuacja z poprzedniej kadencji, gdzie pan prezydent Polowy wymyślił sobie na spotkaniu z mieszkańcami, że zamknie SP 15 – ripostował radny Paweł Rycka.
– Ja panią Kusy zapewniam, że nie jest mi do śmiechu, bo sytuacja jest dramatyczna. Proszę jednak zauważyć, że z moich ust nie padło dziś stwierdzenie, że będziemy coś zamykać, ani kiedy. To państwo powiedzieli, że będzie takie rozwiązanie – dodał wiceprezydent Michał Kuliga.
– W takim razie, zgodnie z pana deklaracją, oczekuję szerokich konsultacji, takiego sposobu rozwiązania tego tematu, by wszyscy radni, na równych prawach, mogli uczestniczyć w tym procesie, skoro jest tak dużo zarzutów do poprzedniej kadencji – kontynuowała radna Kusy.
Dyskusję podsumowała przewodnicząca Ludmiła Nowacka. – Ile mniej byłoby tego zamieszania, gdybyśmy mieli politykę oświatową. Ostatnia była przyjęta w 2022 roku. Na tę chwilę jej nie ma, trzeba ją wypracować. Dyskusja była bardzo potrzebna i dobrze, że się odbyła. Sprawa jest w toku i na ten moment nie ma żadnego komunikatu dotyczącego zamknięcia czy wygaszenia jakiejś placówki – powiedziała, po czym zakończyła środowe posiedzenie.
Komentarze (34)